Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Od 1993 roku, gdy założono Phase One, ich przystawki średnio formatowe kojarzone są z najwyższą jakością obrazu. Podobnie rzecz ma się z Capture One, czyli programem do obróbki i katalogowania zdjęć cyfrowych. Stąd też w świecie profesjonalnej fotografii, Capture One Pro (C1 w skrócie) jest ceniony i powszechnie używany od wielu lat. Przełomowe narzędzia manipulacji kolorystyką, która wygląda pięknie i fotograficznie, wyjątkowa jakość każdego piksela, silna integracja programu z aparatem na sesji i szybkość obróbki to tylko niektóre z jego mocnych stron.
Lista zmian w wersji Capture One 9 jest dość imponująca:
Jak widać, lista jest długa, a to nie wszystkie nowości. W House of Retouching używamy Capture One od 2006 roku, czyli od wersji 3.7. Wiele się zmieniło od tego czasu, ale jedno pozostaje niezmienione - jakość. Phase One nie ma armii pracowników jak Adobe, niemniej swymi skromnymi zasobami dba o stałe podnoszenie poprzeczki. Pomaga w tym fakt, że jako niewielka firma wciąż słucha swych użytkowników i często wprowadza zmiany, o które proszą.
Zwiększona liczba aktywacji
Phase One wzięło pod uwagę wzrastającą liczbę komputerów, z których korzysta każdy fotograf, asystent czy postproducent. Na własnej stronie firma zauważa, że coraz większa liczba fotografów korzysta z wielu urządzeń: w studio z komputera stacjonarnego, a do pracy w terenie z laptopa i dodatkowo jego backupu. Miło, że w Phase One zauważają ten trend i nie zmuszają do kupna kolejnych licencji.
Ten krok nie jest jednak aż tak zaskakujący dla osób znających politykę stosowaną przez Phase One. Podczas dziesięciolecia współpracy wielokrotnie doświadczyliśmy miłych gestów ze strony tej firmy. Wystarczy przypomnieć, że dawniej kupno licencji Capture One Pro 3 pozwalało na dwie darmowe aktualizacje, czyli aż do wersji 5.
Nowy silnik
Z każdą kolejną wersją programu wprowadzany jest nowy silnik przetwarzania zdjęć. Na szczęście nie oznacza to, że kiedy wczytamy zdjęcia ustawione w poprzednich wersjach, to nasze ustawienia automatycznie zmienią się do najnowszego modelu i ciężka praca trafi do kosza. Istnieje oczywiście taka opcja, ale należy pamiętać, że gdy zrobimy mocne korekcje, zawsze będą one wyglądać inaczej w nowej wersji, ale dopiero, gdy klikniemy na guzik “upgrade” w nowej wersji silnika (w narzędziu base characteristics). Dlatego też zazwyczaj wcześniej ustawione zdjęcia pozostawia się w poprzedniej wersji silnika, a na nowych pracuje w obecnej wersji.
Pod tym względem Capture One zachowuje się jak mądry program katalogujący. Zachowuje wszystkie ustawienia z poprzedniej wersji, dodając jednocześnie nowe opcje wraz z nową wersją programu. A w obecnej, dziewiątej, wersji zmieniło się dużo. Kontrast, jasność i saturacja (ale nie ekspozycja) całkiem inaczej interpretują zdjęcie. Zmiana ta nigdy dotąd nie była aż tak duża, a to ze względu na fakt, że od teraz można manipulować kontrastem i jasnością zdjęcia niezależnie od saturacji i zmian kąta koloru.
Kontrast
Zwróćcie uwagę na to samo zdjęcie z kontrastem podniesionym o +50 w Capture One 8 po lewej stronie i Capture One 9 po prawej. Różnica jest drastyczna. Ponieważ wzmacnianie kontrastu w Capture One 9 jest niezależne od saturacji, wynik wygląda bardziej realistycznie, ale jednocześnie saturacja przy tak dużym kontraście wydaje się być zbyt niska. Możemy to oczywiście łatwo skorygować podnosząc saturację, jednak warto zauważyć, że nawet po jej podniesieniu o +100 w C1 9, barwy wciąż są mniej nasycone, niż po samym podniesieniu kontrastu w C1 8.
