Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Nowy MKE 400 to druga generacja uniwersalnego mikrofonu nakamerowego ze średniej półki cenowej. Model z 2021 roku został znacznie usprawniony względem poprzednika. Sprawdzamy czy to rzeczywiście najlepszy obecnie mikrofon do vlogowania.
Przez niemal 10 lat Sennheiser MKE 400 był jednym z najlepiej wyważonych (stosunek ceny do możliwości) mikrofonem, skierowanym do twórców filmujących aparatami. W tym roku producent zaprezentował jego kolejną odsłonę, która zachowuje większość możliwości poprzednika, oferując jednocześnie bardziej uniwersalną konstrukcję. Dzięki temu mikrofon ma być także zaawansowanym rozwiązaniem dla osób filmujących smartfonami.
Nowy Sennheiser MKE 400 został kompletnie przeprojektowany w celu zwiększenia jego funkcjonalności. Przede wszystkim nowa wersja równie kompaktowa, ale jeszcze bardziej wytrzymała i lepiej przemyślana. Wygląd zmienił się całkowicie, a główną nowością konstrukcyjną jest przeniesienie system tłumienia drgań do wnętrza mikrofonu. Podczas gdy w starszej wersji MKE 400, w dość kontrowersyjny sposób zespolony był on z mocowaniem stopki, tutaj stabilizowana jest sama kapsuła mikrofonu - wewnątrz obudowy i ze świetnym skutkiem. Zakłóceń spowodowanych drganiami nie słyszymy ani podczas ruchów aparatem, ani nawet podczas trzymania mikrofonu w ręku.
Wewnętrzny system stabilizacji mikrofonu Sennheiser MKE 400
Mikrofon MKE 400 stał się więc fantastycznie wygodny, a także mniej podatny na uszkodzenia mechaniczne. Choć podstawa sprawia wrażenie nieco plastikowej, kopuła wykonana jest z lekkiego stopu metalu, a całość wydaje się wytrzymała. Dzięki temu, że konstrukcja stanowi monolit i nic od niej nie odstaje, możemy np. włożyć aparat z zamontowanym mikrofonem do plecaka lub torby bez obaw o uszkodzenie w transporcie.
Dzięki kompaktowej konstrukcji, mikrofon sprawdzić ma się także w przypadku produkcji nagrywanych smartfonami. Zamocowany w specjalnym uchwycie nie zajmie dużo więcej miejsca, niż większość małych mikrofonów zaprojektowanych pod kątem filmowania telefonem, a jednocześnie zaoferuje nam dużo lepszy dźwięk. Dodatkowo może pochwalić się bardzo użyteczną nowością, jaką jest złącze słuchawkowe, pozwalające na bieżąco monitorować dźwięk rejestrowany przez mikrofon.
W przypadku smartfonów, które w większości oferują obecnie tylko jeden port będzie to zbawienne i pozwoli szybko powtórzyć ujęcie, gdy pojawi się niespodziewany "przester" czy inne zakłócenia. Ucieszy to również właścicieli aparatów, które nie zostały wyposażone w złącze słuchawkowe - nagle realizacja dobrze brzmiących materiałów tanim aparatem staje się dużo łatwiejsza.
Jeżeli chodzi o konstrukcję, warto pochwalić także stopkę wyposażoną w gwint statywowy, co ułatwi zamocowanie samego mikrofonu na statywie (np. gdy chcielibyśmy wykorzystać go do nagrywania podcastów), a także złącze audio out 3,5 mm z gwintem, pozwalające bezpiecznie zablokować kabel w mikrofonie i nie martwić się o przypadkowe rozłączenie. Tym razem złącze znalazło się jednak w przedniej części konstrukcji, co z jednej strony zapobiegnie przysłanianiu ekranu aparatu, ale może okazać się mniej wygodne w przypadku korzystania ze smartfona czy też umieszczania mikrofonu na statywie. Kabel czasem też plącze się pod palcami gdy obsługujemy pierścienie obiektywu.
Od razu należy wspomnieć, że aby wykorzystać MKE 400 w formie mikrofonu biurkowego czy też reporterskiego konieczne będzie dokupienie dłuższego kabla. Choć w zestawie otrzymujemy charakterystyczne, spiralne kable TRS (do współpracy z aparatami) oraz TRRS (do współpracy ze smartfonem) to są one bardzo krótkie i raczej nie umożliwiają pracy poza stopką aparatu czy mocowania smartfonowego.
Warto też mieć na uwadze, że w odróżnieniu od wielu podstawowych mikrofonów na rynku, Sennheiser MKE 400 to mikrofon aktywny, zasilany za pomocą dwóch baterii AAA. Jeśli więc dużo filmujemy, warto pamietać, by mieć w zanadrzu ich zapas. Producent deklaruje, że w pełni naładowane baterie pozwolą na ok. 100 godzin pracy, ale to jedynie usypia naszą czujność i zapewne rozładują się w najmniej odpowiednim momencie.
Dzięki takiej konstrukcji mikrofon może jednak oferować dodatkowe opcje, jak regulacja wzmocnienia czy filtr górnoprzepustowy, które opisujemy poniżej. Co więcej, aby bateriami przejmować się jak najrzadziej, MKE 400 oferuje wygodny system automatycznego włączania i wyłączania mikrofonu w momencie wpinania i wypinania kabla (oczywiście mikrofon możemy włączać i wyłączać także przyciskiem), a także system ostrzegania o niskim poziomie naładowania, który zasygnalizuje diodą gdy pozostały czas pracy spadnie poniżej 3 godzin.
