Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Ma być torbą idealną, stworzoną z myślą o każdej potrzebie fotografa. Druga generacja torby jest jeszcze bliżej tego celu, ponieważ wprowadzono w niej kilka drobnych, ale ważnych usprawnień. W czasie swojej wyprawy do Budapesztu oraz miejskich, codziennych podróży sprawdziłem, jak w praktyce sprawuje się druga generacja torby fotograficznej Peak Design Everyday Messenger.
Torba dostosowuje się do ilości noszonego w niej sprzętu, oferując zmienną pojemność 6-14 litrów. To świetne rozwiązanie, które sprawia, że standardowo torba jest naprawdę nieduża, a możemy ją naturalnie powiększyć pakując do niej sprzęt. Jest to możliwe dzięki specjalnej konstrukcji. Charakterystyczny zaczep z przodu ma cztery pozycje dostosowane do wypchania torby. Jeśli jest pusta to możemy zamknąć na ostatni zatrzask i wtedy torba zmniejsza swoją objętość. Klamra zamykająca główną komorę jest zamontowana na mocnym, ale elastycznym pasku. W dodatku, klamra ma też magnes, który ułatwia zamykanie albo delikatne domykanie.
Pusta torba ma pojemność 6 litrów.
Torba pełna sprzętu.
Praktycznym rozwiązaniem jest zastosowanie suwaka z zamkiem błyskawicym w klapie, który umożliwia szybki dostęp do głównej komory torby. Po jego otwarciu otwór jest na tyle duży, że można wyjąć aparat czy obiektyw bez konieczności ruszania głównej klamry.
Torba Peak Design Everyday Messenger ma wiele ukrytych z pozoru zakamarków. Zakamarków, które są bardzo praktyczne i powstały w określonym celu. Jednym z nich jest kieszonka z zamkiem po wewnętrznej stronie klapy. W kieszonce tej standardowo znajdziemy niedużą gumkę. Tuż pod kieszonką jest natomiast podłużna przegroda. To wszystko to specjalne mocowanie na statyw. Wystarczy wsunąć jedną nogą statywu w przegródkę, zamknąć klapę statyw ulokować na niej, gumkę wykorzystać do spięcia nóg. Korzystałem z tego rozwiązania z niedużym, lekkim (1,1 kg) karbonowym statywem 3 Legged Thing Punks Billy, który opiszę w osobnym teście. Niestety, wypakowana torba ze statywem dosyć łatwo i często przechyla się do przodu i przewraca.
W środku torby, tuż poniżej, chowa się podłużna, mała kieszeń wyścieloną pięknym, niebieskim materiałem. To miejsce dobra na schowania telefonu czy powerbanka z kablem.
Idąc dalej w kierunku przodu torby znajdziemy dużą, rozpinaną na zamek kieszeń. Jej środek jest doskonale zaprojektowany. Mamy tam praktyczne kieszonki na akcesoria: dwie większe, gdzie zmieszczą się np. dyski czy portfel oraz cztery mniejsze. Dla lepszej organizacji kieszonki oznaczono dwoma kolorami, tak, aby np. w jednej części były czyste karty pamięci, a w drugiej zapełnione.
To, co wyróżnia Peak Design Everyday Messenger od innych toreb znajduje się w głównej komorze. To specjalny system konfiguracji "FlexFold”, czyli przegródki na rzepy, które mają charakterystyczny kształt, możliwości układania i dostosowania do indywidualnych potrzeb. System ten ma wielką przewagę - daje wiele kombinacji pakowania sprzętu . A w razie potrzeby Oprócz tego przegródki można też wyjąć z plecaka, uzyskując pełną przestrzeń np. na zakupy.
To nic innego, jak dobrze przemyślany system półek na rzepy, które zajmują całą szerokość plecaka. Półki nie są do końca sztywne — mają jakby skrzydełka, czyli możliwość składania bocznych części, tworząc w ten sposób osobne przestrzenie na sprzęt. System "FlexFold" umożliwia wiele różnych kombinacji pakowania sprzętu — większy sprzęt możemy wkładać pionowo lub poziomo, a mniejszy separować w niedużych komorach. Oprócz tego przegródki można wyjąć z torby.
Fot. Peak Design
Fot. Peak Design
Największą nowością w drugiej generacji toreb Peak Design Everyday Messenger jest kieszonka z tyłu, która umożliwia wsunięcie torby do wysuwanej rączki walizki w czasie podróży. W poprzedniej wersji też można było przymocować torbę, aby służył do tego pasek. W praktyce takie rozwiązanie się nie sprawdzało, zatem nie dziwi fakt, że wprowadzono to praktyczne usprawnienie. Usprawnienie, które miałem okazje od razu sprawdzić w czasie mojej podróży do Budapesztu i nie wyobrażam sobie torby bez takiej kieszonki.
Torba precyzyjnie przylega do walizki, jest stabilna. Po zdjęciu z torby, kieszonka w stanie spoczynku nie lata luźno, tylko precyzyjnie przywiera do pleców torby, ponieważ ma zaszyty malutki magnez. I właśnie przez takie drobiazgi można pokochać produkty Peak Design. Bez wątpienia, dla samego tego rozwiązania warto wymienić Everyday Messengera na nową wersję. Twój kręgosłup z pewnością Ci podziękuje.
W trakcie podróży do Budapesztu w 13-calowej torbie Peak Design Everyday Messenger zabrałem całą masę sprzętu. Przede wszystkim miałem bezlusterkowca Fujifilm X-T100 z kitowym obiektywem 14-45 mm oraz „stałką” 35 mm f/2. Testowałem także nowy obiektyw Samyang AF 24 mm f/2.8 FE, ale zabrałem także Samyang AF 35 mm f/2.8 FE. Oba szkła podpiąłem do pełnoklatkowego bezlusterkowca Sony A7R III. Kolejnym sprzętem do robienia zdjęć był dron DJI Mavic Air wraz z kontrolerem i dodatkowym akumulatorem. Torba pomieściła również sporych rozmiarów power bank ADATA wraz z kablem. W osobnej komorze spakowałem MacBooka Air oraz 10-calowego iPada. Nie mogło się też obejść bez zewnętrznego dysku Sandisk Extreme SSD 900 oraz etui na karty SD. Do środka bez problemu zmieściłem także świetne słuchawki Sony WH-1000XM2. A jakby tego było mało, do klapy podpiąłem karbonowy statyw 3 Legged Thing Punks Billy. Do wszystkich tych urządzenim targałem też ładowarki z kablami.
Przy tak spory obciążeniu i liczbie sprzętu, torba wcale nie wyglądała na bardzo wypakowaną, upchaną, a ja nie czułem tego całego obciążenia na ramieniu czy plecach, a w czasie lotu torba bez problemu mieściła się pod fotelem w samolocie tanich linii lotniczych. Duża w tym zasługa nie tylko miniaturyzacji sprzętu, ale także ergonomii torby. Najbardziej zachwycony jestem paskiem na ramię, który jest stosunkowo cienki, ale zarazem bardzo wygodny. Miękka, grubsza część jest wszyta w środek paska, przez co nie lata po całym pasku, jak w wielu torbach. Jest zarazem ulokowana w idealnym miejscu, przez co Peak Design Everyday Messenger zawsze dobrze leży.