Można się zastanawiać, czy ta zmiana jest logiczna. Osobiście rzeczywiście znacznie częściej zmniejszamy nasycenie zdjęcia, niż je podkręcamy. O ile często dajemy -70, to nigdy nie dajemy nawet +50 w saturacji. Przypuszczamy, że nie jesteśmy odosobnieni w tym postępowaniu i stąd dla wielu osób będzie to zmiana na plus. Podejrzewamy, że od C1 9 bardzo często będziemy musieli wzmacniać saturację.
Kontrast w najnowszej wersji wydaje się bardziej wpływać na średnie tony, niż czernie i biele. Dzięki temu, że informacje nie są wypychane poza zakres jasności zdjęcia, możemy bezkarnie podnosić go do wyższych wartości, nie obawiając się aż tak o zabicie czerni, czy wypalenie bieli. Ogranicza to również konieczność uciekania się do panelu HDR, którego zbyt mocne użycie często daje lekko sztuczny wygląd. Z drugiej strony, gdy naszym celem jest klasyczny, mocny kontrast z zagniecionymi cieniami lub też podbijanie saturacji razem z kontrastem, odpowiednim do tego narzędziem w C1 9 będzie łączona krzywa RGB (Curves).
Krzywa RGB i Luma
Dotąd w narzędziu krzywych (curves) mieliśmy 4 opcje: łączone RGB oraz R, G, B. W Capture One 9 dochodzi do tego piąta opcja, czyli krzywa Luma, po polsku luminancja, czyli w uproszczeniu jasność. Podobnie jak kontrast, krzywa luminancji teoretycznie wpływa jedynie na jasność zdjęcia - nie modyfikuje koloru. W przestrzeni RGB kolor i jasność są jednak sprzężone, a mimo to, sposób w jaki to działa wydaje się niesamowicie wierny ludzkiej percepcji stałości koloru podczas zmian jasności.
Co ciekawe, obecnie możemy ustawić dwie krzywe dla zdjęcia. Na lumie będziemy tylko wpływać na jasność, na łączonym RGB na jasność i nasycenie. Efekty mogą być naprawdę ciekawe.
Krzywe na warstwach
Phase One stale uzupełnia możliwość manipulacji zdjęcia z wykorzystaniem warstw o kolejne narzędzia. Od wersji 8 mogliśmy ustawiać na wybranych partiach obrazu balans bieli, co dawało możliwość wielu korekcji dotąd niemożliwych do wykonania w prosty sposób oraz pole do wielu kreatywnych efektów oświetleniowych. W Capture One 9 mamy dodatkowo możliwość manipulacji krzywych na warstwach. Oznacza to, że możemy mieć generalne krzywe korekcyjne oraz lokalne krzywe działające miejscowo na warstwach.
O ile nam wiadomo, żadna inna wywoływarka nie oferuje tak szerokiego spektrum manipulacji przy użyciu masek. Obecnie większość narzędzi da się użyć na warstwach, a wprowadzenie możliwości lokalnej edycji balansu bieli, a teraz krzywych, daje gigantyczne możliwości korekcji oświetlenia oraz twórczej manipulacji zdjęć.
Jak widzimy na przykładzie, aby przyciemnić niebo i jednocześnie ocieplić je w światłach oraz oziębić w cieniach, wystarczy dodać warstwę z maską na niebo i przyciemnić je na łączonym RGB oraz zmienić końcowe punkty na krzywej niebieskiego kanału.
Maski z zakresów kolorystycznych
W Capture One 9 selekcję konkretnego zakresu barw możemy w bardzo prosty sposób zamienić na maskę warstwy, która automatycznie jest dodawana do panelu warstw. Trzeba jednak pamiętać o odpowiednio dobranym parametrze zakresu zmiękczenia (smoothness), tak, żeby przy mocniejszych korektach na warstwach nie pojawiły się brzydkie odcięcia.
Ta opcja daje możliwość zrobienia bardzo złożonej selekcji przy pomocy paru kliknięć. Dodatkowo możemy podglądać zakres wybranej partii zdjęcia włączając taką opcję na dole panelu (view selected color range).