Świetnym dodatkiem jest także oferowany w zestawie "martwy kot", który pozwoli odfiltrować szum wiatru, na który nieosłonięty MKE 400 jest jednak podatny. Nie jest to wielki problem, ale jeśli filmujemy w terenie, dobrze pamiętać, by mieć osłonę w zanadrzu. Tym bardziej że jej mocowanie "na gumkę" jest wygodne i pewne - w żadnym wypadku nie zsunie się z mikrofonu. Co ważne, nie przysłania też przełączników na mikrofonie.
Główną różnicą względem podstawowych modeli mikrofonów nakamerowych jest to, że Sennheiser MKE 400 pozwala na regulację wzmocnienia (w zakresie +/- 20 db) i ma do zaoferowania filtr górnoprzepustowy. Jeżeli rejestrujemy dźwięk w zmiennych warunkach okaże się to wszystko dużo bardziej przydatne, niż mogłoby się początkowo wydawać.
Chodzi o to, że w przypadku podstawowych, pozbawionych możliwości regulacji wzmocnienia mikrofonów dźwięk zawsze rejestrowany jest w ten sam sposób, a my możemy jedynie sterować głośnością dostarczonego przez rejestrator sygnału. Rodzi to częste problemy z nagrywaniem cichych dźwięków tła lub też odwrotnie - bardzo głośnych źródeł dźwięku. Podbijając sygnał w aparacie w celu wydobycia dźwięków ambientu, będziemy mieli do czynienia ze wzrostem zaszumienia, natomiast w przypadku rejestrowania bardzo głośnych źródeł dźwięku, możemy napotkać przestery nawet w przypadku zminimalizowania wzmocnienia. Tutaj natomiast możemy sterować samą czułością mikrofonu (na poziomie -23, -42, -63 dBV/Pa), a tym samym regulować to w jaki sposób reaguje na dźwięki o różnym natężeniu, co pozwoli znacznie lepiej dostosować się do otoczenia i uzyskać klarowny, pozbawiony zakłóceń dźwięk w trudnych sytuacjach, takich jak np. koncerty na żywo.
Z pomocą przychodzi także filtr górnoprzepustowy, który wcześniej oznaczony był jako filtr przeciwwiatrowy. Jego zadaniem jest odcięcie niskich tonów, w których często pojawiają się nieprzyjemnie zakłócenia (np. podczas filmowania na ulicy czy w klimatyzowanych pomieszczeniach). Filtr odcina dosyć sporo „dołu”, gdyż działa na poziomie od 80 do 200 Hz ale w praktyce, po zastosowaniu filtra, dźwięk nadal pozostaje dosyć „pełny”. Na pewno nie będziemy mieć w tym wypadku do czynienia z płaskim, świszczącym, zupełnie pozbawionym „środka” dźwiękiem, jak ma to niekiedy miejsce w przypadku filtrów górnoprzepustowych w budżetowych mikrofonach.
Warto też od razu wspomnieć, że najniższe częstotliwości mikrofon właściwie odcina automatycznie, oferując pasmo przenoszenia 50-20 000 Hz. Niektórzy recenzenci zwracają uwagą na nieco mało treściwe basy, ale prawdę mówiąc w przypadku nagrywania dialogów raczej nie będzie to problemem. Ogólnie mikrofon oferuje bardzo wyrazisty, dobrze ukierunkowany dźwięk z przyjemnie „podkolorowanym” środkiem i łagodnie brzmiącymi wysokimi tonami, bez metalicznych pogłosów.
Dźwięk być może nie jest tak subtelny, jak w przypadku najdroższych mikrofonów typu shotgun, ale nie możemy też oczekiwać zbyt wiele od konstrukcji za mniej niż 1000 zł. Z pewnością spełni jednak doskonałą większość oczekiwań vlogerów i osób filmujących aparatami. O tym jak Sennheiser MKE 400 radzi sobie w praktyce możecie przekonać się w poniższym filmiku. Dźwięk w materiale nie został przepuszczony przez żaden kompresor - efekty jak poniżej otrzymujemy bezpośrednio na wyjściu. Wideo zostało nagrane modelem Sony A7 III.
Sennheiser MKE 400 (2021) to bez wątpienia jeden z najciekawszych mikrofonów nakamerowych średniego segmentu na rynku. Jego główne zalety to wyjątkowa kompaktowość, sztywna, zwarta konstrukcja, prostota i uniwersalność oraz oczywiście bardzo dobra jakość dźwięku i możliwość dostosowania charakterystyki mikrofonu do różnych warunków. Widać, że producent starał się stworzyć urządzenie jak najbardziej wszechstronne, które poza standardowym zastosowaniem na aparacie sprawdzi się także przy nagrywaniu smartfonem czy prowadzenia podcastów - z bardzo dobrym skutkiem.
Trudno też doszukać się ewidentnych minusów. Jeśli koniecznie mielibyśmy się do czegoś przyczepić, byłyby to podatność na podmuchy wiatru (gdy nie korzystamy z martwego kota) oraz umiejscowienie złącza audio z przodu mikrofonu, dzięki czemu kabel nie przysłania ekranu, ale plącze się pod palcami podczas obsługi obiektywu.
Miłym gestem byłaby też przejściówka na USB-C lub Lightning oraz dłuższy kabel, który pozwoliłby na wygodne podłączenie mikrofonu poza aparatem (np. na biurku w roli mikrofonu do podcastów). To już jednak drobiazgi, które nie wpływają na same możliwości mikrofonu.
Nowy MKE 400 wyceniony został na 899 zł, co jest oczywiście ceną stosunkowo wysoką, ale konkurencyjne modele są wycenione bardzo podobnie, a dodatkowo w ofercie renomowanych marek trudno w tej chwili o mikrofon, który tego typu możliwości zamykałby w równie przyjaznej i wygodnej konstrukcji, co nowy Sennheiser.