Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
76%
Najnowszy obiektyw 50 mm Canona to najtańsze szkło w bezlusterkowym systemie EOS R. Sprawdzamy czy ma szansę stać się równie popularny, jak jego lustrzankowi poprzednicy.
Canon RF 50 mm f/1.8 STM to, wzorem innych budżetowych pięćdziesiątek, prawdopodobnie najlepszy obiektyw na początek przygody z systemem. Jest wyjątkowo mały, oferuje uniwersalną ogniskową, szybko ostrzy i za 1000 zł pozwala wkroczyć w świat dokumentu czy portretu z plastyką nieosiągalną dla jakichkolwiek kitowych zoomów. To też szkło, którym jak najbardziej można zarabiać. W centrum kadru jest względnie ostre już od nominalnej wartości przysłony, a stosunkowo duża światłosiła pozwala uzyskać ładne rozmycie i widocznie odseparować fotografowane obiekty od tła. Nie bez powodu obiektywy 50 mm f/1.8 znajdują się również w torbach wielu zawodowców. Dodatkowo otrzymujemy opcję fotografowania z bardzo bliska, dzięki czemu obiektyw może służyć za szkło pseudo-makro.
Jednocześnie tak, jak w przypadku wersji lustrzankowej przy szeroko otwartej przysłonie detale zdjęciach są nieco miękkie, a do tego mamy do czynienia z naprawdę dużą winietą. Oczywiście wiele będziemy w stanie poprawić na etapie edycji, ale z pewnością nie jest to szkło dla najbardziej wymagających profesjonalistów. Trudno jednak wymagać tego od najtańszego obiektywu w ofercie.
Amatorom i zawodowcom pracującym z mniej wymagającymi klientami prawdopodobnie mankamenty te nie będą jednak zbytnio przeszkadzać. Zwłaszcza, że pod względem plastyki szkło wypada naprawdę nieźle, a do tego jest wystarczająco kontrastowe, by swobodnie fotografować nim w każdych warunkach (choć w przypadku słońca w kontrze potrafi zaskoczyć dużą flarą). Wreszcie jest też naprawdę miniaturowe, dzięki czemu nawet stosunkowo duży korpus pokroju EOS-a R5 można swobodnie przewiesić przez ramię i wybrać się z nim na przechadzkę po mieście czy spotkanie z przyjaciółmi.
W przypadku obiektywu Canon RF 50 mm f/1.8 można przyczepić się w zasadzie tylko do dwóch rzeczy. Po pierwsze będzie to wysuwany tubus, który utrudnia szybką zmianę obiektywu bez wyłączania korpusu - szkło po odpięciu pozostaje wysunięte, przez co jest bardziej narażone na ewentualne uszkodzenia. Radzę też uważać na niego filmującym - choć obiektyw przeostrza całkiem sprawnie i płynnie, to nie robi tego bezgłośnie. Mamy też do czynienia z widocznym breathingiem.
Kontrowersyjną kwestią pozostaje także cena. Szkło sprawuje się podobnie jak wersja EF 50 mm f/1.8 STM, a mimo to jest od niego niemal dwukrotnie droższe. Oczywiście można tłumaczyć to nowatorskością bezlusterkowego systemu, poprawioną ostrością w dolnym zakresie przysłon czy też pojawieniem się pierścienia funkcyjnego, ale z przyzwoitości producent w tej cenie mógł chociaż dorzucić uszczelnienia.
Poza tym to naprawdę udany obiektyw, którego będziemy używać znacznie częściej, niż nam się wydaje.
76%