Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Andreas Kremer, niemiecki fotograf, rozpoczął swoją artystyczną ścieżkę po wielu latach udanej pracy w biznesie. Mając kontakt z fotografią od dawna, w 2014 roku w końcu całkowicie poświęcił się sztukom wizualnym.
W projekcie "The Last Resort" Kremer używa techniki kolażu w cyfrowej formie, kontynuując tradycję wykorzystywania kolaży do wskazywania społecznych lub politycznych niesprawiedliwości. Projekt rozpoczął się podczas pandemii, gdy dalekie podróże były przez pewien czas niemożliwe. Andreas Kremer odkładając aparat na półkę postanowił skoncentrować się na swoim archiwum zdjęć. Fotografie powstały podczas wcześniejszych podróży po Europie oraz po azjatyckich metropoliach (Bangkok, Hongkong, Tokio i Ho Chi Minh. Z czasem, gdy kolejne kierunki podróży na nowo się otwierały na turystów, powiększał kolekcję, już z myślą o konkretnym projekcie.
Missing 001, fot. Andreas Kremer
- Uwielbiam podróżować, a każda wycieczka dostarcza mi mnóstwa wspaniałych wrażeń i wspomnień. Uważam, że zrobienie dobrego zdjęcia zawsze powinno być rodzajem przygody, która wyrywa cię z twojej strefy komfortu. Pod tym względem pamiętam wiele ekscytujących chwil, od nieustannego poszukiwania jeszcze lepszych perspektyw z nieznanych górskich zboczy lub dachów, po spotkania z różnorodnymi ludźmi i kulturami - opowiada.
Większość widoków i scen miejskich przedstawionych w kolażach Kremera faktycznie istnieje w rzeczywistości. Mroczny krajobraz z surrealistycznymi, samotnymi, spalonymi drzewami ("Energy I") można znaleźć w rezerwacie przyrody w Belgii, trzeba tylko przedostać się przez duże mokradło. Dystopijne wrażenie tworzone jest za pomocą interakcji między naturą, a przestrzenią zajmowaną przez człowieka.
Energy I, fot. Andreas Kremer
Kremer podkreśla konflikty społeczne, wywołuje uczucie niepokoju, ale również daje widzowi przestrzeń do interpretacji. Dysonans między architekturą, krajobrazem a kulturą tworzy wizję świata, który może gdzieś już istnieje, a może dopiero nas czeka… Kolaż pozostawia pytanie o przyszłość lub teraźniejszość bez odpowiedzi, ale może pobudzać refleksję na temat sposobu myślenia o świecie i naszym miejscu w nim dzisiaj.
Platon, fot. Andreas Kremer
Artysta zaczyna od pomysłu na kolaż - czasem to zdjęcie wyciągnięte z archiwum generuje ideę, ale często inspiracją jest scena z filmu lub obrazu malarskiego. Potem przechodzi do pracy w Photoshopie, kiedy to spędza wiele dni i nocy przed komputerem, pracując nad najmniejszymi szczegółami. Samo nałożenie dwóch lub nawet paru zdjęć nie trwa długo, ale stworzenie realistycznych i płynnych połączeń między obrazami jest już czasochłonne. W tym procesie niektóre pomysły są odrzucane, ponieważ materiał fotograficzny nie daje wystarczająco realistycznego efektu.
- Mam taką zasadę, że wydruk musi nadal być ostry i wysokiej jakości nawet przy długości 1,2 metra czy więcej. Na końcowym etapie często radzę się przyjaciół: jakie szczegóły ulepszają ten krajobraz? Czego brakuje? Co jest za dużo? - zdradza.
Cologne Rheinauhafen, fot. Andreas Kremer
Fotograf tworzy swoje kolaże w programie graficznym, ale nie korzysta przy tym z pomocy sztucznej inteligencji.
- Przynajmniej na obecnym etapie, generowanie obrazów oparte na sztucznej inteligencji jest dalekie od poziomu, na którym mi zależy. Zdjęcia łączę więc sam, korzystając z własnych fotografii. Dzisiaj mogę co najwyżej wspomóc się AI przy pierwszych krokach: znajdywaniu i wizualizowaniu pomysłów na kolaże - mówi.
Exhibit, fot. Andreas Kremer
Andreas Kremer zainteresował się fotografią artystyczną w 2013 roku, gdy zaczął zastanawiać się nad swoją dalszą ścieżką.
- Na początku, w fotografii zwykle zaczyna się od dokumentowania, odniesienia się do sceny lub sytuacji. Po wykonaniu wielu tysięcy zdjęć, stanąłem na rozstaju dróg: czy chcę kontynuować robienie fotografii dokumentalnych, czy też tworzyć nowe obrazy w swoim własnym stylu, analogicznie do malarza? Zawodowo wciąż uwielbiam robić to pierwsze, ale artystycznie skłaniam się ku temu drugiemu - mówi.
Hot Spring II, fot. Andreas Kremer
Najpierw Kremera zafascynowało świeże, subiektywne podejście japońskich fotografów takich jak Moriyama, Araki, Hosoe. Wskazał to jako odskocznię od domniemanie obiektywnego, faktograficznego spojrzenia, szczególnie powszechnego w Niemczech. Fotografia japońska zadziałała jako źródło inspiracji, które doprowadziło do powstania pierwszej książki fotograficznej Kremera pod tytułem "Tension" (tłum. Napięcie), o Tokio, skoncentrowanej na fotografii ulicznej. Jednocześnie zawsze fascynowały go monumentalne prace Andreasa Gursky'ego czy Jeffa Walla.
1st Sea Line, fot. Andreas Kremer
- W szerzej rozumianej sztuce wizualnej zawsze byłem fanem surrealistów, którzy często używali kolaży, aby odnosić się do społecznych lub politycznych niesprawiedliwości. To miało swoją kontynuację w filmie (a nawet muzyce), gdzie bardzo cenię sobie na przykład Davida Lyncha. Kiedy z powodu pandemii skupiłem się na moim istniejącym archiwum zdjęć, pierwszy kolaż powstał bez zamiaru kontynuowania serii, ale od razu przyciągnął uwagę moich znajomych. To był początek "The Last Resort". Dziś widzę jak silny wpływ miały na mnie wymienione nurty w sztuce - zauważa.
Hole 7, fot. Andreas Kremer
Fotograf obserwuje, zauważa, uwypukla, ale nie pretenduje do wydawania sądów.
- Oprócz potężnej natury, zawsze fascynowały mnie wielkie miasta, to zderzenie ludzi, kultur, zachowań, życia we wszystkich jego formach. Negatywne aspekty są szybko widoczne, gdy zejdziesz na chwilę z głównego szlaku turystycznego: bieda, wykluczenie, kruchość porządku społecznego, ale także pokojowe współistnienie znaczących różnic. Dotyczy to wszystkich, niezależnie od systemu politycznego. Bardzo ważne jest dla mnie jednak to, aby nie być rozumianym jako osoba z podniesionym palcem ostrzegawczym czy osądzającym. Tak, chcę wstrząsnąć, sprawić, żebyś był świadomy i zamyślił się, ale nie chcę Cię oceniać ani potępiać - zaznacza.
Więcej prac artysty (w tym z projektu "The Last Resort") znajdziecie na jego stronie internetowej oraz profilu @andreaskremer.photography.