Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
4. Właściwości fizyczne
Mocowanie obiektywów
Jak przystało na młodszego brata *ista, GX-1L wyposażony jest w bagnet K Pentaksa. Ma to olbrzymie znaczenie ze względu na możliwość przypięcia optyki, nawet najstarszej, z mocowaniem typu K. Oczywiste jest, że po założeniu obiektywu, który nie ma autofokusa nie będzie można korzystać z automatycznego pomiaru ostrości. Jednak osoby posiadające taki obiektyw z pewnością nie uznają tego za wadę, ciesząc się przyjemnością ręcznego ostrzenia, zwłaszcza że możliwe jest włączenie wskazania, gdy ostrość ustawiona jest prawidłowo (zapala się wtedy zielone kółeczko w wizjerze). Ważniejsze jednak jest to, że aparat obsługuje obiektywy nie tylko z mocowaniem KA ale także K, czyli bez styków informacyjnych i automatyki przysłony. Po wyborze w menu ustawień użytkownika możliwości zwolnienia migawki gdy pierścień przysłony jest w pozycji innej niż A, możliwe staje się korzystanie z obiektywów nie mających automatyki przysłony, ale jedynie w trybie manualnym. Podobnie jak w przypadku ustawiania ostrości, tryb manualny nie będzie przeszkadzał posiadaczom często znakomitej optyki z serii K. Wynika z tego, że Samsung GX-1L (oraz GX-1S) to lustrzanka niezwykle uniwersalna. Za bardzo przyzwoitą cenę można do niego kupić szkła Pentaksa, w pełni manualne lub z automatyką przysłony, i cieszyć się ich doskonałymi parametrami optycznymi. Żaden konkurent (oczywiście poza *istami) tego nie potrafi! Taka możliwość z pewnością poszerza krąg odbiorców testowanego aparatu o zawodowców posiadających optykę Pentaksa. Nie rozczarują się tym aparatem.
Obiektyw D-Xenon 18-55
W zestawie z Samsungiem GX-1L dostaniemy obiektyw Schneider-Kreuznach D-Xenon 1:3.5-5.6 18-55 AL produkowany w Wietnamie. Nie brzmi to zachęcająco, jednak okazuje się, że ta prosta konstrukcja radzi sobie całkiem dobrze. Cechuje ją niewielka aberracja chromatyczna, co w tej klasie obiektywów jest już sporą zaletą. Minusem jest dystorsja przy krótkich ogniskowych, jednak już przy ogniskowej na poziomie 35 mm jest ona praktycznie niezauważalna. Ostrość i rozdzielczość D-Xenona są na zadowalającym poziomie, ale strata ostrości na brzegach obrazu występująca bardzo mocno przy ogniskowej 18 mm i przysłonie 3.5 nie powinna mieć miejsca. Domknięcie przysłony do liczby 5.6 powoduje zdecydowaną poprawę. Autofokus niezbyt dobrze trafia w punkt, na szczęście po ustawieniu ostrości można ją przestawić ręcznie bez konieczności wyłączania AF-u.
W czasie testu korzystaliśmy również z obiektywu Sigma 18-50 1:2.8 EX DC. Okazało się, że ma on wprawdzie lepszą rozdzielczość od D-Xenona, ale dużo wyższą aberrację chromatyczną. W teście nie wypadł lepiej od Schneidera-Kreuznacha, jak można by się tego spodziewać.
Wizjer
Układ celowniczy testowanego Samsunga jest zbudowany z systemu luster, obejmuje 95% powierzchni kadru i ma powiększenie 0,85. Znalazł się też w nim suwak korekty dioptrii w przedziale od ?2,5 do +1,5.
Matówka wizjera jest jasna i dosyć łatwo można na niej kontrolować ostrość. Szkoda, że tak jak w modelu GX-1S, nie jest ona wymienna. Informacje podawane na wyświetlaczu wewnątrz wizjera są bardzo bogate. Zaczynając od czasu i przysłony, przez ilość zdjęć jaką możemy wykonać, gotowość lampy lub potrzebę jej włączenia, ciągłą pracę autofokusa i wyłączenie autofokusa, ustawienie ostrości, a na informacji jakiego programu tematycznego używamy kończąc (pojawiają się odpowiednie symbole). Korzystając z trybów P, Tv, Av, M i B też mamy w wizjerze informację, który z nich jest aktualnie ustawiony. Rozwiązano to następująco:
Brakuje jedynie drabinki ekspozycji, która bardzo ułatwia świadomą pracę z aparatem, jednak pamiętajmy, że Samsung GX-1L skierowany jest przede wszystkim do amatorów, którym takie dodatki nie są niezbędne.
Na matówce przedstawiony jest zakres działania pól autofokusa (5 punktów) oraz centralny punkt ustawiania ostrości i pomiaru światła.
Monitor i wyświetlacz LCD
Duży wyświetlacz LCD umieszczony na górnej płytce aparatu jest przejrzysty i czytelny. Podane wartości czasów i przysłon są napisane dużą czcionką, a pozostałe symbole łatwe do rozpoznania. Znajdują się na nim informacje o ilości zdjęć, jaką możemy wykonać, stanie baterii, trybie pomiaru światła, wyborze aktywnych punktów autofokusa, serii zdjęć lub pracy pojedynczej, włączeniu lub konieczności włączenia lampy błyskowej, ustawieniu balansu bieli w trybie innym niż automatyczny, ustawieniu korekcji ekspozycji, włączeniu samowyzwalacza i trybu braketing. Brakuje informacji o wyborze jakości wykonywanych zdjęć i sposobie ich zapisywania oraz ustawieniu balansu bieli.
