Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Polaroid - marka, która w ostatnich latach przeżywała liczne problemy - nadal bezbłędnie kojarzy się nawet młodym fotoamatorom z błyskawicznie pojawiającym się obrazem na kawałku papieru. Ponad rok temu powstała technologia Zink, którą od początku kojarzono z możliwością powrotu idei Polaroidu w erze cyfrowej (Polaroid miał zresztą udział w powstaniu Zink). O samym pomyśle pisaliśmy przy okazji {LNK|https://www.fotopolis.pl/index.php?n=6579;premiery technologii i później, w momencie zaprezentowania miniaturowej "drukarki". W telegraficznym skrócie: sekret tkwi w materiale, na którym powstają zdjęcia. Składa się on z trzech warstw, każda odpowiada za inny kolor. Punktowe rozgrzanie zmienia strukturę krystaliczną którejś z warstw, dzięki czemu mogą powstać kolorowe obrazy. Ogromną zaletą tego rozwiązania jest brak tuszu czy czegokolwiek innego, co wymagałoby uzupełniania. W "drukarce" jest tylko głowica.
Nowy aparat Polaroida wygląda jak pokazana wcześniej drukarka z przyczepionym modułem odpowiedzialnym za rejestrację i wyświetlanie zdjęć - i tak pewnie powstał. Zastosowano 5-megapikselowy sensor, o parametrach obiektywu producent nie informuje. Z tyłu aparatu znalazł się duży, 3-calowy ekran LCD, a wewnątrz 16 MB wbudowanej pamięci. Oprócz tego aparat obsługuje karty SD/SDHC.
Aparat PoGo drukuje w tym samym formacie co prezentowana wcześniej drukarka - 5 x 7,6 cm. Powstanie jednej odbitki zabiera około 60 sekund. Format wizytówkowy nie jest z pewnością szczytem pragnień użytkowników. Firma deklarowała wcześniej, że pojawią się urządzenia zdolne drukować również w popularniejszych formatach - np. pocztówkowym. Jak na razie na deklaracjach się skończyło.
Polaroid PoGo Instant Digital Camera będzie kosztować około 200 dolarów. Paczka 10 sztuk "papieru" ma kosztować około 5 dolarów, a 30 sztuk około 13 dolarów.