Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
W naszej sesji chcieliśmy uzyskać efekt poranka na tarasie - w jak najbardziej naturalnym oświetleniu. Naszym celem było uzyskanie naturalnych cieni i słońca na twarzy, przeświecającego przez liście drzew. Oczywiście nie zawsze warunki, w których fotografujemy dają nam idealne oświetlenie. Postanowiliśmy w pełni kontrolowany sposób zaaranżować właśnie takie oświetlenie przy pomocy zestawu blend, folii i... liści.
Zanim jednak szczegółowo omówimy poszczególne elementy konfiguracji naszego zestawu, kilka słów o blendach i foliach.
Blendy
Niezaprzeczalną zaletą blend jest ich cena oraz waga i gabaryty. Najtańsze blendy kupimy już od kilkudziesięciu złotych, choć ich ceny mogą sięgać także kilku tysięcy złotych. Czy warto wydawać aż tyle na blendę? W końcu w obu przypadkach blenda działa tak samo - kawałek materiału odbijający światło. W drożnych opcjach płacimy przede wszystkim za zaawansowane możliwości i rozwiązania rozbudowania systemu oświetleniowego (system stelaży, uchwytów etc.) - na pewno przy bardzo profesjonalnym zastosowaniu takich wydatek może się zwrócić.
Nie do przecenienia jest kolejna zaleta blend - waga i gabaryty. Jest to szczególnie istotne, jeśli na plan musimy dojść pieszo lub kiedy lecimy na zagraniczną sesję. Waga lamp akumulatorowych może skutkować ogromną opłatą za nadbagaż - a składane, lekkie blendy przewieziemy bez większych problemów. Na blendach opierają się nawet najbardziej profesjonalne sesje - stąd tacy producenci jak np. California, proponują bardzo zaawansowane systemy, które bardziej przypominają ogromne wiaty złożone z różnych materiałów, niż tradycyjne blendy (zainteresowanych odsyłam do ich kanału na YouTubie - tam zaprezentowane są różne rozwiązania.
bardzo często mamy do czynienia z zestawem 5 blend: srebrna, złota, biała, dyfuzyjna i czarna. Na początku najbezpieczniej jest używać białej lub srebrnej - złota często daje zabarwienie tak intensywne, że może wydawać się sztuczne. Tacy producenci jak California, mają w swojej ofercie tzw. zebry -srebrno-złote blendy, które dają subtelniejszy efekt.;
rozmiary blend wahają się od kilkudziesięciu centymetrów do około 2 metrów. Mała nam wystarczy jeśli chcemy oświetlić twarz, natomiast jeśli chcemy oświetlić całą postać, będziemy potrzebować 2-metrowej blendy.;
sposób mocowania mamy do wyboru klasyczne blendy, które asystent może trzymać w ręku (składane w ósemkę), jak również blendy, które możemy osadzić w ramach i umieścić na statywie. Ma to wiele zalet - możemy zbudować plan zdjęciowy z dużo bardziej rozbudowanym oświetleniem, a przy tym nie potrzebujemy 5 asystentów (każdy dodatkowy asystent podwyższa przecież koszty sesji). Warto więc zainwestować w system uchwytów - polecam rozwiązania typu główki gripowe, wysięgniki - dzięki którym możemy sobie ustawić pod dowolnym kątem. California ma gotowe osprzęty, ale można się też posługiwać osprzętem Manfrotto (główki gripowe). Nawet najtańsze, chińskie blendy, możemy zamontować na ramach pod dowolnym kątem - to często jest lepsze niż czyjeś ręce - efekty będą bardziej powtarzalne - w końcu statyw się nie męczy. Pamiętajmy tu jednak o odpowiednim obciążeniu statywów - blendy mogą działać jak solidne żagle!]
