Nikon D4 to najnowszy profesjonalny korpus japońskiego producenta. Aparat wyposażono w nową, pełnoklatkową matrycę o rozdzielczości 16-megapikseli, obsługiwaną przez procesor EXPEED III. Nikon D4 oferuje zdjęcia seryjne z prędkością 11 kl/s, a nowa karta pamięci XQD umożliwia zapis nawet 100 RAW-ów. Dzięki uprzejmości firmy Nikon mogliśmy zapoznać się z przedprodukcyjnym egzemplarzem tego aparatu.
Po wielu spekulacjach i niecierpliwym oczekiwaniu firma Nikon zaprezentowała dziś model D4, który jest bezpośrednim konkurentem przedstawionego w październiku Canona 1D X. Obie lustrzanki należą do najwyższej klasy reporterskich lustrzanek małoobrazkowych.
Aparat został wyposażony w wyprodukowaną specjalnie dla tego modelu 16-megapikselową, pełnoklatkową matrycę CMOS. Sensor jest obsługiwany przez procesor EXPEED 3, dzięki temu aparat wykonuje 11 kl/s w serii do 100 plików RAW lub 200 JPEG.
Jeżeli nie możesz obejrzeć powyższego klipu, powinieneś ściągnąć i zainstalować darmowyQuickTime Player. Nasze filmy można także oglądać na urządzeniach iPhone i iPod Touch. Więcej filmów Fotopolis można znaleźć na naszym profilu na Youtube.
Tak długa seria będzie możliwa w przypadku użycia najszybszych kart, a na tym polu zaszły spore zmiany. Mowa o zastąpieniu jednego portu CF, nowym, użytym do tej pory jedynie w tym aparacie, gniazdem kart XQD, o których pisaliśmy w grudniu. Drugie gniazdo obsługuje tradycyjne dla zaawansowanych lustrzanek karty Compact Flash.
Nowa karta pamięci to nie jedyna rewolucja jaką zafundował nam japoński producent. Nikon D4, jako pierwszy zrywa z tradycyjnym, kanciastym, dominującym na górnej ściance pryzmatem pentagonalnym, znanym jeszcze z analogowego F5. Oczywiście parametry wizjera pozostają bez zmian. To nadal ten sam duży, wyraźny wizjer o powiększeniu 0,7x oraz pokryciu 100% kadru. Zdecydowano się jednak na wygładzenie linii aparatu, wpuszczając pryzmat mocniej do środka korpusu. Ta kosmetyczna zmiana, ma jednak dużą zaletę - aparatem jest dużo ciężej zawadzić, body jest niższe i bardziej zwarte.
Niestety, najprawdopodobniej z powodów ekologicznych, Nikon zdecydował się na zmianę baterii. Nie jest to najlepsza nowina dla zawodowców, którzy będą zmuszeni do kupienia nowych, dodatkowych baterii.
To dziwny krok ze strony japońskiego producenta zwłaszcza, że poprzedni akumulator pojawił się razem z Nikon D2H. Można mieć nadzieję, że tak radykalny krok wiąże się przynajmniej ze zwiększoną wydajnością. Według producenta na jednym ładowaniu D4 może zrobić 2600 zdjęć w trybie pojedynczym, w ciągłym ta wartość rośnie do 5500 klatek. O tym czy tak jest rzeczywiście przekonamy się jak tylko produkcyjny egzemplarz trafi do naszej redakcji.
To nie jedyna zmiana jaka zaszła - kolejną jest usunięcie przełącznika pomiaru światła, właśnie z obudowy pryzmatu. Obecnie przycisk ten znajduje się nad tarczą trybu pracy aparatu, obok bracketingu i trybu lampy błyskowej.
Zmiana ta została podyktowana przede wszystkim względami praktycznymi, fotografując nie musimy już odrywać oka od wizjera, wystarczy jeden klik i możemy wybrać pomiędzy pomiarem matrycowym, punktowym i centralnie ważonym za pomocą kółka nastawczego z prawej strony korpusu. Dodatkowo zyskujemy na szczelności górnej ścianki, we wcześniejszych modelach otwór trzeba było uszczelniać, w D4 nie ma już tego problemu.
sloty kart pamięci z lewej strony XQD, z prawej CF
Sposób pomiaru światła również uległ zmianie. Sensor RGB wykorzystywany w D3, D3s i D3x zbierał informację z 1005 punktów, dzięki temu fotograf w trybie preselekcji nie musiał się praktycznie martwić o naświetlenie klatki. W Nikonie D4 prawdopodobnie będziemy pewniejsi prawie 100 krotnie! Nowy sensor odpowiadający za naświetlanie klatki zbiera informację z 91 000 punktów. Dzięki temu nawet w wyjątkowo trudnych warunkach aparat ma radzić sobie bardzo dobrze. I rzeczywiście tak było - w ciemnej, oświetlonej tylko projektorem sali, Nikon D4 w preselekcji nie pozwalał narzekać na pomiar. Zdjęcia, które nim zrobiliśmy były dobrze naświetlone.
