Wydarzenia
Black Week w CEWE FOTOJOKER – skorzystaj z fantastycznych cen
Po długich oczekiwaniach otrzymujemy wreszcie zaawansowany korpus APS-C ze stajni Sony. Nie jest on bynajmniej tym czego większość mogła się spodziewać. Sony FX30 to kamera filmowa, która na cel bierze aspirujących twórców wideo. Sprawdzamy, na co ją stać.
Zgodnie z naszymi przewidywaniami, po wysyceniu rynku pełnymi klatkami producenci zaczęli rywalizować ze sobą w świecie mniejszych matryc. Nic też dziwnego, że rywalizacja ta w dużej mierze opiera się o możliwości wideo. W tym roku zobaczyliśmy m.in. Panasonica GH6, który jako pierwszy wprowadził na rynek aparatów wysokiej jakości zapis ProRes 422, superwydajnego i świetnie wycenionego Canona EOS R7 czy uniwersalny model Fujifilm X-H2S, który udowadnia, że korpusy APS-C nie biorą jeńców.
Wszystkie wspomniane modele to wariacje na temat wydajnego, hybrydowego korpusu APS-C, którego mimo wszystko brakowało w systemie Sony. Seria A6000 cieszy się być może jako taką popularnością, ale to też przykład działania producenta po omacku. Mnogość szybko wycofywanych modeli, źle dobrane ceny, przeciętna ergonomia, słabe ekrany LCD czy problemy z rolling shutter to tylko kilka grzechów tej linii. I choć poszczególne modele widujemy w rękach użytkowników, zwłaszcza tych filmujących, to trudno bez zastanowienia polecić je jako uniwersalne korpusy dla aspirujących twórców. Zwłaszcza dzisiaj, gdy konkurencja prezentuje się tak atrakcyjnie.
Zupełnie nie zaskakiwały nas więc pojawiające się już od dłuższego czasu plotki na temat zaawansowanego korpusu APS-C producenta. Jeszcze rok temu w donosach pojawiały się informacje na temat modelu, który miałby być kompaktowym odpowiednikiem serii A7 czy nawet A1. Dziś w końcu model ten ujrzał światło dzienne, ale bynajmniej nie jest tym, czego oczekiwaliśmy. Sony FX30 to bowiem kompaktowa kamera filmowa, bazująca na idei modelu Sony FX3, który był z kolei przepakowanym Sony A7S III, lepiej przystosowanym do realiów wymagającej pracy wideo.
Sony FX30 ma być modelem dla tzw. „future creators” - hobbystów i początkujących, którzy zamierzają w przyszłości zostać filmowcami i którzy potrzebują narzędzia z jednej strony wygodnego i łatwego w użyciu, a z drugiej takiego, które jest w stanie dostarczyć profesjonalnej jakości nagrań. Tak, by bez trudu stawiać pierwsze kroki na rynku zawodowym (nawet tym bardziej wymagającym).
Według producenta jest to model, który wypełnia lukę pomiędzy rozwiązaniami typowo profesjonalnymi, jak kamery FX9, FX6 czy nawet FX3, a segmentem hobbystycznym, gdzie użytkownicy mają w zwyczaju korzystać z gotowych rozwiązań, reprezentowanym w domyśle przez aparaty typu Sony ZV-1 czy ZV-10. Czy to rzeczywiście luka, którą może wypełnić kamera APS-C? Nowej konstrukcji mieliśmy już okazję przyjrzeć się bliżej.
Sony FX30 oferuje tryb fotograficzny, a nawet pozwala na rozdzielenie osobnych ustawień dla trybów foto i wideo, jednak typową pracę zdjęciową będzie utrudniać brak wizjera oraz fakt, że nie uświadczymy tu trybu seryjnego, a rejestracja obrazu opiera się wyłącznie o migawkę elektroniczną. Korpus jest też zwyczajnie duży (identyczny jak w modelu FX3), co sprawia, że osoby zainteresowane pracą zdjęciową bądź hybrydową chętniej skierują swoje kroki w stronę serii A7. Spójrzmy jednak na nowe body przez pryzmat typowych realizacji wideo.
