Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Wyobraźcie sobie świat, w którym ludzie mogą błyskawicznie wytworzyć dowolny obraz o jakim pomyślą. Właśnie w takim żyjemy, co niebawem pociągnie za sobą fundamentalne zmiany na rynku i w sposobie myślenia. Jak wszystko co nowe, technologia spotyka się jednak z oporem „starej gwardii”.
W obszarach związanych z grafiką, filmem i fotografią w ostatnich miesiącach nie było chyba gorętszego tematu niż generatory obrazów oparte o układy AI, takie jak Dall-E 2, Imagen AI czy Midjourney. W dużym skrócie są to programy, które dzięki wytrenowaniu na ogromnych bazach zdjęć są w stanie wytworzyć dowolny obraz na podstawie zapytań tekstowych. I robić to na tyle dobrze, że we wspomnianych branżach zaczynają rodzić się obawy o przyszłość rynku. Już teraz wygenerowane w ten sposób obrazy są w stanie skutecznie imitować zdjęcia, trafić na okładkę magazynu czy wygrać konkurs graficzny. I choć nadal nie są to systemy doskonałe, w ciągu najbliższych kilku lat się to zmieni, a my przestaniemy być w stanie odróżnić obrazy generowane sztucznie od tych stworzonych przez człowieka (mówimy o fotografii, bo w grafice już teraz bywa to trudne).
Tego typu zmiany siłą rzeczy musza pociągnąć za sobą zmiany na rynku komercyjnym, który w rozwiązaniach AI szybko zwęszy sposób na ograniczenie kosztów produkcji i skrócenie poszczególnych procesów. Oczywiście nie oznacza to, że komercyjna fotografia i ilustracja zupełnie znikną, ale z dużym prawdopodobieństwem rynek wytrąci tych twórców, którzy w porę nie zaimplementują rozwiązań AI do swojej pracy. Nowe realia pracy wizualnej będą też z pewnością oznaczać liczne zmiany w wycenach i sposobie pozyskiwania obrazów.
Z pewnością jednym z pierwszych obszarów, który boleśnie odczuje rozpowszechnianie się generatorów AI będzie branża stockowa. I jak zwykle w przypadku pojawienia się nowej, przełomowej technologii, mamy do czynienia z ostracyzmem ze strony graczy o ugruntowanej pozycji na rynku w danym temacie. Getty Images, gigant branży obrotu zdjęciami i grafikami właśnie poinformował o zakazie sprzedaży obrazów wygenerowanych przez AI na swojej platformie. Firma wyczyści też swoje bazy ze wszelkich tego typu grafik, które zostały w nich umieszczone do tej pory.
Oficjalnym powodem tego typ działań jest brak ram prawnych, dotyczących praw do obrazów wygenerowanych przez sztuczną inteligencję, a także wątpliwości dotyczące legalności samego procesu trenowania układów AI. Chodzi bowiem o to, że w procesie „nauczania” twórcy nowych technologii obrazowania korzystają z ogromnych, wyciągniętych z internetu baz obrazów, wśród których znajduje się wiele zdjęć i grafik chronionych prawem autorskim.
„Prawa autorskie do obrazów wygenerowanych przez AI oraz powiązane z nimi kwestie metadanych i plików źródłowych wykorzystywanych do szkolenia tych modeli, to bieżące problemy, które wymagają rozwiązania” - mówi Craig Peters, CEO Getty Images w komentarzu dla serwisu The Verge. - „Sprzedaż grafiki lub ilustracji AI może potencjalnie narazić użytkowników Getty Images na ryzyko prawne. Staramy się działać proaktywnie wobec naszych współpracowników”.
Czy proces uczenia systemów AI na bazie zdjeć dostępnych w internecie rzeczywiście może zostać prawnie zakwestionowany? Orędownicy nowych technologii wskazują, że scraping (masowego pobierania zawartości stron internetowych) na którym bazuje nie jest nielegalny, a wszystko podlega pod instytucję fair use. Mechanizm uczenia układów AI przyrównuje się też do zwykłego „oglądania” zdjęć przez człowieka, a czołowym argumentem pozostaje ten, że cała historia sztuki opiera się na analizie prac poprzedników.
Czy jednak w sytuacji, gdy systemy AI są w stanie imitować style danych autorów, twórcy utworów źródłowych nie powinni być w jakiś sposób chronieni? Kto właściwie jest autorem obrazu wytworzone przy pomocy generatora AI, model tworzący obrazy czy osoba wprowadzająca do niego odpowiednie zapytanie? No i czy bazujące na rynku z XX wieku modele prawa autorskiego nadal przystają do obecnych czasów? To właśnie jedne z pytań, na które odpowiedzi musi niebawem znaleźć współczesny rynek.
Abstrahując jednak od wszystkiego, należy zadać sobie pytanie czy znając praktyki Getty Images jesteśmy w stanie uwierzyć, że działania giganta branży podyktowane są troską o użytkowników. Rozwój rynku licencjonowania obrazów AI to w końcu potencjalnie ogromne źródło przychodów i trudno uwierzyć, by GI pozbywało się go z dobrej woli. Dużo bardziej prawdopodobne jest iż Getty widzi w nim zagrożenie dla tradycyjnego modelu biznesowego, na którym opiera większość swojej działalności i stara się aktywnie go blokować, czyniąc jednocześnie kroki w stronę wypracowania legislacj chroniącej obowiązujące dotychczas standardy.
Jak to wszystko się potoczy? O tym przekonamy się zapewne w najbliższych latach. Biorąc jednak pod uwagę to, że w zakresie technologii zawsze wygrywa wygoda, opanowanie rynku obrazów przez technologie AI wydaje się nieuniknione i zapewne za kilka lat staną się one dla branży tym czym technologia streamingu stała się dla kina i muzyki. Płyty CD i filmy na fizycznych nośnikach kupuje dziś garstka hobbystów bo za ułamek ich ceny można oglądać filmy i słuchać muzyki przez cały miesiąc. I tym samym tropem podąży zapewne branża związana z obrazem.