Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Czy już niedługo akumulatory będą pozwalać na zasilanie urządzeń przez kilka dni? Taką wydajność obiecują naukowcy z australijskiego Monash University, których bateria litowo-siarkowa już niebawem może odmienić oblicze branży elektronicznej.
Czy wreszcie będziemy mogli zapomnieć o frustracji, którą przeżywamy, gdy rano odkrywamy, że przed snem zapomnieliśmy podłączyć telefon do ładowania? Albo nie martwić się o to, czy wyjeżdżając w podróż będziemy mieli gdzie podładować baterie do aparatu? Przełom może być tuż za rogiem, a to dzięki nowym akumulatorom litowo-siarkowym opracowanym przez naukowców z Monash University.
Baterie litowo-siarkowe nie są niczym nowym. Mamy z nimi do czynienia od lat. Prawdziwą rewolucję przynosić ma jednak ich nowo opracowana architektura. Badacze twierdzą, że dzięki zmianie sposobu łączenia cząstek w katodach siarkowych, będą one w stanie poradzić sobie z większym obciążeniem, przy jednoczesnym zachowaniu takiej samej pojemności, wydajności i stabilności. Jak możemy przeczytać na stronie uniwersytety, technologia zainspirowana została procesami wykorzystywanymi w produkcji detergentów.
Nukowcy odpowiedzialni za stworzenie nowego typu akumulatora. Od lewej: Prof. nadzwyczajny Matthew Hill, Dr Mahdokht Shaibani i Prof. Mainak Majumder.
Póki co, uniwersytet nie dzieli się szczegółami na temat nowej technologii, wiemy jednak jakiej wydajności mamy spodziewać się po nowym typie akumulatora. Według naukowców, wykonane w ten sposób ogniwo byłoby w stanie zasilać smartfona przez 5 dni ciągłego użytkowania. Z kolei w przypadku samochodów elektrycznych, większego problemu miałoby nie stanowić przejechanie nawet 1000 km na jednym ładowaniu. Możemy więc spodziewać się więc około 3-, lub 4-krotnego zwiększenia wydajności.
Dodatkowo, co chyba najważniejsze, nowy typ akumulatora może być z powodzeniem wytwarzany przy pomocy obecnie wykorzystywanych procesów, a jego produkcja ma być tańsza, a zarazem bardziej przyjazna dla środowiska niż w przypadku dominujących obecnie baterii litowo-jonowym.
- Nasze podejście nie tylko zwiększa wydajność i żywotność baterii, ale wykorzystując procesy bazujące na wodzie, jest także bardzo proste i ekstremalnie tanie, co może znacznie przyczynić się do zredukowania problemu niebezpiecznych dla środowiska odpadów. - mówi profesor Matthew Hill.
Jak zwykle największym problemem może okazać się skutecznie wprowadzenie nowego akumulatora na rynek. Na przestrzeni lat już przynajmniej kilka razy słyszeliśmy o przełomach w dziedzinie zasilania, które koniec końców nigdy nie ujrzały światła dziennego. Tym razem jest jednak realna szansa na sukces. Naukowcy nie tylko mają już patent na swój wynalazek, ale także wyprodukowali działające prototypy. Co więcej, nowe akumulatory mają być testowane w na rynku Australijskim jeszcze w tym roku. Oprócz tego, wykorzystaniem ogniw litowo-siarkowych zainteresowanie mieli już wyrazić europejscy i chińscy producenci akumulatorów, którzy chcieliby skalować ich produkcję i wytwarzać je na skalę masową.
Nie należy się jednak nastawiać, że nowe akumulatory z dnia na dzień zaczną być wykorzystywane przez branże elektroniczną. Przed naukowcami jeszcze wiele testów i konieczność zdobycia odpowiednich pozwoleń. Jeśli więc nawet wszystko pójdzie po ich myśli, na ich rynkowy debiut będziemy musieli jeszcze poczekać prawdopodobnie około 3-5 lat.
Więcej informacji znajdziecie pod adresem monash.edu.