Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Australijskie studio AI chwali się pierwszą na świecie grafiką AI, która wygrała konkurs fotograficzny. I choć to po prostu ciekawy PR stunt, dobrze pokazuje z czym będziemy musieli zmierzyć się w najbliższym czasie.
Ok, przyznajemy, cała sprawa jest trochę naciągana, ale dotyka jak najbardziej realnego problemu. Parę dni temu australijskie studio Absolutely Ai, aspirujące do miana agencji zajmującej się wykorzystaniem systemów uczenia maszynowego do pracy graficznej, pochwaliło się w mediach społecznościowych główną wygraną w konkursie fotograficznym.
Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że główną nagrodę otrzymało zdjęcie stworzone przy pomocy generatora AI, takiego jak Stable Diffusion, Midjourney lub DALL-E 2. Jednym słowem nic, co widzimy nigdy naprawdę nie zaistniało i jest jedynie wytworem fantazji programu, który nauczył się tworzyć fotorealistyczne obrazy na podstawie setek milionów zdjęć "obejrzanych" w internecie.
Wyświetl ten post na Instagramie
O podobnej sytuacji słyszeliśmy już wcześniej. Jesienią zeszłego roku media obiegła informacja o tym, że obraz stworzony w generatorze AI wygrał jeden z prestiżowych konkursów graficznych. Tym razem jest to sprawa dużo mniejszego kalibru, którą należy rozpatrywać bardziej w kategoriach sprytnego PR-owego wybryku czy viralowej promocji - konkurs o którym mowa to lokalne, cotygodniowe wydarzenie jednego z australijskich sklepów z aparatami, bez określonego jury i o niewielkiej rozpoznawalności. Z pewnością jednak już niebawem tego typu sytuacje będą coraz częstsze, a podobne wybryki nieraz nadszarpną reputację dużo ważniejszych wydarzeń.
Przykładem tego, z czym już niebawem będzie musiał zmierzyć się cały świat fotografii może być konto włoskiego fotografa Emanuela Boffy, który od pewnego czasu zamieszcza na instagramie „zdjęcia modowe” wygenerowane przez AI i wysyła je na stronę Vogue'a, na której są one regularnie publikowane. Przyznaje się dopiero, gdy ktoś zapyta o to w komentarzach i prawdę mówiąc w niektórych przypadkach nawet doświadczonemu oku trudno będzie stwierdzić czy patrzy na prawdziwe zdjęcie czy wygenerowany obrazek.
Wyświetl ten post na Instagramie
Wyświetl ten post na Instagramie
I właśnie z tego powodu twórcy z Absolutely AI wzięli udział we wspomnianym wyżej konkursie. Poniżej przytaczamy treść oświadczenia wystosowanego przez nich po odebraniu wygranej.
W tym tygodniu wygraliśmy popularny konkurs fotograficzny @digidirect, zgłaszając do niego uchwycone dronem zdjęcie surferów o wschodzie słońca. To piękny, ale nierzeczywisty obraz. Po otrzymaniu informacji o wygranej, wyznaliśmy prawdę firmie prowadzącej konkurs i zwróciliśmy nagrodę pieniężną. Dlaczego więc to zrobiliśmy?
Zrobiliśmy to, aby udowodnić, że jesteśmy w punkcie zwrotnym, gdzie technologia oparta o sztuczną inteligencję jest w stanie przejść ostateczny test: czy obraz wygenerowany przez AI może nie tylko przemknąć niezauważony (żadna osoba, która go widziała, nie wyczuła niczego niezwykłego), ale w rzeczywistości zostać nagrodzony główną nagrodą przez eksperta w dziedzinie fotografii? Odpowiedź brzmi: tak.
Już niedługo dzisiejsze czasy będziemy wspominać jako te, w których wszystko się zmieniło. Dżin wyszedł z butelki i nie ma już odwrotu, bo automatyzacja wkracza w każdą sferę naszego codziennego życie. Ostatnio widzieliśmy m.in., jak ChatGPT zdaje egzaminy prawnicze, biznesowe i medyczne…
Wróćmy jednak do naszego „zdjęcia”. Surferzy nigdy nie istnieli. Tak samo, jak ta plaża i odcinek oceanu. Składają się one z nieskończonej liczby pikseli, pobranych z nieskończonej liczby zdjęć, które przez lata były przesyłane online przez wszystkich. Każda grafika AI może ukraść miliony, a nawet miliardy elementów z obrazów, zdjęć i filmów, aby stworzyć coś nowego i zapierającego dech w piersiach. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że osiągnęliśmy punkt, w którym maszyna stała się lepszym artystą od człowieka. Historia może uznać nasz mały eksperyment z fotografią za punkt zwrotny, w którym zaczęliśmy dostrzegać na nowo świat, w którym żyjemy.
Zgłosiliśmy się do konkursu fotograficznego pod nazwiskiem XV-wiecznego malarza Jana van Eycke’a, znanego z tworzenia najczęściej kradzionych dzieł sztuki. Dlatego też nasze zdjęcie nazwaliśmy „Najczęściej kradzioną fotografią w historii”.
Czy rzeczywiście osiągnęliśmy punkt zwrotny w historii fotografii? Naszym zdaniem jeszcze w tym roku zobaczymy jak technologie AI zaczną wypierać poszczególne segmenty fotografii i już niebawem poświęcimy tej kwestii cały osobny artykuł. A może to jednak tylko chwilowa moda, jak telewizory 3D? Dajcie nam znać co myślicie w komentarzach.