Pomiar światła to nie jedyne zadanie nowego sensora RGB. Czujnik wspomaga system autofokus oraz rozpoznaje twarze. Informacja o wykrytej twarzy nie wyświetla się w wizjerze, ale aparat uwzględnia ją przy naświetlaniu. O tym jak ta funkcja sprawdza się w praktyce przekonamy się w naszym pełnym teście.
Sercem korpusu jest 16-megapikselowa, pełnoklatkowa matryca CMOS, która pracuje w zakresie ISO 50-204 800. Nowością jest pojawienie się natywnej czułości ISO 100, poprzednik miał ją o 1 EV wyższą. Wstępnie możemy napisać, że jest znaczna poprawa w stosunku do redakcyjnego Nikona D3. W nowym D4, na jego ekranie, czułość ISO 6400 wygląda jak dobre ISO 1600. Tak naprawdę problemy z szumem pojawiają się dopiero na rozszerzalnych czułościach, które dobijają do ISO 204 800. Jesteśmy bardzo ciekawi porównania nowego Nikona i Canona 1D X na wysokich czułościach. Teoretycznie lepiej powinien radzić sobie Canon, który oferuje zakres od ISO 100 do ISO 51 200, czyli o 2 EV większy niż D4. Czy tak będzie rzeczywiście przekonamy się w naszym teście.
Kluczową sprawą w reporterskich lustrzankach jest oczywiście autofokus. Producent postanowił oczywiście ulepszyć działanie systemu ustawiania ostrości i zastosował przeprojektowany czujnik. Układ pól będzie doskonale znany posiadaczom profesjonalnych Nikonów. 51-polowy czujnik różni się od swoich poprzedników liczbą pół krzyżowych oraz tym, jak zachowują się one dla poszczególnych przysłon.
schemat pól autofokusa od lewej: do przysłony f/5,6, do przysłony f/8 oraz dla przysłony f/8
Do f/5,6 pracuje wszystkie 51 pól, w tym 15 umieszczonych w centrum jako krzyżowe. Do przysłony f/8 pracuje 15 punktów w tym 9 jako krzyżowe. Przy obiektywie z maksymalnym otworem względnym f/8 np.: AF-S Nikkor 300mm f/4D IF-ED z założonym konwerterem x2, działa 11 pól autofokusa w tym centralne jako krzyżowe. Ciekawą funkcją jest przełączanie pojedynczego pola autofokusa wraz ze zmianą pozycji aparatu. Pole ustawione jako górne w ułożeniu horyzontalnym, przeskoczy na jedno z pól po prawej stronie, jeżeli złapiemy aparat pionowo - czyli w praktyce nadal będzie w górnej części kadru.
Czuły system ustawiania ostrości zapewnia przede wszystkim szybką pracę. Ostrość w dobrych warunkach oświetleniowych jest ustawiana po prostu natychmiastowo. Wciśniecie spustu migawki do połowy jest praktycznie równoczesne z dźwiękiem potwierdzającym ustawienie ostrości. Ale to nie to robi największe wrażenie na użytkowniku. Dopiero złe warunki oświetleniowe pozwalają odkryć potencjał aparatu. Jeżeli tylko powierzchnia, na którą ostrzymy jest choć trochę kontrastowa możemy być spokojni, że D4 poradzi sobie z ustawieniem ostrości. Co prawda nie jest to już wtedy aż tak szybkie, jak w przypadku dobrych warunków, ale dużo, dużo szybsze w stosunku do czujnika AF z naszego redakcyjnego Nikona D3, do którego mogliśmy się bezpośrednio odnosić.
Poprawiono nie tylko możliwości fotograficzne aparatu. Nikon D4 ma sobie świetnie radzić także z filmowaniem. Do dyspozycji użytkowników oddano oczywiście tryb Full HD z możliwością wyboru między 30p, 25p i 24p. W "małym HD" wybór został powiększony o 60p, 50p. Są również mniejsze rozdzielczością. Bardzo ciekawą funkcją jest możliwość nagrywania w jakości Full HD w formacie FX, DX i w wycinku 1:1, co daje mnożnik 2,7x. To nie jedyne ulepszenia w nowym korpusie. Zadbano także o ergonomię aparatu dla osób filmujących. Filmowanie uruchamiamy przyciskiem dedykowanym, umieszczonym w okolicach spustu migawki. Zmieniono także przycisk Live View - został otoczony pierścieniem, który umożliwia wybór pomiędzy fotografowaniem, a filmowaniem. Nikona D4 wyposażono także w jedno dodatkowe, niestosowane szeroko złącze, czyli minijack na słuchawki. Znajduje się ono obok złącza zewnętrznego mikrofonu.
Dzięki takim rozwiązaniom możemy nagrać dźwięk w lepszej jakości, ale także odsłuchiwać dokładnie to co rejestruje aparat. Długość ujęcia została ograniczona do 29 minut 59 sekund.
W Live View pojawił się dodatkowy tryb pracy. Fotograf może zdecydować się na całkowicie bezgłośne zrobienie zdjęcia. O tym, że zostało wykonane informuje nas jedynie świecąca się dioda, oznaczająca zapis na kartę. Jest to możliwe dzięki 3 osobnym silnikom obsługującym migawkę, przysłonę i lustro.