Pod względem samej ergonomii trudno cokolwiek zarzucić nowemu modeli. Wszystko bazuje tu bowiem na tej samej filozofii, co w modelu FX3, która najwyraźniej dobrze się sprawdziła. Otrzymujemy więc duży i wygodny grip, obracany ekran dotykowy, trzy pokrętła, wygodne dotykowe menu i wszystkie najpotrzebniejsze funkcje wyciągnięte „na wierzch” aparatu.
Do tego konstrukcję bezklatkową (5 gwintów na korpusie pozwoli na wygodne mocowanie dodatkowych akcesoriów), dźwignię power zoom, świetnie widoczne kontrolki tally, dwa przyciski REC, niezbędny zestaw portów (m.in. pełnowymiarowe HDMI), dwa sloty na karty pamięci (hybrydowe porty SD / CFExpress A) i zaawansowane możliwości rejestracji dźwięku (opcja 4-kanałowego zapisu przy korzystania z dedykowanego uchwytu z interfejsem audio).
Kontrolki Tally umieszczone z 3 stron aparatu to duże udogodnienie, dzięki któremu nigdy nie pomylimy się przy wyzwalaniu rejestracji
Wbudowany wentylator zapewnia nieograniczony czas pracy. Co ważne, mimo widocznych dyszy, kamera odporna jest na zachlapania
Dyskusyjne jest tu jedynie umieszczenie joysticka na górnej ściance, ale najwyraźniej producent wychodzi z założenia, że twórcy częściej będą pracować na statywie bądź korzystać ze wspomnianego uchwytu, niż trzymać kamerę tak, jak zwykły aparat.
Jednym słowem, pod względem obsługi mamy tu wszystko, a nawet więcej niż mogliby oczekiwać twórcy, do których kierowany jest nowy korpus, a dla osób, które swoje pierwsze filmowe kroki stawiały na serii A6000 będzie to jak przesiadka z Malucha do Ferrari. A przynajmniej niezłego samochodu ze średniego segmentu. Dodatkowo spójność z modelem FX3 czyni z nowego modelu świetnego kandydata na drugą kamerę i element realizacji wielokamerowych. Prawdę mówiąc, FX30 jest nawet doskonalszą konstrukcją od FX3 - body zostało lepiej wyważone, dzięki czemu po podłączenie górnego uchwytu środek ciężkości przebiega dokładnie na osi optycznej (model FX3 widocznie przeważał na jedną stronę).
A skoro już jesteśmy przy uchwycie, jest to dodatek, który rekomendujemy każdemu kto rozważa zakup FX30 w celach reporterskich. Nawet jeśli nie zamierzamy korzystać z 4-kanałowej rejestracji audio, uchwyt z interfejsem pozwala na wygodniejsze mocowanie mikrofonów shotgun (mikrofon nie zawadza, a kable nie "dyndają" z boku aparatu) i oferuje łatwą kontrolę wzmocnienia (oraz filtr górnoprzepustowy). Do tego na uchwycie znajdziemy 3 dodatkowe gwinty, które pozwolą np. na zamocowanie odbiornika systemów bezprzewodowych. Wreszcie uchwyt to też dużo większa kultura filmowania i lepsza stabilizacja ujęć. Spójrzmy teraz, co takiego FX30 skrywa „pod maską”.
Całość opiera się tu na nowej 26-megapikselowej matrycy CMOS Exmor R, wspieranej podwójnym procesorem BionZ XR. Zestaw ten przygotowany jest na naprawdę wymagającą pracę i sprawia, że w naszych rękach ląduje coś na wzór mniejszego brata Sony A7S III (choć może lepszym porównaniem będzie właśnie Sony FX3).
Choć Sony FX30 nie może pochwalić się aż tak wyśrubowaną specyfikacją w zakresie pracy w słabym świetle (zakres czułości dla wideo to ISO 100-32 000, a w Log-u górna czułość to tylko ISO 10000) to robi wiele, by matryca APS-C nie była w tym zakresie dużą przeszkodą. Jest to bowiem pierwszy model tego segmentu oferujący technologię Dual Base ISO, czyli dwa osobne konwertery dla niskich i wysokich czułości. Skorzystamy z nich podczas rejestracji w profilu S-Log3, dla którego bazowe czułości wyniosą odpowiednio ISO 800 i ISO 2500. Według producenta przy obydwu tych ustawieniach możemy oczekiwać podobnego stopnia zaszumienia.
