Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
We wrześniu, wspólnie z Fujifilm wystartowaliśmy z konkursem, którego laureaci mieli okazję przetestować model XF10 i wygrać mobilną drukarkę Instax Share SP-2. Prezentujemy wam recenzję pierwszego testującego.
Cenię sobie minimalizm i tego też oczekuję od urządzeń, z którymi mam kontakt. Minimalizm połączony z funkcjonalnością, czyli szybkim dostępem do ustawień i czytelnym, intuicyjnym menu. Od modelu Fujifilm XF10 oczekiwałem kompaktowych rozmiarów, wygody i szybkości pracy oraz zdjęć, które nie wymagają dużej edycji w programach zewnętrznych.
Elektronika w dzisiejszych czasach stoi na wysokim poziomie. Nowe aparaty oferują coraz lepsze osiągi przy ustawieniach automatycznych, dlatego też lubię testować urządzenia w nietypowych okolicznościach i trudnych warunkach oświetleniowych. Pierwsze zdjęcia zrobiłem 11-października, podczas zlotu „Rzeszowskie klasyki nocą”. Zdjęcia były wykonałem przy użyciu statywu. Podczas dwugodzinnego robienia zdjęć aparat zużył połowę baterii - nie najgorzej, jak na ciągłe bycie w gotowości.
Ekran dotykowy to nowość w moich rękach - moje dotychczasowe aparaty funkcji takiej nie posiadały. Trochę się obawiałem, że przy tak niewielkich gabarytach aparatu funkcja ta nie będzie użyteczna. Tu jednak zostałem pozytywnie zaskoczony. Ekran żywo i sprawnie reagował na moje komendy. Po testach przyzwyczaiłem się do tego udogodnienia i przy kolejnej zmianie swojego aparatu będę poszukiwać tej funkcji .
Żeby wyjaśnić, jak mało miałem czasu na oswojenie się z aparatem, muszę dodać, że tego właśnie dnia został mi on dostarczony. Aparat prosto z pudełka pojechał na zlot klasyków. Tak, jak pisałem wcześniej, oczekuję od sprzętu maksymalnej (w miarę możliwości) intuicyjności. Praktycznie z marszu potrafiłem odszukać podstawowe ustawienia aparatu i dostosować je do swoich preferencji i panujących warunków oświetleniowych. Plus dla Fuji.
Kolejne testy wykonałem w słoneczny, weekendowy dzień podczas fotospaceru. Tematem spotkania była architektura miasta połączona z sylwetką mieszkańca miasta Rzeszowa. W fotografii wykorzystałem koleżankę z grupy mobilnej @igersrzeszów. Znajomi mieli okazję również wypowiedzieć się na temat aparatu. Funkcję które wymienili jako użyteczne to m.in.: dotykowy ekran, joystick AF, pierścień funkcyjny na obiektywie. Wszyscy docenili też poręczność oraz wygląd. Wykonałem również ujęcia wnętrza uczelni Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz osiedla Nowe Miasto.
Podsumowując, Fujifilm XF10 zaskoczył mnie swoją poręcznością i stylowym wykonaniem, które w pewnym momencie zaczęło nawet utrudniać fotografowanie, gdyż dużo osób chciało potrzymać aparat w dłoniach. Jakość i kolorystyka zdjęć są godne podziwu - nawet w przypadku plików JPEG otrzymujemy przepiękne kadry, a funkcja symulacji filmów tylko potęguje świetne wrażenie.
Obsługa aparatu jest prosta, intuicyjna i czytelna, aparat świetnie leży w dłoni, a dołączany do zestawu pasek na nadgarstek pozwala na swobodne noszenia go w dłoniach. Moją ulubiona funkcją jest jednak ekran dotykowy, który pozwala na łatwą kontrolę autofokusu i przeglądanie zdjęć. Dopełnieniem ideału byłaby możliwość odchylania.
Jednym słowem Fujifilm XF10 to aparat, który dzięki niewielkim gabarytom można mieć zawsze przy sobie i który pomoże nam uchwycić wszystkie ważne momenty. Minimalistyczny, ubrany w oryginalny design, ze świetnym procesorem obrazu.
Zdjęcia Łukasza Bajdy możecie obejrzeć na profilach @archibajda i @lukbaj w serwisie Instagram.