Ergonomia jest bardzo dobra, jak zwykle w profesjonalnej linii lustrzanek Nikona. W stosunku do poprzednich modeli zaszło sporo zmian - raczej na dobre. Zacznijmy od największej bolączki poprzedników, czyli chwytu pionowego. W D3 i D3s, chwyt był stosunkowo płytki i nie należał do najbardziej komfortowych, zwłaszcza z podpiętym obiektywem klasy 70-200 mm f/2,8. Nowy Nikon ma zdecydowanie lepiej zaprojektowany grip. Można pewnie zahaczyć środkowy palec, dzięki lepszemu profilowi. Dodano, także podpórkę pod kciuk, te dwie niewielkie zmiany umożliwiają wygodny chwyt.
Kolejnym problemem jaki miały osoby często korzystające z pionowego chwytu było tradycyjne umieszczenie nawigatora. Znacznie utrudniało to zmianę pola autofokusa. W D4 tę funkcję przejął nowy nawigator umieszczony pod przyciskiem AF-ON. Dzięki takiemu położeniu obsługujemy aparat dokładnie w ten sam sposób niezależnie od chwytu, z którego korzystamy.
Kolejną nowością w reporterskiej serii lustrzanek Nikona jest pojawienie się przycisku powiększania i pomniejszania. Do tej pory użytkownicy D3s korzystali do powiększania i pomniejszania z jednego przycisku i kółka nastawczego.
Przyciskowi oznaczonemu kluczem, który służył do zabezpieczania zdjęć przed przypadkowym skasowaniem oraz jako klawisz pomocy, w nowym aparacie przypisano także szybki dostęp do przetwarzania obrazu.
Dalsze zmiany, które zaszły można określić jako kosmetyczne, ale umożliwiają nam jeszcze wygodniejszą obsługę aparatu. W Nikonie D4 zmieniono kąt nachylenia przedniej ścianki przez co mamy wygodniejszy dostęp do spustu migawki i przycisków nad nim. Zmieniono także wybierak po przeciwległej stronie pryzmatu - został on szczelniej obudowany. Tarczy trybu pracy migawki, która znajduje się pod nim ,dodano opór, który klikiem sygnalizuje przejście z trybu pojedynczego do seryjnego. Dzięki temu możemy zmienić tryb nie odrywając oka od wizjera.
Kolejną zaletą D4 jest podświetlanie nie tylko górnego i dolnego ekranu LCD, ale także wszystkich przycisków znajdujących się z tyłu korpusu. Ta niewielka zmiana ucieszy z pewnością fotografów pracujących w bardzo trudnych warunkach oświetleniowych.
Podsumowanie Nikon D4 to z pewnością godny następca swojego poprzednika - D3s. Nowa matryca, specjalnie przygotowana dla tego aparatu, zapewni szeroki zakres czułości od ISO 50 do ISO 204 800. Rozdzielczość 16,2-megapikseli umożliwia kadrowanie w postprodukcji, przy zachowaniu rozsądnych rozmiarów plików.
Usprawniony system autofokusa i jeszcze lepszy system pomiaru światła to zmiany ewolucyjne, których można się było spodziewać. Pojawienie się nowych złącz, takich jak słuchawki i Ethernet czy złącze HDMI, które umożliwia przesyłanie filmów bez kompresji to znaczne zmiany w stosunku do poprzedników. Większość z nich ucieszy przede wszystkim filmowców.
Producent odszedł od charakterystycznego kształtu pryzmatu pentagonalnego, aparat jest bardziej obły. Usunięto także przełącznik trybu pomiaru światła, który zajął miejsce przycisku Lock. Na tylnej ściance pojawiły się dwa nawigatory, które służą do przełączania pól autofokusa. Dzięki temu zarówno w pionie jak i poziomie mamy dokładnie taki sam układ ręki. Największa rewolucja zaszła jednak pod klapką kart pamięci. Pojawił się nowy slot obsługujący karty XQD, który umożliwia wykonanie nawet do 100 RAW-ów w serii.
Nikon D4 zapowiada się jako wyjątkowo udany aparat. Nie pozostaje nam nic innego jak czekać na produkcyjny egzemplarz, który w sklepach ma się pojawić już w połowie lutego. Wtedy będziemy mogli poddać go naszej procedurze testowej i zobaczyć zdjęcia. Czekamy też na ruch Canon, który zaprezentował nową lustrzankę serii https://www.fotopolis.pl/index.php?n=13687 ale jeszcze nie można było zapoznać się z egzemplarzem produkcyjnym, który ma być w sprzedaży miesiąc po produkcie Nikona. Zapowiada się bardzo ciekawa rywalizacja.
Jeżeli nie możesz obejrzeć powyższego klipu, powinieneś ściągnąć i zainstalować darmowyQuickTime Player. Nasze filmy można także oglądać na urządzeniach iPhone i iPod Touch. Więcej filmów Fotopolis można znaleźć na naszym profilu na Youtube.