Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
UWAGA: ostatnia strona artykułu zawiera podsumowanie porównania obu "niezależnych", jasnych standardowych zoomów z bagnetem Nikona, które przetestowaliśmy. Zapraszamy!
Sigma 18-50 mm F2.8 EX DC Macro
Obiektyw ten, podobnie jak jego poprzednik (bez Macro w nazwie), to najprawdopodobniej najpopularniejszy na rynku "niezależny", jasny standardowy zoom przeznaczony do cyfrowych lustrzanek. Wynika to nie tylko ze stosunkowo niskiej ceny, ale też z dobrych opinii (sprawdzimy, czy się potwierdzą) oraz z obecności wersji ze wszystkimi mocowaniami: do Canona, Nikona, Sony, Pentaksa, systemu 4/3 i oczywiście Sigmy.
Konstrukcja
Od poprzedniej wersji obiektyw różni się bardzo istotnie. Nie była to tylko kosmetyka, ale spora reorganizacja wnętrza, połączona ze zmianą konstrukcji niemal wszystkich członów optycznych i dodaniem soczewki ze szkła ELD (Extraordinary Low Dispersion). Powiększono też średnicę soczewek, co zaowocowało między innymi skokiem średnicy mocowania filtra z 67 mm do 72 mm. To duża wartość, ale całkowicie usprawiedliwia ją maksymalny otwór względny F2.8. W nazwie zooma pojawiło się też określenie Macro, a to z powodu podwyższenia maksymalnej skali odwzorowania do 0,33x (1:3). By jednak z niej skorzystać, trzeba użyć ogniskowej 50 mm, a fotografowany obiekt umieścić tuż przed przednią soczewką, wewnątrz (!) osłony przeciwsłonecznej.
Wewnętrzne ogniskowanie zapobiegające obracaniu się przedniej soczewki podczas ustawiania ostrości to rzecz niemal oczywista w zoomie tej klasy. Do pełni szczęścia przydałby się jednak jeszcze ultradźwiękowy napęd autofokusa i nieobracający się podczas pracy autofokusa pierścień ostrości. Niestety napędu HSM brak niezależnie od wersji mocowania.
Obudowa obiektywu wykonana jest całkowicie z tworzyw sztucznych, uszlachetnionych wykończeniem EX. Dzięki niemu zoom ten wygląda prawie na metalowy - w każdym razie z daleka. Bagnetowe mocowanie obiektywu do aparatu jest oczywiście stalowe.
Obsługa
Do zmiany ogniskowych nie można mieć zastrzeżeń, choć pierścień mógłby się kręcić z nieco mniejszy oporem - to jednak kwestia bardzo indywidualna. Cieszy płynność jego ruchu oraz mały zakres obrotu, wynoszący niecałe 50°. Pierścień ustawiania ostrości obraca się w takim samym zakresie, ale jego obsługa już tak wygodna nie jest. Opór jest co prawda nieduży, ale dość szorstki, choć widać, że konstruktorzy obiektywu dużo zrobili, by różnił się od tego znanego z tanich zoomów AF. Niestety pierścień obraca się podczas pracy autofokusa i nie ma mowy o obecności funkcji Full-Time Manual - chyba że przy współpracy z lustrzanką Sony wyposażoną w sprzęgło odłączające silnik AF od obiektywu (Direct Manual Focus).
Z kolei automatyczne ustawianie ostrości raczej nikogo nie zachwyci. Jest ono dość głośne, ale jeszcze gorsza jest jego powolność. W reportażu, czy innych typowych zdjęciach na odległości większe niż 1 m, problem nie jest zauważalny. Gdy jednak zbliżymy się do zakresu makro lub autofokus pogubi się i musi dojechać do końca skali, a potem wrócić, zaczyna być nieciekawie.
Na drugiej stronie oceniamy jakość zdjęć wykonanych opisywanym obiektywem i podsumowujemy wyniki testu. Zapraszamy!