Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
Podsumowanie porównania jasnych standardowych zoomów z bagnetem Nikona
Tokinę i sigmę zasadniczo różnią od siebie tylko 2 mm w dolnym zakresie ogniskowych. Tylko dwa i aż dwa - wydaje się, że to właśnie one zaważyły na ocenach obu zoomów.
Konstrukcja
Tokina jest nie tylko większa i cięższa, ale też potężniejsza, z rozszerzającym się ku przodowi korpusem typowym i dla innych konstrukcji tego producenta, zakończonym rozłożystą osłoną przeciwsłoneczną. Sigma prezentuje się znacznie skromniej ze swoją zgrabną, walcową obudową i niedużą, stosunkowo wąską osłoną. Obudowy obu obiektywów starają się sprawiać wrażenie metalowych i dobrze im się to udaje - w każdym razie do momentu wzięcia do ręki.
We wnętrzu Sigmy znajdziemy dwie soczewki asferyczne i dwie ze szkła o niskiej dyspersji, w tym jedną ELD. O zawartości "szlachetnych" soczewek w Tokinie trudno pisać, gdyż tak naprawdę nie wiadomo, ile ich tam jest. Może tylko jedna asferyczna i jedna niskodyspersyjna, a może w sumie aż 5 tak jak w oczekiwanym bliźniaku Pentaksa?
Z pewnością Sigma przeważa w konkurencji zbliżania się do fotografii makro, gdyż dysponuje maksymalną skala odwzorowania na poziomie 0,33, a Tokina tylko 0,2. Drugą jej przewagą jest liczba dostępnych mocowań do lustrzanek poszczególnych producentów: pięć w porównaniu z jedynie dwoma - choć niewątpliwie najpopularniejszymi - Tokiny.
Obsługa
Tu niewątpliwie wygrywa Tokina, a jej atutem jest przede wszystkim wyjątkowo komfortowe ręczne ustawianie ostrości. Autofokus napędzany z korpusu ustawia ostrość wyraźnie szybciej niż w Sigmie, choć rewelacyjnie szybki nie jest. Można czepiać się nie do końca dopracowanego mechanizmu One Touch Focus Clutch, ale przyznać należy, że sam pomysł jest godny pochwały. W Sigmie drażni ślamazarny autofokus, obracanie się przy jego działaniu pierścienia ustawiania ostrości, a trochę też jego nieco "plastikowy" opór. Poza tym obsługa nie sprawia problemów.
Rozdzielczość i aberracja chromatyczna
Poniżej zamieszczamy zbiorczą tabelę rozdzielczości testowanych obiektywów wyrażonych w liniach na wysokości kadru (lph). Dla każdego z nich podane są wartości rozdzielczości osiągniętej przy trzech ogniskowych. Górna komórka zawiera rzeczywistą rozdzielczość dla pełnego otworu przysłony (górny wiersz) oraz maksymalną uzupełnioną przysłoną ew. zakresem przysłon, przy których ją uzyskano (wiersz dolny). Komórka dolna to wartości z górnej przeliczone na 1 megapiksel, czyli podzielone przez R, gdzie R jest liczbą milionów punktów obrazu tworzonego przez dany aparat.
Należy dodać, że podana "maksymalna rozdzielczość" dotyczy wartości osiąganych jednocześnie w centrum i na brzegu kadru. Bywa, że dla F8 mamy 1800/1500 lph, a dla F11 1700/1600 lph. W tabeli znajdzie się ta druga para liczb, jako nieco bardziej wartościowa. Oczywiście każdy czytelnik po analizie tabel z kompletem wartości rozdzielczości poszczególnych obiektywów, może wynaleźć parę rozdzielczości w środku i na brzegu klatki, którą sam uzna za najlepszą w danej sytuacji, czy dla konkretnego rodzaju zdjęć.
;Pośrednia ogniskowa;Najdłuższa ogniskowa;Tokina 16-50 mm ;1600/1100
1800/1500 (F8);
1500/1400
1700/1600 (F8);
1500/1400
1700/1500 (F8-11); ;
510/350
570/470;
470/440
540/510;
470/440
540/470;
Sigma 18-50 mm;
1600/1500
1700/1600 (F5.6-8);
1600/1500
1700/1600 (F8);
1600/1500
1700/1600 (F5.6-11); ;
510/470
540/510;
510/470
540/510;
510/470
540/510]
Fotografując tokiną, powinniśmy zapomnieć, że przy 16 mm dysponuje ona przysłoną F2.8 - lepiej myśleć, że maksymalnym otworem względnym jest przy tej ogniskowej F4. Wtedy nie zaskoczy nas wyjątkowo niska rozdzielczość na brzegach kadru. Ale poza tym zoom ten reprezentuje bardzo przyzwoity "czwórkowy" poziom.
Sigma prezentuje się tu lepiej, z bardzo równymi wynikami rozdzielczości zarówno przy pełnym otworze przysłony, jak i po jej przymknięciu. Nie sięga nigdy maksymalnej dla 10-megapikselowej lustrzanki wartości 1800 lph, ale przy każdej ogniskowej chwalić się może 1700 lph po przymknięciu i 1600 lph przy otwartej przysłonie. Czwórka z dużym plusem.