Maskowanie
Skoro już wspomnieliśmy o warstwach, to pozostańmy jeszcze chwilkę przy tym temacie. Jest ku temu istotny powód. Jak się zapewne domyślacie, chodzi przede wszystkim o malowanie masek. Pierwszą zauważalną zmianą dla nas była szybkość i płynność pędzla.
Niestety w poprzednich wersjach, podczas malowania kolejnej maski o zadanej przeźroczystości i z miękkimi krawędziami, zdarzało się programowi lekko “czkać” na czym traciła nasza precyzja malowania i stoicki spokój. Teraz jest znacznie lepiej (co nie oznacza, że nie pojawiają się przestoje przy użyciu większych pędzli), a gdy rozwiniemy menu pędzla pojawia się szczery uśmiech. Tym razem zadbano o użytkowników tabletów graficznych. Dodano flow, opcję aerograf (airbrush) oraz takich samych ustawień dla pędzla i gumki.
Być może nie wszyscy wiedzą jaka jest różnica pomiędzy flow a opacity, więc w kilku zdaniach wyjaśnimy jak to działa. Opacity jest przeźroczystością pędzla i wyznacza maksymalną wartość krycia przy pojedynczym pociągnięciu pędzlem. Flow wyznacza moc krycia. Przy niskim flow będziemy musieli wielokrotnie pomalować dane miejsce bez odrywania pędzla, aby osiągnąć wyznaczone opacity.
Zatem z flow na 100, jeśli ustawimy pędzel na opacity 30, dopóki nie puścimy przycisku myszki lub nie przerwiemy malowania piórkiem, wszędzie nakładana będzie wartość 30 i nie będzie przekroczona nawet, jeśli pomalujemy w tym samym miejscu wielokrotnie. Aby malować 100% kryciem należy i flow i opacity ustawić na 100.
Gdy flow będzie na 20, a opacity na 70 będziemy malować słabo kryjącym pędzlem, niemniej za każdym razem, gdy ponownie przejedziemy pędzlem po tym samym obszarze, to wartość krycia zostanie wzmocniona, mimo że nie odrywamy piórka lub trzymamy cały czas wciśnięty klawisz myszki; maksymalna wartość jaką osiągniemy przy jednym pociągnięciu pędzlem przy tym ustawieniu będzie 70.
Kolejne udogodnienie jest bardzo proste, ale bardzo przydatne. Nareszcie można zrobić zwykłą, prostą linię. Póki trzymamy wciśnięty klawisz shift, każde kolejne kliknięcie pędzlem będzie powodować malowanie prostej linii do tego punktu. Teraz malowanie masek w C1 jest znacznie przyjemniejsze i to niezależnie czy robimy to za pomocą tabletu czy myszki.
Import katalogów z Lightrooma i Aperture
Capture One pracuje w dwóch trybach: sesji (zamkniętych projektów) albo katalogów (bibliotek zdjęć). Katalogi mogą w sobie zawierać sesje, ale nie na odwrót. Dla nowych użytkowników, którzy dotąd pracowali w Aperture lub Lightroom, Phase One wbudował opcję importu katalogów z tych programów. Ponadto można importować katalogi stworzone w Media Pro, programie do zarządzania metadanymi wielkich kolekcji fotograficznych, który nie posiada jednak zaawansowanych opcji edycji wywoływarki.
Próbnie stworzyliśmy katalog w Media Pro oraz w LR, by potem zaimportować obie bazy. Zawartość obu bibliotek zaimportowała się poprawnie, przeszły wszystkie metadane. Przed importem bazy z LR, C1 sumiennie nas informuje jakie dane zostaną zaimportowane. Kolory ustawione w LR przejdą według niego tylko w przybliżeniu, co w zupełności wydaje się zrozumiałe. W rzeczywistości nawet stwierdzenie, że kolory są zbliżone, wydaje się być przesadą. Więc bardziej możemy liczyć na import metadanych niż kolorystyki.
