Wydarzenia
Polska fotografia na świecie - debata o budowanie kolekcji fotograficznej
Najnowszy zoom krótkiego zasięgu ma być przystępną cenowo i niezwykle kompaktową propozycją, która sprawdzi się zarówno w fotografii, jak i filmowaniu. Zobaczmy, co ma do zaoferowania.
Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G to nowy reprezentant plasowanej pośrodku optycznej oferty producenta serii G i następca leciwego już modelu Vario Tessar T8 FE 16-35 mm f/4 ZA OSS. Producent obiecuje jeszcze lepszą optykę w mniejszej i lżejszej obudowie, która została zoptymalizowana pod kątem pracy wideo.
Szkło, jak na swoje możliwości, jest rzeczywiście niezwykle kompaktowe. Obiektyw mierzy 88,1 x 80,5 mm i waży raptem 353 g, co czyni go najlżejszym obiektywem tego typu na rynku. Dzięki niewielkim gabarytom ma być doskonałą parą dla mniejszych modeli z oferty (jak np. Sony A7 C) i oferować wysoki komfort pracy na gimbalu. W tym drugim wypadku pomocny okaże się także fakt, że obiektyw oferuje wewnętrzne systemy zoomu i ostrzenia (nie zmienia swoich rozmiarów podczas regulacji).
Konstrukcja jest rzeczywiście bardzo zwarta i mimo niewielkiej wagi sprawia też wrażenie wytrzymałej. Choć tubus jest wykonany z kompozytu, jest zarazem sztywny i odporny na zarysowania. Co chyba jednak najważniejsze, jest także rozbudowany pod względem ergonomii.
Standardowo otrzymujemy przycisk funkcyjny, a do tego fizyczny przełącznik AF/MF i manualny pierścień przysłony z możliwością zablokowania w pozycji A (sterowanie przysłoną z poziomu aparatu) i przełączenia na tryb bezstopniowy. Do tego sprzęgło Power Zoom, które pozwoli nam wykonywać płynne zbliżenia bez dotykania pierścienia zoomu.
To obiektyw fantastycznie wyposażony do pracy wideo, z czym wiąże się też niestety jego największa (choć i tak niewielka) wada w przypadku pracy fotograficznej. Chodzi o to, że w przypadku zoomowania za pomocą pierścienia, cały proces także przeprowadzany jest „elektronicznie”. Obracając pierścień nie wpływamy bezpośrednio na ruch soczewek, zamiast tego za proces zoomowania odpowiadają silniki XD, które zostały do tego celu zaprzęgnięte po raz pierwszy w historii szkieł do aparatów Sony E. Cały proces jest więc bardzo płynny i stosunkowo szybki, jednak pokonania całego zakresu trwa zauważalnie dłużej niż w przypadku tradycyjnych manualnych pierścieni zoomu, które można błyskawicznie przesunąć przez cały zakres.
Nie jest to rzecz mocno uprzykrzająca fotografowanie, ale jednak odczuwalna. Tym bardziej, że nie czujemy czy dotarliśmy już do danego krańca ogniskowych i za każdym razem będziemy musieli upewniać się spoglądając na ekran LCD, na którym wyświetla się stosowna podziałka.
Szkło wynagradza nam to jednak szybkością i cichą pracą. Zarówno zoomowanie, jak i ostrzenie przebiega bezgłośnie, a dzięki oparciu systemu AF o liniowy silnik XD otrzymujemy skuteczność ostrzenia na poziomie wszystkich najnowszych szkieł producenta. W praktyce system śledzenia radzi sobie świetnie jak zawsze i bez problemu pozwoli wykorzystać obiektyw do fotografowania i filmowania akcji. Kilka razy jedynie mieliśmy wrażenie, że w przypadku pomiaru pojedynczego aparat oszukał z potwierdzeniem ostrości, ale mogła to być także kwestia tego, że obiektyw, który otrzymaliśmy był testowym modelem przedprodukcyjnym.
Obiektyw Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G oferuje ponadto powłokę fluorynową przedniej soczewki, która poprzez odpychanie kurzu i wilgoci ułatwi utrzymanie jej w czystości. Został także uszczelnione przed kurzem i zachlapaniami. Na ile skutecznie, na razie trudno stwierdzić, jednak odkąd na placu zabaw dziecko sypnęło w stronę aparatu piaskiem, mimo dokładnego przedmuchania wyraźnie słychać, że coś dostało się pod pierścień ostrości. Z wykorzystywaniem szkła w naprawdę ekstremalnych warunkach radzilibyśmy być więc ostrożnym.
