Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Cała sprawa dotyczy zdjęcia przedstawiającego martwego Alana Kurdi - 3-letniego syryjskiego uchodźcę, którego ciało zostało wyrzucone przez morze na brzeg. Fotografia szturmem obiegła media społecznościowe, a w zeszłym tygodniu wiele gazet zdecydowało się na opublikowanie jej na swoich pierwszych stronach. Jednym z tych tytułów był niemiecki tabloid ‘Bild”, który jest obecnie najlepiej sprzedającym się europejskim dziennikiem.
Publikacja drastycznego zdjęcia w mediach wywołała kontrowersje i na nowo zaogniła niekończącą się dyskusję na temat zasadności publikowania tego typu fotografii w prasie. W odpowiedzi na krytykę, wtorkowe wydanie dziennika pozbawione zostało jakichkolwiek zdjęć, co według wydawcy dobitnie uzasadnia konieczność pokazywania prawdy o tym, co dzieje się na świecie, nieważne jak prawda ta jest drastyczna. Żadne zdjęcie nie pojawiło się też w serwisie internetowym tabloidu. Całemu tematowi pikanterii dodaje również fakt, że w języku niemieckim słowo “bild” oznacza obraz lub zdjęcie.
”Ta gazeta nie bez powodu nazywa się „Bild” a nie „Tekst” czy „Tytuł”, ponieważ u nas zdjęcia grają dużą rolę w sposobie przekazu. Obraz dociera do mózgu dużo szybciej niż słowo pisane. Obraz mówi więcej nie tysiąc słów. Moim zdaniem właśnie w ostatnich tygodniach bardzo wyraźnie zobaczyliśmy, dlaczego zdjęcia mają takie znaczenie. One dokumentują rzeczywistość, są świadectwem prawdy i dlatego konieczne jest pokazanie, co się stanie, gdy nagle tych zdjęć nie będzie. Wówczas widać, jakie znaczenie mają w dziennikarstwie. W ostatnich miesiącach ciągnęły się dyskusje, czy na pewne zdjęcia należało czytelnika narażać, czy nie. Zdjęcia mordercy, zdjęcia katastrofy, biedy i nędzy wojennej. Zdjęcia były jakoby zbyt wstrząsające i nie należało ich pokazywać. To jest bzdura, totalna bzdura. Zdjęcia są odbiciem rzeczywistości i gazeta oraz dziennikarze muszą taki materiał dostarczać” - komentuje we wtorkowym wydaniu naczelny gazety, Kai Diekmann.
”My musimy pokazać zdjęcia czytelnikowi. To jest rzeczywistość, a rzeczywistość jest bezwzględna. I to jest zadanie dziennikarza. Dlatego nie może być dyskusji, czy i jak ograniczyć pokazywanie zdjęć. Rzeczywistość nie jest wypikselowana lub przykryta czarnym paskiem. Zdjęcia ją pokazują. To jest nasze zdanie” - dodaje.
Podejście wydawcy wydaje się logiczne i uzasadnione. Pozostaje tylko pytanie na ile intencje osób odpowiedzialnych za jeden z największych tabloidów na świecie są szczere. Niedawno temat ten podjęliśmy w naszym felietonie, w którym skupialiśmy się na kwestii nieumyślnego rozprzestrzeniania podobnych treści w mediach społecznościowych. A Wy, jak zapatrujecie się na tę sprawę