Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Dzięki uprzejmości firmy Olympus miałem okazję przetestować bardzo fajny zestaw, który może wygląda niepozornie, ale tak naprawdę to kawał dobrego sprzętu. Aparat Olympus OM-D E-M5 II - bo to o nim mowa, otrzymałem wraz z dwoma obiektywami: M.Zuiko 12-40 mm f/2.8 oraz 60 mm f/2.8 Macro.
Taki zestaw pozwala na uniwersalną pracę i uchwycenie wielu ciekawych ujęć. Zakres ogniskowych idealnie się uzupełnia. Od lekkiego szerokiego kąta, poprzez macro, kończąc na teleobiektywie (odnosząc się oczywiście do pełnej klatki).
Na co dzień pracuję aparatem Nikon D800E z obiektywami stałoogniskowymi, więc to będzie mój punkt odniesienia względem Olympusa. Możecie stwierdzić że to nierówna walka, ale po dwóch dniach spędzonych w górach razem z tymi dwoma aparatami powiedziałbym, że większy niekoniecznie znaczy lepszy.
Przygoda zaczęła się od razu na szlaku, po uprzednim ustawieniu wszystkich parametrów. Ruszyłem z „Olkiem” na szyi. Już po pierwszych minutach mogłem stwierdzić wielką zaletę tego zestawu – lekkość. OMD-EM5 II wraz z obiektywem 12-40 mm f/2.8 to wręcz waga piórkowa. Idealny przyjaciel w góry.
Przy tym wszystkim jakość wykonania samego body jest bardzo dobra. Od razu czuć, że mamy do czynienia z profesjonalnym sprzętem. Body w całości wykonano ze stopu magnezu, a uszczelnienia, to dowód na to że ten sprzęt potrafi pracować w trudnych warunkach.
Wracając na szlak …
Każde kolejne naciśnięcie spustu migawki, wywoływało u mnie uśmiech na twarzy. Szybkość działania AF taka sama jak w D800E, czas reakcji na ustawienia – błyskawiczny. Z każdą kolejną godziną dochodziłem do wniosku, że niepotrzebnie wziąłem lustrzankę ze sobą.
E-M5 II wraz z obiektywem 12-40 mm f/2.8 nie miał żadnego problemu z pracą przy ostrym świetle. A tego dnia naprawdę słońce mocno świeciło. Odwzorowanie kolorów, nasycenie jak również balans bieli były poprawnie ustawiane przez aparat. Nie trzeba było nic korygować. W przypadku Nikona, jest odwrotnie. Punkt dla Olympusa.
Kolejne kilometry, kolejne zdjęcia utwierdzały mnie w przeczuciu, że czas lustrzanek się kończy. Bezlusterkowce powoli doganiają tę wcześniej nieuchwytną grupę aparatów.
W trakcie całego testu postanowiłem wypróbować obiektyw makro, w nieco innym celu -jako szkło tele. Efekt, był bardzo pozytywny. Można powiedzieć że uniwersalność tego szkła jest wyśmienita. Dowodem tego są zdjęcia poniżej:
Kończąc powoli przygodę z Olympusem, nadszedł czas na podsumowanie.
Olympus OM-D EM5 II daję naprawdę duże możliwości, które pozwalają na uzyskanie bardzo dobrej jakości zdjęć. Jeśli do tego dołożymy argument lekkiej i zwartej budowy, to można stwierdzić, że jest to sprzęt na każdą okazję, gdyż nie będzie ciążył w plecaku, a w innej sytuacji (na przykład w fotografii ulicznej), nie wzbudzi zainteresowania. Duży plus należy się również za jakość optyki obiektywów. Przy pełnym otworze (w tym wypadku f2.8) ostrość była rewelacyjna. Reasumując, to sprzęt godny uwagi ludzi, którzy poważnie myślą o fotografii i nie chcą nosić ze sobą kilogramów sprzętu.
Bardzo dziękuję firmie OLYMPUS za umożliwienie przetestowania sprzętu. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z bezlusterkowcem, stąd moje wielkie pozytywne zaskoczenie Olympusem OM-D E-M5 II.
Była to naprawdę fajna przygoda i nowe doświadczenie. Wszystkich serdecznie zapraszam na moją stronę w serwisie 500px.com, gdzie można znaleźć więcej zdjęć.
Tekst i zdjęcia: Łukasz Płonka