Z aberracją chromatyczną konstruktorzy Sigmy poradzili sobie nieco gorzej, ale nawet przy najsłabiej wypadającej najkrótszej ogniskowej obiektyw ten nie musi się bardzo wstydzić. Tego nie można powiedzieć o zoomie Tokiny, choć jej boczna aberracja chromatyczna wcale do monstrualnych nie należy. Jest znaczna i przy 16 mm rzeczywiście może razić, ale bardzo mocno słabnie przy 30 mm i właściwie znika przy 50 mm.
Dystorsja
Znowu Tokina wypada gorzej, ale tym razem tylko trochę. Przy 16 mm maksymalne odkształcenie linii przy boku kadru o 4,2% to sporo, choć jak na szerokokątną optykę wynik nie jest bardzo zły. Sigma przy 18 mm ma 3,2-procentową "beczkę" i nieznaczne mniejsze niż półprocentowe zniekształcenia przy średnich i długich ogniskowych. Tokina przy wydłużaniu ogniskowej bardziej ambitnie niż sigma przechodzi od "beczki" do "poduszki" i kończy przy odkształceniu o wartości 0,7%.
Winietowanie
Problemem Tokiny jest nie tyle 5/3 EV ściemnienia naroży przy 16 mm i F2.8, ale fakt że gdy potrzebujemy naprawdę równomiernej jasności, to jej nie otrzymamy nawet przy F22. Dobrze chociaż, że na potrzeby reportażu już przy F8 kadr jest wystarczająco wyrównany. Dłuższe ogniskowe można tylko pochwalić - może nie za znikome winietowanie przy F2.8, ale za jego znikanie przy F4-5.6.
Z Sigmą jest trochę lepiej, gdyż skuteczniej (choć też nie do końca) radzi sobie z likwidacją winietowania przy ogniskowej 18 mm.
Pod światło
Tu Tokina rehabilituje się, tworząc mniej blików i lepiej utrzymując kontrast przy zdjęciach pod ostre światło. Sigma ma trochę problemów z kontrastem, ale bliki tworzy nieco rzadziej, choć jak już, to w solidnej liczbie. W sumie remis na dość wysokim poziomie.
Cena
border=1;sizex=3;sizey=3;headersx=0;headersy=0;| ;Sugerowana cena detaliczna;Najniższe ceny sklepowe;Tokina 16-50 mm;2049 zł;2029-2049 zł;Sigma 18-50 mm;1999 zł;1639-1749 zł
"Najniższe ceny sklepowe" to zakres 5 najniższych cen obiektywów znalezionych w porównywarce www.skapiec.pl.
Tokina jest zauważalnie droższa, ale ona właśnie wchodzi do sklepów i jej ceny sklepowe dopiero się kształtują. Poza tym zakres ogniskowych zaczyna się od 16, a nie 18 mm, co wpływa na cenę, podobnie jak powoływanie się na bliskie pokrewieństwo z podobnym obiektywem Pentaksa. Ceny obu zoomów są sensowne jak na tego typu optykę ze światłem F2.8, ale nie można im przyznać po więcej niż 3,5 punktu.
Podsumowanie
;Sigma 18-50 mm;Konstrukcja;5;4,5;Obsługa;4,5;4;Rozdzielczość;4;4,5;Aberracja chromatyczna;3,5;4;Dystorsja;3,5;4;Winietowanie;2,5;3;Pod światło;4,5;4,5;Cena;3,5;3,5;Ocena sumaryczna;3,9;4,1]
Ocena sumaryczna to średnia ważona z wagami o wartości 0,3 dla rozdzielczości i po 0,1 dla pozostałych parametrów.
Przykłady Tokiny i testowanego niedawno Zeissa 16-80 mm pokazują, że jak na razie nie da rady skonstruować niekosztującego majątku standardowego zooma wysokiej jakości, zaczynającego się od odpowiednika małoobrazkowych 24 mm. Problemem jest najkrótsza ogniskowa, która w pewnych sytuacjach szwankuje tylko przy otwartej przysłonie, a w innych w całym jej zakresie. Zauważmy przy tym, że pozostałe ogniskowe reprezentują poziom czwórkowo-piątkowy. Jeśli jednocześnie uda się dopracować najszerszy kąt, dopiero wtedy osiągnięty zostanie w pełni akceptowany poziom. Może już Pentaksowi się to powiedzie?
Natomiast Sigma to porządny standardowy, jasny zoom, z może nie zachwycającą sumaryczną oceną. Jednak widać, że w kwestiach jakości obrazu tylko raz zszedł on poniżej poziomu "4", a i dwie oceny "4,5" mu się zdarzyły. Jeśli komuś niepotrzebny superszeroki standardowy zoom, a przy tym wymaga jasności F2.8, to naprawdę warto się testowaną sigmą zainteresować.
Zdjęcia przykładowe