Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Nowe rozwiązanie ma szansę znacznie uprościć pracę zawodowych filmowców. W przyszłości zagości też zapewne na rynku fotograficznym. Zobaczcie, jak będą wyglądały filtry szare przyszłości.
O wykorzystaniu technologii LCD w celu regulacji charakteru światła słyszeliśmy już kilkakrotnie. Wystarczy przypomnieć system filtra dolnoprzepustowego z aparatu Sony RX1R II czy też regulowany panel dyfuzyjny marki Zylight. Tym razem jednak otrzymujemy rozwiązanie, które ma szansę wywrzeć dużo mocniejszy wpływ na sposób pracy fotografów i filmowców.
Mowa o nowym, prototypowym regulowanym filtrze szarym Panavision LCND. Bazujący na panelu ciekłokrystalicznym, filtr jest w stanie obniżyć ekspozycję w zakresie 0-6 EV, a jego ściemnianie można kontrolować ręcznie za pomocą wbudowanych przycisków, lub zdalnie z poziomu kamery. Co najważniejsze, filtr może być zasilany z kamery, a także jest w stanie odczytywać z niej informacje o ekspozycji i przyciemniać się automatycznie.
Dla filmowców właśnie to ostatnie rozwiązanie może przynieść rewolucję w sposobie filmowania, a właściwie sprawić, że cały proces stanie się znacznie przyjemniejszy. Nowa technologia przyda się zwłaszcza w sytuacjach, gdy w ramach jednego ujęcia kamera przemieszcza się między scenami o różnej jasności. Do tej pory tego typu ujęcia realizowane były poprzez ręczną regulację przysłony, co wpływało na głębię ostrości obrazu. Filtr ciekłokrystaliczny sprawi, że cały proces będzie wygodniejszy, a efekty bardziej spójne. Zalety filtra dostrzeżemy także w odwrotnej sytuacji - gdy chcemy zwiększyć, bądź zmniejszyć głębię ostrości, nie regulując zarazem czułości lub czasu naświetlania.
Z racji tego, że za wszystkim stoi Panavision, możemy spodziewać się, że filtr będzie odznaczał się także doskonałą jakością, nie wpływając w żadnym stopniu na kolorystykę rejestrowanego materiału. O tym przekonamy się ostatecznie, gdy filtr LCND pojawi się wreszcie na rynku.
Jak na razie, producent nie zdradza szczegółów na temat orientacyjnej daty premiery ani ceny urządzenia. Informacji o nowym filtrze nie ma jeszcze nawet na stronie firmy. Biorąc jednak pod uwag działający prototyp i film promocyjny powinna być to kwestia kilku-kilkunastu miesięcy.
Oczywiście pozostaje też pytanie kiedy tego rodzaju technologia zostanie udostępniona zwykłym fotografom. Jeśli nie będziemy mieć do czynienia z wadami charakterystycznymi dla tradycyjnych filtrów zmiennych, z pewnością wielu fotografów chętnie skorzystałoby z możliwości zastąpienia całego zestawu jednym filtrem. Wszystko rozbiję tutaj zapewne o cenę. Jeśli ta będzie stosunkowo przystępna, prędzej czy później ktoś zaadaptuje ją na potrzeby fotografii. W przeciwnym wypadku filtry ciekłokrystaliczne pozostaną gadżetem zarezerwowanym dla wysokobudżetowych produkcji filmowych.
Więcej informacji na temat akcesoriów producenta znajdziecie pod adresem panavision.com.