Jeśli chodzi o samą jakość obrazu, producent obiecuje widoczną poprawę względem wspomnianego modelu Vario Tessar. Obiektyw bazuje na 13 soczewkach w 12 grupach wśród których znajdziemy w sumie 2 soczewki asferyczne, 2 soczewki ED i jedną specjalną asferyczną soczewkę ED. Całość gwarantować ma wyrównaną ostrość od brzegu do brzegu, świetnie zminimalizowane występowanie aberracji chromatycznej, przyjemną reprodukcją nieostrości oraz praktycznie niezauważalny breathing. (Dokładną specyfikację nowe szkła znajdziecie w powyżej załączonym newsie).
Pod względem ostrości jest nieźle. Rzeczywiście, różnica między środkiem, a brzegami kadru jest mało zauważalna. Wydaje się jednak, że szkło Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G pod względem ogólnej rozdzielczości wypada po prostu dobrze. Oczywiście trzeba będzie to potwierdzić w teście studyjnym, ale obiektyw nie wydaje się być ostry jak brzytwa, do czego przyzwyczaiły nas ostatnie zoomy z topowej serii GM. Trudno jednak też mówić był przy jakimkolwiek ustawieniu obiektyw był „miękki” - na każdej przysłonie i ogniskowej szkło oferuje przyzwoitą, w zupełności wystarczającą rozdzielczość do zastosowań foto i wideo.
Jest to też kolejne szkło producenta, w którym korekcja dystorsji została włączona na stałe. Prawdopodobnie więc oglądając nieprzetworzone RAW-y w programach typu DC RAW złapalibyśmy się za głowę, ale nie ma to większego znaczenia, bo finalny obrazek wygląda świetnie. Linie są proste i nie ma mowy o widocznych zniekształceniach. To obiektyw, który z powodzeniem będzie można wykorzystać do fotografowania wnętrz czy architektury.
Szkło obarczone jest niewielką winietą, z którą dobrze radzi sobie profil korekcji, ale nawet i bez niego wyciemnienie brzegów będzie mało dostrzegalne. Choć więc winieta zdaje się zupełnie znikać dopiero powyżej f/11 nigdy nie będzie to problemem mocno wpływającym na jakość zdjęć czy filmów.
Obiektyw Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G bardzo dobrze wypada w zakresie pracy pod światło. W przypadku mocnej kontry obserwujemy bardzo niewielki spadek kontrastu i znikome flary. Również aberracja chromatyczna nie stanowi tu rzucającego się w oczy problemu. Obiektywy GM wydają się pod tym względem radzić sobie oczywiście nieco lepiej, ale nadal są to świetne rezultaty, które pozwolą na efektywną pracę z obiektywem niezależnie od oświetlenia.
Na pierwszy rzut oka Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G to bardzo udane szkło, które zadowoli szeroką grupę odbiorców - od fotografów krajobrazu, przez reportażystów, fotografów architektury i wnętrz, aż po filmowców, do których w dużej mierze jest kierowane. Jest świetnie wyposażone i oferuje bardzo dobrą jakość obrazu, mimo że nie jest to obiektyw bijący rekordy rozdzielczości. Kupujących go z myślą o fotografii może drażnić jedynie właściwie jedynie elektroniczne sterowanie zoomem (które z kolei bardzo polubią filmujący).
Szkoda też, że nowe szkło nie jest nieco tańsze. Sony FE PZ 16-35 mm f/4 G debiutuje w cenie 1500 euro (ok. 7050 zł). To oczywiście taniej od konkurencyjnej pozycji z systemu Canon RF (RF 14-35 mm f/4), a też widocznie drożej od bardziej racjonalnie wycenionego obiektywu 14-30 mm f/4 ze stajni Nikon Z. Musimy się więc pogodzić z faktem, że dopłacamy ekstra za funkcje wideo.
Poniżej prezentujemy zdjęcia przykładowe, wykonane aparatem Sony A1, w standardowych ustawieniach obrazu, z włączoną korekcją wad optyczny. Niebawem udostępnimy tu także paczkę z plikami RAW.