Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Producenci aparatów kompaktowych zachęcają do kupna swoich produktów różnymi metodami. Jedną z nich jest zastosowanie matrycy o dużej rozdzielczości. Choć w przypadku aparatów kieszonkowych działania takie wydają się raczej "wojną na piksele", to niejeden pasjonat fotografii lubiący stale nosić przy sobie mały aparat może skorzystać z takiego rozwiązania. Warto więc postawić sobie pytanie, dla kogo tak na prawdę powstają takie konstrukcje. Czy przeciętny fotoamator wykorzysta kiedykolwiek możliwości tak pojemnej matrycy? A z drugiej strony, czy jakość uzyskiwanych zdjęć okaże się wystarczająca dla osób bardzo wymagających? Na razie pozostawmy je bez odpowiedzi.
Modele N1 i N2 zewnętrznie prawie w ogóle się nie różnią. Jedynie liczba pikseli zdradza, z którym z nich mamy do czynienia. Ważnych różnic można natomiast dopatrzeć się w specyfikacji technicznej. Przede wszystkim chodzi o sensor. Nowy aparat ma 2 Mp więcej, ale zyskał również na wymiarach (1/1,8 cala w N1, 1/1,7 cala w N2), dzięki czemu łatwiej dało się zmieścić dodatkowe fotoelementy. Drugą ważną zmianę stanowi najwyższa dostępna czułość. Podwoiła się ona i wynosi teraz ISO 1600. Połączenie tak wysokiej czułości z tak pojemną matrycą w kompakcie klasy kieszonkowej to duże wyzwanie dla konkurencji.
Ze wspólnych cech obu modeli należy na pierwszym miejscu wymienić duży, bo aż 3-calowy monitor dotykowy, przy pomocy którego dużo łatwiej daje się ustawiać funkcje aparatu. W obu zastosowano taki sam obiektyw Vario-Tessar o świetle F2.3-5.4 i ogniskowej 7,9 - 23,7 mm (w przeliczeniu na mały obrazek daje to przedział 38 - 114 mm). Można pewnie żałować, że nie zdecydowano się przesunąć tych granic trochę w dół - bardziej przydatny wydaje się szeroki kąt niż krótki teleobiektyw.
Egzemplarz aparatu Sony Cyber-shot DSC-N2 do testu otrzymaliśmy dzięki uprzejmości firmy Sony Polska.
Test został podzielony na następujące części:
Zapraszamy do lektury.