W praktyce, jakość obrazu w słabym świetle, jak na matrycę APS-C, prezentuje się bardzo imponująco i momentami trudno uwierzyć, że mamy do czynienia z mniejszym sensorem. Poniżej możecie zobaczyć garść nocnych ujęć przykładowych nagranych w trybie 4K 25 kl./s 10-bit 4:2:2 All-i w profilu S-log3 i przekonwertowanych do Rec.709 za pomocą oficjalnego LUT-a Sony. Część z ujęć nagrywana była przy maksymalnej dla tego trybu czułości ISO 10 000 i z czystym sumieniem możemy powiedzieć, że o ile nie filmujemy w kompletnych ciemnościach, będzie to czułość w pełni używalna. Zwłaszcza, że kompresja serwisów typu Youtube i tak nieco "zatrze" szum widoczny w surowych plikach. Ujęcia nagrywałem obiektywem Sony E 16-55 mm f/2.8 G, który będzie prawdopodobnie najbardziej uniwersalnych wyborem dla kamery FX30 w systemie Sony.
Aparat imponuje również w zakresie samych możliwości rejestracji. Maksymalnie materiały nagramy w jakości 4K 60 kl./s z 10-bitową głębią koloru i próbkowaniem 4:2:2 w kompresji All-i. W tym ustawieniu plik zachowuje przyzwoitą (pod względem rozmiaru) przepływność na poziomie 250 Mb/s dla 25 kl./s, jednak przy rejestracji 50 kl./s trzeba się już liczyć z bitratem na poziomie 500 Mb/s i bardzo szybkim zapełnianiem karty. Z racji obecności wbudowanego wentylatora, w każdym z tych trybów będziemy mogli filmować bez ograniczeń czasowych i zmartwień o przegrzewanie się matrycy.
Schodząc do kompresji Long GOP otrzymujemy też opcję 10-bitowej rejestracji 4K 120 kl./s, a filmy 4K w zakresie 24-120 kl./s możemy rejestrować też w lżejszym standardzie H.265 (HEVC). Niestety przy prędkości 120 kl./s będziemy już musieli liczyć się z cropem rzędu 1.6x, co znacznie zawęzi kąt widzenia. Poza tym, naturalnie mamy też opcję rejestracji 10-bitowych materiałów Full HD, w kompresji All-i - w tym wypadku nawet do 240 kl./s, choć tylko w specjalnym trybie S&Q, w którym aparat automatycznie spowolni materiał. W końcu otrzymujemy też opcję wypuszczenia 16-bitowego sygnału RAW na rekorder Atomos Ninja V+.
Niestety w zakresie możliwości wideo mamy do czynienia z charakterystycznymi dla Sony brakami. Przede wszystkim, kamera nie oferuje rejestracji w formacie DCI (17:9), nie mówiąc już o opcji rejestracji Open Gate, która pozwoliłaby na praktyczne wykorzystanie obiektywów anamorficznych. W aparacie brakuje też profesjonalnych narzędzi pomocy jak monitor kształtu fali czy false color (podstawowych narzędzi jak peaking i zebra na szczęście nie brakuje). Nie uświadczymy też wbudowanych filtrów ND, które oferuje oferowana w tym samym pułapie cenowym kamera Blackmagic Cinema Camera 6K Pro. Biorąc pod uwagę najnowsze konstrukcje konkurencji, chcielibyśmy też zobaczyć opcję filmowania w kodeku ProRes 422 HQ. Sony FX30 ma jednak inne zalety.