Nowy algorytm zmiany rozmiaru
W wersji 9, C1 inaczej oblicza wszelkie zmiany geometryczne, takie jak korekcje obiektywu, zmiany perspektywy, czy zmianę rozmiaru zdjęcia. Nowy algorytm według producenta jeszcze lepiej dba o to, by pliki po zmianach były równie ostre jak oryginały. Nasze krótkie próby potwierdziły jedynie, że jest co najmniej równie dobrze, bo szczególnej różnicy nie byliśmy w stanie zauważyć. Rzeczywiście coś się zmieniło, niemniej jednak różnica jest bardzo subtelna.
Nowy edytor słów kluczowych
Capture One 9 ma również nowe narzędzie do edycji słów kluczowych. Tu krok naprzód jest rzeczywiście widoczny i łatwiej jest dodawać nowe słowa do pojedynczych zdjęć, jak i ich grup. Nie działa to wciąż bardzo intuicyjnie, ale na pewno jest to milowy krok do przodu w porównaniu do poprzedniej wersji, w której ciężko było się zorientować, jak zabrać się do opisywania biblioteki. Jako że Phase One jest właścicielem Media Pro, z pewnością nie odpuszczą rozbudowy funkcji katalogowania i możemy się spodziewać dalszych postępów w kolejnych wersjach.
Capture One jest dostępne w paru wersjach: Express (dla Sony), DB, Pro dla Sony, Pro. W naszym studio używamy oczywiście wersji Pro, czyli nieposiadającej żadnych ograniczeń, ani w funkcjonalności, ani w obsługiwanych aparatach. Wersja Express dla Sony ma ograniczoną funkcjonalność, która jednak dla znakomitej większości nieprofesjonalnych użytkowników będzie w pełni wystarczająca.
Jest również darmowa wersja Capture One w postaci wersji DB. DB - od digital back - działa jedynie razem z przystawkami Phase One oraz na plikach z aparatów tej marki. Na koniec, a może na początek dla osób, które dotąd nie próbowały C1, jest w pełni funkcjonalna 30 dniowa wersja próbna. Wszystkie wersje są zawarte w jednym pliku instalacyjnym, więc gdy postanowimy zmienić naszą licencję na pełniejszą albo na przykład przełączyć się między darmowymi wersjami DB i Sony, to wystarczy zmienić typ licencji zamiast ściągać program od początku.
Prędkość działania
Wraz z rozwojem kolejnych wersji, nie tylko układ graficzny programu staje się coraz bardziej przyjazny dla użytkownika. Prędkość obróbki, jak i później eksportu, również zdecydowanie się poprawia. W wersji 8 ta prędkość była już naprawdę imponująca, Capture One podczas eksportu wykorzystuje na przykład wszystkie rdzenie procesora, jak i wszystkie dostępne karty graficzne. Od wersji 9 natomiast Capture One ma wzmocnioną integrację z Open CL, by jeszcze bardziej przyśpieszyć wiele operacji.
Tęgie głowy zasiadające w siedzibie Phase One nie marnują swojego potencjału na jakieś wodotryski. Większość poczynionych zmian i udoskonaleń jest rozwijanych we właściwą stronę. Cieszy również fakt, że nie są to małe kroczki, a milowe kroki. Capture One 9 po raz kolejny wyraźnie pokazuje w jakim kierunku podążamy. Każda kolejna wersja oddala nas od potrzeby korzystania z innych programów. Myślę, że jeszcze więcej użytkowników zacznie i zakończy swoją manipulację na zdjęciu korzystając już tylko z C1. Tych, którzy jeszcze nie mieli okazji spróbować i skosztować ogromnych możliwości Capture One, gorąco zachęcamy do prób. Jeśli spełni on Wasze oczekiwania, a 30-dniowa wersja próbna już się skończy, zanim dokonacie zakupu, zapraszamy na naszą stronę internetową, gdzie znajdziecie kod zniżkowy.
Choć pominęliśmy parę nowinek, takich jak wyświetlanie statusu aparatu podczas robienia zdjęć po kablu, czy eksport plików EIP z katalogów, to udało nam się sprawdzić większość nowości. Jeśli jednak dostrzeżecie coś istotnego, co nie zostało w artykule zawarte, dajcie znać. Udanej zabawy!