Jednak te brakujące informacje znajdziemy na dużym monitorze (umieszczonym na tylnej ściance) po naciśnięciu przycisku INFO. Dodatkowo możemy sprawdzić na nim ustawienia kontrastu, nasycenia i ostrości, wybraną przestrzeń barwną (sRGB lub AdobeRGB), czułość, kolorystykę, ogniskową oraz datę i godzinę. Nic więcej nie jest potrzebne.
Przyjemne jest korzystanie z tego monitora, jego przekątna to 2,5 cala a rozdzielczość 210 tys. pikseli. Wadą jest mały kąt, pod jakim obraz widziany jest w sposób prawidłowy.
System lamp błyskowych
Wbudowana lampa błyskowa ma liczbę przewodnią 15,6 dla ISO 200, pole krycia dla obiektywu o ogniskowej 20 mm (niewystarczające przy ogniskowej 18 mm - rogi zdjęcia są nie doświetlone). Flash działa w bardzo dobrym systemie Pentaksa P-TTL. Lampa pracuje w trybach: automatycznym, błysku wymuszonego i redukcji czerwonych oczu. Synchronizuje przy czasach do 1/180 sekundy. Producent ma w swojej ofercie lampę SEF-36PZF, która zdecydowanie rozszerza możliwości aparatu. Pozwala ona na synchronizację z krótkimi czasami, synchronizację na drugą lamelkę migawki, sterowanie bezprzewodowe (do tego niestety potrzebna jest druga taka lampa, gdyż tryb ten nie działa z lampą wbudowaną). Co ważne, do dyspozycji mamy również wszystkie lampy błyskowe firmy Pentax z serii AF. Jednak jedynie AF 360FGZ ma takie możliwości jak lampa Samsunga (choć raczej należałoby powiedzieć, że to Samsung ma takie możliwości jak Pentax). Nie ma ona dużej mocy, więc możemy jedynie oczekiwać, że Pentax wprowadzi wreszcie do swojej oferty mocniejszą lampę, a wtedy powinna się ona także pojawić w ofercie Samsunga.
Pamięć
Podobnie jak cyfrowe *isty Pentaxa, Samsung wyposażony jest w gniazdo kart Secure Digital (SD). Taka mała gabarytowo karta pamięci pasuje do tego aparatu i nie jest wadą, gdyż duże pojemności w tym standardzie są już łatwo dostępne. W czasie wakacyjnych wyjazdów zaoszczędzimy trochę miejsca korzystając z nośników SD (choć należy tę oszczędność traktować raczej symbolicznie), ale dla profesjonalistów (wspomnieliśmy wcześniej o mocowaniu obiektywów, które jest atrakcyjne dla zawodowców) może to być niemiłą niespodzianką, gdyż mogą oni posiadać już karty CF, powszechnie stosowane w sprzęcie z wyższej półki.
Bardzo wygodnie rozwiązano otwieranie komory karty pamięci. Dźwignia zwalniająca klapkę została wpuszczona w korpus aparatu, tak że nie wystaje ponad powierzchnię obudowy, więc przypadkowe uruchomienie jest mało prawdopodobne, jednak łatwo się nią posłużyć kiedy chcemy otworzyć komorę. Wtedy klapka napędzana sprężyną odskakuje odsłaniając kartę pamięci. Niestety, podczas otwierania zaczepia o pasek aparatu, co może trochę irytować, ale nie powoduje żadnych poważnych niedogodności.
Gniazda przyłączeniowe
Na bocznej ściance aparatu, poniżej tarczy wyboru trybu pracy, umieszczono gniazdo pilota, PC/wideo i zasilania, przykryte klapką, którą wygodnie się otwiera. Łącze PC/wideo kryje w sobie USB 2.0 Hi-Speed, co na pewno cieszyć będzie użytkowników GX-a.
Zasilanie
Pod wygodną klapką (aby ją otworzyć należy przesunąć znajdującą się na jej środku dźwignię i przesunąć klapkę do przodu) umieszczono baterie zasilające. Mogą to być 4 akumulatory AA (tradycyjne paluszki) lub dwa akumulatory CR-V3. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie ze względu na niską cenę i dużą dostępność akumulatorów typu AA, a wiadomo, że warto mieć ze sobą zapasowe źródło zasilania, choć testowany aparat nie ma dużego apetytu na prąd. Należy jednak pamiętać, że używanie wbudowanej lampy błyskowej zdecydowanie zmniejsza ilość możliwych do wykonania zdjęć na jednym komplecie baterii. W pewnych sytuacjach, gdy mamy dostęp do gniazdka elektrycznego, możemy skorzystać z zasilacza, a wtedy nie trzeba się już martwić się o stan naładowania akumulatorów.
Uwaga - następna strona testu zawiera wieloklatkowe pliki GIF i może się nieco dłużej ładować. Prosimy o cierpliwość.