Co ważne, z racji na 26-megapikselową matrycę obraz próbkowany jest tu z rozdzielczości 6K, co charakterystycznie dla Sony pozwala na uzyskanie bogatych w szczegóły nagrań. Zastosowanie matrycy o większej rozdzielczości ma też inną bardzo praktyczną zaletę. Mianowicie aparat umożliwia wykonywanie „bezstratnego” cyfrowego zoomu 1,5x (a zupełnie dobre rezultaty otrzymamy jeszcze przy powiększeniu 2x). Funkcją tą sterujemy za pomocą dźwigni powerzoom, a efekt wygląda naprawdę płynnie, znacznie zwiększając nasze możliwości. Zapinając bowiem do aparatu obiektyw 16-55 mm (ekwiwalent 24-70 mm), bez mocno widocznego spadku jakości wydłużymy wyjściową ogniskową do 140 mm, przy okazji otrzymując przyjemny dodatkowy środek wyrazu.
Funkcją, która prawdopodobnie najlepiej wpisuje się w założenia aparatu zarówno dla profesjonalistów, jak i tych, którzy chcieliby otrzymać świetnie wyglądający obrazek prosto z aparatu, jest możliwość ładowania własnych profili LUT nie tylko na podgląd Loga, ale także jako osobne profile obrazu. W ten sposób filmując w płaskim profilu S-Log3 aparat automatycznie przekonwertuje go do wybranym LUT-em, oddając w nasze ręce gotowy obrazek, który będzie wymagał dużo mniej pracy na etapie postprodukcji.
Aby ułatwić rejestrację w LOG-u producent oddaje w nasze ręce także różne tryby przełączania wspomnianego wyżej bazowego ISO. Możemy więc przełączać obydwa obwody ręcznie, lub też powierzyć to zadanie aparatowi. Co ważne, dostęp do najpotrzebniejszych ustawień w zakresie rejestracji Log otrzymuje z poziomu osobnej zakładki w menu, nie musząc zagłębiać się w zagmatwane menu profili obrazu.
W zakresie możliwości kamery warto wspomnieć jeszcze o dwóch istotnych aspektach pracy. Pierwszym z nich jest 425-punktowy, pokrywający 90% kadru system AF bazujący na detekcji fazy. Charakterystycznie dla Sony otrzymujemy funkcję śledzenia twarzy i oczu, a także opcję śledzenia obiektów i zwierząt. Jak zwykle mamy tu do czynienia z bardzo wysoką skutecznością skutecznością, której dorównywać mogą wyłącznie najnowsze korpusy ze stajni Canona. Poniżej krótki przykład dziecka bujającego się na huśtawce. W przypadku FX30 raczej nie ma się co martwić o to, że autofokus w trybie wideo będzie mniej precyzyjny niż ręczne ostrzenie nawet w dynamicznych sytuacjach.
System działa niemal bezbłędnie, a my dodatkowo możemy regulować ustawienia dotyczące płynności przeostrzania i szybkości reakcji na pojawiające się obiektyw. Co chyba najbardziej istotne z punktu widzenia wygodnej pracy, pomiar ciągły ze śledzeniem możemy łączyć z dotykowym trackingiem - wystarczy dotknąć pożądane miejsce na ekranie by aparat skupił się na śledzenie danego obiektu. Tak przygotowani możemy przy pomocy autofokusu zrealizować nawet skomplikowane ujęcia wideo. Zauważyliśmy jedynie, że używanie trackingu w sytuacjach słabego światła powoduje niekiedy lekkie "pompowanie" autofokusu, jak w niesławnych aparatach Panasonic. Zdarza się to jednak sporadycznie.
Drugim ze wspomnianych ułatwień jest system stabilizacji. Standardowa stabilizacja matrycy działa charakterystycznie dla tego typu układów - skutecznie stabilizuje statyczne ujęcia z ręki, ale raczej odradzalibyśmy używania jej w przypadku dynamicznego filmowania (mogą pojawić się typowe skoki obrazu). Oprócz niej otrzymuje także funkcję stabilizacji Active, gdzie obraz cyfrowo stabilizowany jest na podstawie danych z żyroskopów. W tym trybie mamy co prawda do czynienia z zawężeniem pola widzenia, ale w przypadku FX30 nie jest ono drastyczne. Jeśli zgodzimy się na taki kompromis otrzymamy ujęcia płynne, jak przy wykorzystaniu gimbala. Tryb Active nie będzie być może specjalnie skuteczny w przypadku bardziej skomplikowanych ujęć, gdy np. przemieszczamy się z aparatem wokół jakiegoś obiektu, ale w przypadku prostych najazdów w jednej osi robi wrażenie. Nie są to może rezultaty godne steadicama, ale tego typu materiał bez problemu doskonale ustabilizujemy na etapie edycji (np. za pomocą dedykowanej wtyczki Sony Catalyst).
