Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
3. Budowa i funkcje przycisków
GX-1L należy do najmniejszych lustrzanek. Jego wymiary 125 x 92,5 x 67 mm mogą sprawić niemałą frajdę osobom ceniącym sobie miejsce zaoszczędzone w bagażu. Jednak zdziwi się ten, kto pomyśli, że skoro mały, to niewygodny. Przeciwnie, ergonomia nie pozostawia wiele do życzenia. Świetnie wyprofilowany chwyt pokryty gumą i znakomita wypustka pod kciukiem powodują, że GX1L trzyma się bardzo pewnie, a obsługa jedną ręką nie sprawia najmniejszych problemów.
Dodatkowo kółko nastaw jest dokładnie tam, gdzie być powinno, czyli pod kciukiem. Jedynie dla osób o dużych dłoniach aparat może być trochę za mały. Jednak mimo małych gabarytów samsung ma bardzo dobrze dobraną masę. Konstrukcja oparta została na metalowym szkielecie pokrytym tworzywem sztucznym. GX1L nie sprawia wrażenia plastikowej zabawki, gdyż użyto materiałów wysokiej jakości, dokładność wykonania stoi na bardzo dobrym poziomie, przyciski działają bardzo pewnie, a wszystkie klapki otwierają się lekko a zamykają z wyczuwalnym momentem zatrzaśnięcia. Jedynym elementem psującym tak dobry wizerunek jest zamykanie lampy błyskowej wbudowanej w aparat - nie wyczuwa się dokładnie momentu zamknięcia, zatrzask leży jakby trochę za głęboko. Dodatkowo okrągły przycisk nawigacyjny jest nieco za mały i wciskając przycisk OK umieszczony w jego środku można czasem wcisnąć strzałkę nawigatora. Nietrudno się jednak do tego przyzwyczaić, a pewność działania i umieszczenie pozostałych przycisków rekompensuje nam z nawiązką te drobne wady.
Dużo poważniejsze zastrzeżenia można mieć do wysokości wbudowanej lampy błyskowej. Jest ona wystarczająca, aby przy odległościach do 2 metrów flash nie dał efektu czerwonych oczu, ale na tyle mała, że przy użyciu ogniskowej poniżej 35 mm osłona przeciwsłoneczna obiektywu zasłania światło lampy, dając nieprzyjemny cień w dolnej partii obrazu. Jeśli będziemy używać obiektywów o większych rozmiarach, efekt zasłonięcia światła może mieć miejsce nawet bez osłony. Doświadczyliśmy tego zakładając na aparat obiektyw Sigma DC 18-50 mm 1:2.8 EX. Przy ogniskowej 18 mm cień na zdjęciach pojawiał się zawsze.
Wygodnie rozwiązany został sposób wyboru balansu bieli, czułości, funkcji lampy błyskowej oraz wyboru zdjęć ciągłych i zdjęć wykonywanych z użyciem samowyzwalacza oraz pilota. Przycisk funkcyjny umieszczony pod tarczą nawigacyjną daje bezpośredni dostęp do tych funkcji. Choć w pierwszym momencie rozwiązanie takie może budzić zastrzeżenia, to bardzo szybko można się do niego przyzwyczaić, a wtedy korzystanie z wymienionych ustawień staje się wygodne i pewne. Niestety, zdecydowanie gorzej ma się sprawa wyboru trybu pomiaru światła, trybu pracy i ilości aktywnych punktów autofokusa. Funkcje te umieszczono w menu głównym aparatu i trzeba przycisnąć wiele guziczków, żeby się do nich dostać. Poważny minus! Na szczęście informacje o wybranym trybie są wyświetlane na górnym monitorze lub w wizjerze.
Bardzo dużą zaletą jest umiejscowienie współosiowo ze spustem migawki przełącznika włączania aparatu. Znajduje się zawsze pod ręką, a że aparat jest gotowy do pracy praktycznie od razu po włączeniu, takie umieszczenie włącznika może uratować niejedno zdjęcie. Na przełączniku tym umieszczono także podgląd głębi ostrości. Po przekręceniu go maksymalnie w prawo przysłona zamyka się do wielkości roboczej. W menu ustawień użytkownika istnieje możliwość zmiany trybu pracy podglądu głębi ostrości z optycznej na cyfrową. W tym drugim przypadku aparat robi zdjęcie wyświetlając je na monitorze, lecz nie zapisując go na karcie pamięci. Jako podgląd głębi ostrości nie jest to najlepsze wyjście, gdyż uzyskanego w ten sposób obrazu nie można powiększyć, jednak osoby, które wykonują próby przed zrobieniem zdjęcia (na przykład podczas pracy w studio) na pewno pochwalą takie rozwiązanie.