Folie
Poza blendami możemy wykorzystywać dyfuzyjne folie, które dają nam dużo możliwości. Folie kupuje się z rolki, na metry, ale dostępne są także arkusze (1 arkusz to koszt od 20 do 50 zł). Możemy je naklejać (np. w oknie, dzięki czemu zamieniamy światło słoneczne na bardziej miękkie) lub mocować do specjalnych ram aluminiowych - a następnie ustawiać, testując różne kąty. Takie folie znajdziemy w ofercie kilku producentów, np. Rosco czy Cotech. Pamiętajmy, że do wyboru mamy folie - wśród folii odbijających znajdziemy zarówno lustrzane (złote, srebrne - bardzo ostro odbijają światło) i groszkowane (dają subtelniejszy efekt). Folie lustrzane dobrze sprawdzą się jako światło kontrowe albo w pochmurne dni, kiedy światło jest już rozproszone przez chmury. Należy na nie uważać w słoneczne dni - kiedy oświetlają postać z przodu efekt może okazać się przerysowany. Polecam samodzielne stworzenie odbijających światło ekranów. W tym celu na styropian (albo na solidniejszą wersję - styrodur) naklejamy folię, a krawędzie oklejamy uniwersalną srebrną taśmą. W ofercie Manfrotto znajdziecie specjalne imadła, dzięki czemu taką samoróbkę możemy zainstalować na statywie i świecić pod dowolnym kątem (znowu uchwyt Manfrotto). Przestrzegam przed ostrymi odbłyśnikami (np. folie lustrzane, blendy i fiole ocieplające) - łatwo jest przesadzić i osiągnąć sztuczny efekt. Przesadnie opalona sylwetka może wyglądać nienaturalnie, a jeśli z góry pada ostre światło słoneczne, dopalenie od dołu blendą lub folią lustrzaną da bardzo sztuczny efekt.;
konwersyjne (ocieplające CTO lub ochładzające CTB), choć musimy uważać, żeby nie przesadzić z efektami;
dyfuzyjne czyli rozpraszające - o różnym stopniu transparentności (groszkowane) np. full, 1/2, 1/4, 1/8. Dają kontrolowany efekt rozproszenia i ładną plastykę, pod warunkiem, że są dobrej jakości (zamienniki często nie mają odpowiedniej gramatury). Osobiście przetestowałem chyba wszystko, od kalki technicznej, przez folię spożywczą, po zwykłe szmaty. Warto eksperymentować. Najbardziej lubię folię "full" firmy Rosco.]
Jeśli chcemy uzyskać efekt naturalnego oświetlenia, warto wykorzystywać grę cieni i świateł. Istnieją specjalne rozwiązania "le louche", w ofercie firmy California - w dużej ramie z folii możemy umieścić liście i gałęzie - dzięki temu na twarzy naszej modelki możemy rzucić cień drzewa. Jest też inny patent - kilka gałęzi przymocowanych do statywu, ustawionych pod odpowiednim kątem od źródła światła - lub naturalne drzewo. W obu przypadkach możemy mieć problem z powtarzalnością efektów, jeśli trafimy na wietrzny dzień. Ale i na to jest sposób - tzw. windkiller, czyli siatka, która rozstawiona na nawietrznej od drzewa (prawdziwego lub sztucznego), ograniczy podmuchy wiatru. Windkillery kosztują: od 537 zł (za mały, 90x125cm, mobilny) i 785 zł (130x190cm stacjonarny) po ok. 1200 zł za duże (180x245) - stacjonarne i mobilne.
Kilka zasad
Na koniec kilka zasad dotyczących odbijania światła.
Nasza sesja
Skoro już znamy spore spektrum możliwości, przejdźmy do naszej sesji. Jak wspomnieliśmy na początku - chcieliśmy uzyskać efekt poranku na tarasie - w jak najbardziej naturalnym oświetleniu. Jednak niezbędna była delikatna ingerencja w oświetlenie słoneczne. Pracowaliśmy w godzinach 8-9 rano, więc słońce było już nad drzewami, ale jednocześnie nie było jeszcze wysoko na niebie. Światło słoneczne było jednak zbyt ostre - pojawiały się duże kontrasty na twarzy modelki.
Dzięki trzem ekranom mogliśmy sprawić, żeby światło na twarzy stało się subtelniejsze, a postać została odcięta kontrą od tła. W tym celu przygotowaliśmy następujący zestaw:
Cały zestaw rozstawiliśmy w mniej niż 10 minut. Dodatkowo chwilę potrwały próby z oświetleniem - dzięki WT4 (bezprzewodowemu transmitterowi Nikona) mogliśmy obejrzeć efekty prób od razu na monitorze komputera. Wykorzystywaliśmy Nikona D3s z obiektywem Nikkor 105mm f/2. Poniżej kilka przykładowych cen wynajmu sprzętu na sesję:
Na koniec - jeszcze raz nasze zdjęcie. Zależało nam na stylistyce retro, dlatego na etapie edycji zdecydowaliśmy się na czerń i biel.
Dziękujemy restauracji Boathouse za udostępnienie przestrzeni i firmie Milso - dystrybutorowi California Sunbounce - za wypożyczenie sprzętu do sesji.
Już za tydzień kolejny odcinek, w którym pokażemy sesję z wykorzystaniem kilku fleszy.
fotograf - Szymon Kobusiński
asystent sprzętu zdjęciowego - Szymon Gosłowski, Photoproduction
asystent oświetlenia - Filip Zwierzchowski, Photoproduction
asystenci - Tomasz Wojewoda i Mateusz Nurek, Photoproduction
stylistka - Małgorzata Machnicka, CoGdzieZaile.pl
fryzjer - Klaudiusz Iciek, Claudius.pl
makijażystka - Emilia Zatorska, Make-up Store
modelka - Ela, Mango Models
produkcja - Sun House Media/fotopolis.p