Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Groźni przestępcy, wykolejeńcy, ludzie z marginesu - oto skrywana twarz Japonii uchwycona z bliska przez Bruce’a Gildena. Album “Cherry Blossom” to ponad trzydzieści nieznanych fotografii z japońskiego okresu w twórczości kontrowersyjnego fotografa.
Zacznijmy od tytułu. "Cherry Blossom" to nic innego, jak kwitnąca wiśnia, sakura, symbol narodowy Japonii. Podczas święta hanami Japończycy spotykają się w parkach i podziwiają kwitnące drzewa, co przypomina im o pięknie i ulotności życia. Czyżby Gilden na stare lata "zromantyczniał"? Przerzucił się na zdjęcia przyrody? Nic bardziej mylnego. To ten sam łobuz z aparatem, którego dobrze znamy. U niego uwieczniona pod wiśnią kobieta w kimono nie kontempluje przyrody, tylko zajada się kurczakiem.
Tokio. Japonia. 2000 r. / fot. Bruce Gilden
Publikacja podsumowuje wyprawę amerykańskiego fotografa do Japonii, którą odbył w latach 90. Być może pamiętacie album "Go". To w nim można było zobaczyć owoce jego japońskich podróży. Uliczne zdjęcia członków yakuzy, wyrostków z motocyklowych gangów Bosozoku, alkoholików, ludzi bezdomnych czy parających się prostytucją. "Cherry Blossom" jest połowiczną reedycją albumu sprzed 20 lat, bo zawiera połowę zdjęć z "Go" oraz 34 niepublikowane dotąd fotografie z tamtego okresu.
Gilden tłumaczy, że kilka z nich miało znaleźć się na pierwotnym albumie, ale zwyczajnie nie zdążył ich przygotować w terminie. Obecny wybór uważa za doskonalszy, a jego żona Sophie Darmaillacq-Gilden we wstępie porównuje książkę do ikebany, czyli japońskiej sztuki układania kwiatów.
George Abe (po prawej), były członek Yakuzy i pisarz-celebryta. Asakusa. Japonia. 1998 r. / fot. Bruce Gilden
Pierwsze wrażenie? Ile oni palą! Na co trzecim zdjęciu widać Japończyka z papierosem w ustach. Drugie? Jak to możliwe, że Gilden wciąż żyje. Każdy, kto widział filmy z jego pracy, wie o co chodzi. Gilden podąża za słowami Roberta Capy: "jeśli twoje zdjęcia nie są dostatecznie dobre, to znaczy, że nie jesteś dostatecznie blisko". Podskakuje do przechodniów uzbrojony w aparat oraz lampę błyskową i z zaskoczenia robi im zdjęcia tuż przed twarzą. Wielu bohaterów "Cherry Blossom" to szemrane postacie, dlatego aż dziwne, że nic mu się nie stało.
Zdjęcia Gildena pokazują Japonię od mniej znanej strony. Okazuje się, że za fasadą delikatnych, różowych kwiatów wiśni, kryje się brutalność, bieda, brud. "Cherry Blossom" nabiera ironicznego wydźwięku. Zamiast kwitnących kwiatów są więdnący ludzie.
Bezdomny. Japonia. 1996 r. / fot. Bruce Gilden
Wielu nazwie osoby, które sfotografował, brzydkimi, czy okropnymi. Zmęczone życiem, często odstają od współczesnego kanonu piękna. W świecie, w którym wszystko musi być idealne, Gilden robi "a kuku" i pokazuje, że wcale tak pięknie nie jest. Uważa, że przedstawia ludzi, jakimi naprawdę są, a nie jakimi chcieliby być. Na jednym z najbardziej przejmujących, wcześniej niepublikowanych zdjęć, widać bezdomnego mężczyznę w domu z kartonu. Nie ma dachu nad głową, ale ma cztery kąty i wieszak na koszulę. Namiastkę normalnego życia.
Sam Gilden normalnego życia nie miał. Jak wspomina, jego ojciec był typem mafiosa, gangstera z cygarem w ustach. Na zewnątrz wydawali się szczęśliwą rodziną, ale w domu było piekło. Wielu rozmów ojca i matki mały Bruce nie powinien nigdy usłyszeć. Po kłótniach widział na jej piersiach oparzenia od papierosów...
Matka Gildena wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. Dwa tygodnie po śmierci męża zabiła się. Gilden obwiniał się za jej śmierć, uzależnił się od narkotyków. Całe szczęście, na ratunek przyszła fotografia. - Na wszystkich zdjęciach jestem ja - mówi i można mu wierzyć. Ale chyba każdy, czy tego chce, czy nie, odnajdzie w tych fotografiach cząstkę własnego życia.
Album można już kupić w księgarni Bookoff w cenie 199 złotych.