Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
80%
Ciekawi jak w naszym teście wypadł nowy M.Zuiko Digital ED 17 mm f/1.2 PRO? Zobaczcie, czy jest to obiektyw godny najbardziej wymagającego fotografa.
Obiektywy Olympusa z linii M.Zuiko PRO to konstrukcje odznaczający się najwyższą jakością wykonania, a testowany model 17 mm f/1.2 jest tego jak najlepszym przykładem. Po raz kolejny mamy do czynienia z reprezentantem klasy premium, który został opracowany w najdrobniejszym calu.
Stałkę o wymiarach 68.2 x 87 mm i wadze 380 g zaprojektowano z wykorzystaniem sprawdzonych materiałów z najwyższej półki. Metalowy tubus został w pełni uszczelniony przed kurzem i zachlapaniami, dzięki czemu sprawdzi się podczas pracy w wyjątkowo trudnych warunkach - fotografowanie w temperaturze do -10°C jest jak najbardziej możliwe. Oczywiście ogólne dobre wrażenie potęguje także świetne spasowanie poszczególnych (w tym ruchomych) elementów tubusa.
Wizualnie nowa stałka Olympusa niemal w żaden sposób nie odbiega od swoich starszych braci. Możemy więc mówić o wyjątkowej spójności i konsekwencji producenta. Olympus ujednolicił konstrukcję tego obiektywu i tak zaprojektował jego obudowę, aby fotografowie czuli się „jak w domu“ i mogli skoncentrować się wyłącznie na wykonaniu zdjęć, a nie na zaznajamianiu się z nowym modelem z serii M.Zuiko PRO. Wszystko jest na swoim miejscu, dzięki czemu zaraz po podłączeniu obiektywu do korpusu możemy skupić się wyłącznie na swojej pracy.
Tak więc otrzymujemy dobrze znany i wyjątkowo minimalistyczny projekt obiektywu, na którym - poza pierścieniem ostrości - znajdziemy przycisk funkcyjny L-Fn umożliwiający szybki dostęp do zapisanych pod nim opcji (dane ustawienia przypisujemy w menu aparatu). Uwagę przykuć mogą także estetyczne wykończenia - przede wszystkim wąska niebieska obręcz oraz grafitowe zaakcentowanie pierścienia. To wszystko może się podobać i to bardzo - zwłaszcza fanom stylowego i nowoczesnego wzornictwa.
M.Zuiko Digital ED 17 mm f/1.2 PRO to także obiektyw, który ma zapewniać ponadprzeciętną rozdzielczość i plastykę obrazu w całej rozpiętości kadru. W jego wnętrzu znajdziemy 15 elementów optycznych umieszczonych w 11 grupach. Wśród nich znalazły się asferyczne soczewki oraz nowe soczewki ED-DSA (Extra-Low Dispersion Dual Super Aspherical). Warto w tym miejscu wspomnieć, że Olympus jest pierwszym producentem, który projektuje i wykonuje tego typu elementy optyczne. Dzięki nim możliwe stało się zmniejszenie ogólnej liczby soczewek zastosowanych w obiektywie.
Ponadto mamy mieć do czynienia ze skutecznym minimalizowaniem różnego rodzaju wad optycznych, charakterystycznych dla szerokokątnych obiektywów: między innymi aberracji chromatycznej, dystorsji oraz winietowania. Na dodatek poszczególne elementy układu zostały pokryte powłokami Z Coating Nano. Technologia ta powinna redukować niekorzystne efekty świetlne, takie jak poświaty, flary i odbicia, a także gwarantować zachowanie kontrastu i ostrości obrazu podczas fotografowania w wymagających warunkach oświetleniowych.
Z kolei za plastykę obrazu ma odpowiadać kombinacja ogniskowej 17 mm (ekwiwalent 34 mm dla pełnej klatki) i 9-listkowej przysłony o maksymalnym otworze f/1.2. Jak obiecuje producent, powinniśmy cieszyć się także przyjemnym efektem bokeh oraz miękkimi rozmyciami nieostrości i odpowiednim odseparowaniem fotografowanego obiektu od tła.
Niestety zestaw handlowy nie rozpieszcza. Wraz z obiektywem otrzymujemy jedynie przedni i tylny dekielek. To wszystko. Szkoda, że producent nie zaproponował dedykowanej osłony przeciwsłonecznej, czy choćby materiałowego pokrowca, w którym moglibyśmy bezpiecznie schować stałkę wartą ponad 6 tys. zł.