Jeśli chodzi udogodnienia, trzeba tez wspomnieć o opcji synchronizacji timecode’u, funkcji kompensacji breathingu czy możliwości mapowania głębi ostrości w celu wygodniejszego manualnego ostrzenia. Kamera standardowo oferuje też wszelkie wspomagacze typu peaking, zebra czy monitor poziomów audio, a w celu łatwej orientacji w ustawieniach pozwala także wyświetlić wszystkie główne parametry w formie wygodnych kafelków (w profesjonalnych kamerach).
Kafelkowy widok menu pozwala łatwo rozeznać się w ustawieniach i wygodnie regulować je za pomocą dotyku
Sony FX30 to świetna i jak na swoje możliwości bardzo atrakcyjnie wyceniona kamera Super35 (APS-C), która robi wiele w celu demokratyzacji profesjonalnej rejestracji wideo. Poza kamerami Blackmagic nigdy wcześniej w tym pułapie cenowym nie otrzymaliśmy jeszcze tak rozbudowanej specyfikacji wideo i funkcjonalności, a wszystko to doprawione jest świetnie działającym autofokusem, imponującą stabilizacją, perspektywą swobodnego korzystania z niezliczonej ilości szkieł systemu Sony E oraz imponującą jakością obrazu, dzięki której FX30 bez problemu poradzi sobie nawet w bardziej wymagających realizacjach. Na chwilę obecną w segmencie APS-C pod względem ogólnych możliwości blisko są może jedynie najnowsze konstrukcje Fujifilm, ale te z kolei nie są tak dobrze przygotowane do pracy wideo w zakresie ergonomii, a dodatkowo borykają się z problemem skokowej regulacji przysłony w systemowych obiektywach.
Tak przygotowana kamera prawdopodobnie będzie cieszyć się dużą popularnością w reportażu i dokumencie a także wszelkiego typu relacjach. Będzie też praktycznym narzędziem do tworzenia teledysków czy materiałów komercyjnych i wszelkiego rodzaju treści do internetu, a także świetną propozycją na drugą kamerę w bardziej rozbudowanych produkcjach. Paradoksalnie, w dotarciu do docelowego odbiorcy przeszkodzić może jej jednak fakt, że jest… kamerą.
Twórcy średniego szczebla czy tzw. content creators to dziś osoby, które w dużej mierze dzielą swoją pracę poprzez film i fotografie, będąc przyzwyczajonym do „aparatowej” formy sprzętu, którego używają. Biorąc pod uwagę współczesne realia, rzadko kiedy są to też osoby, które do swoich realizacji wideo potrzebują sprzętu tak zaawansowanego, a mając do dyspozycji 10-15 tys. zł (Sony FX30 kosztuje 11000 zł, lub 13500 zł w zestawie z uchwytem) prawdopodobnie chętniej zainwestują je w któryś z aparatów pełnoklatkowych z rozwiniętymi funkcjami filmowania (choćby A7 IV). Z kolei osoby, które tego wszystkiego naprawdę potrzebują, swoje kroki i tak kierują w stronę rozwiązań z wyższego pułapu, oferujących takie funkcje, jak wbudowane filtry ND, złącza SDI czy możliwość rejestracji na dyskach SSD.
Sony FX30 wydaje się więc propozycją dla dość wąskiego grona twórców, którzy z jednej strony dysponują ograniczonym budżetem a z drugiej są nastawieni wyłącznie na realizacje wideo. Z drugiej strony, tego typu twórców będzie ciągle przybywać i dla nich nowy korpus stanie się prawdopodobnie najbardziej atrakcyjną pozycją na rynku. To maleństwo potrafi zaskoczyć, a przede wszystkim jest bardzo wygodne i bezproblemowe, co na pewno docenią użytkownicy.