Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Siódma generacja kieszonkowego kompaktu z 1-calową matrycą zyskała funkcje i osiągi topowego bezlusterkowca Sony A9. Czy RX100 VII jest rzeczywiście jeszcze szybszy i jeszcze wydajniejszy? Mieliśmy już okazję to sprawdzić!
Kolejne modele z serii RX100 od samego początku zajmowały czołową pozycję na rynku zaawansowanych kompaktów. Ich ewolucja budziła różne emocje, ale za każdym razem mieliśmy do czynienia z tym samym solidnie wykonanym aparatem, który z jednej strony mieści się w kieszeni, a z drugiej oferuje ponadprzeciętne możliwości fotograficzne i filmowe. Co ciekawe, mimo upływu lat, każdy z modeli jest nadal chętnie kupowanych, te najstarsze oczywiście na rynku wtórnym, ale nawet wersję III, zaprezentowaną w połowie 2014 roku można jeszcze dostać w regularnej sprzedaży.
Na europejskiej premierze mieliśmy okazję przez chwilę przyjrzeć się najnowszemu modelowi RX100 VII, czyli już siódmej generacji. Przykładowe zdjęcia możecie już obejrzeć tutaj. Sprawdźmy czym zaskakuje nas nowy model.
Producent mocno podkreśla, że RX100 VII powstał w oparciu o najnowsze technologie zastosowane w pełnoklatkowym bezlusterkowcu Sony A9, który imponuje zawrotną szybkością i wydajnością. Jednocalowa matryca o rozdzielczości 20 Mp, znana już z poprzedniego modelu, została więc przeprojektowana, by przy udziale pamięci DRAM, procesora BIONZ X (tego samego co w bezlusterkowcach A9 i i A7R III/IV) i nowego układu AF w znaczny sposób przyspieszyć aparat i poprawić jego osiągi.
Wspomniany system autofokusa składa się teraz z 357 punktów detekcji fazy i 425 punktów detekcji kontrastu, które pokrywają 68% powierzchni matrycy. Jest też zdecydowanie szybszy, bo ma ustawiać ostrość na poziomie 0,02 s. W efekcie można fotografować z szybkością aż 20 kl./s z pełnym wsparciem autofokusa i bez blackoutu. Co więcej nasz maluch zyskał przydatną funkcję wykrywania i śledzenia oka w czasie rzeczywistym (tyczy się to zarówno ludzi, jak i zwierząt), która naprawdę działa wyśmienicie. Wydaje nam się, że jest trochę wolniejsza od tego co oferuje Sony A7R IV, ale jeśli już, to na pewno w niedużym stopniu. Ogromne wrażenie robi ogólna szybkość ustawiania ostrości. Nawet w słabym świetle autofokus działał bez zająknięcia, zawsze trafiając w dziesiątkę.
Nowością jest funkcja Single Burst Shooting, czyli buforowanie zdjęć z prędkością nawet 90 kl./s po wciśnięciu do połowy spustu migawki i zapis 7 zdjęć JPEG/RAW po jego dociśnięciu. To ułatwia uchwycenie kluczowego momentu bardzo dynamicznej sceny. W menu można zmniejszyć buforowanie do 60 lub 30 kl./s.
Poprawiona wydajność znalazła swoje odbicie także przy filmowaniu. Materiał 4K jest samplowany z rozdzielczości 14 Mp bez binningu (czyli z 14 Mp do 8 Mp), a podczas nagrywania można korzystać z wspomnianej funkcji śledzenia oka w czasie rzeczywistym. W trakcie rejestracji ruchy autofokusa oraz zoomu są płynne, co dodatkowo pomaga w wygodnym filmowaniu.
Sony podaje, że 49% użytkowników wersji Mark VI wykorzystuje go zarówno do zdjęć jak i nagrywania filmów. Przeprowadzono więc sondaż, który pokazał, że użytkownicy oczekują w aparacie lepszej stabilizacji do filmowania 4K, a vlogerzy wejścia mikrofonowego. Dlatego w modelu Mark VII dostajemy już 8 razy wydajniejszą stabilizację obrazu (w menu można wybrać tryb działania: Standard, Active lub Intelligent Active) oraz złącze mikrofonowe. Na dodatek filmy mogą być nagrywane w pionie, a stąd przesyłane na smartfona i swobodnie edytowane.
Poza zwiększoną wydajnością nowy RX100 VII praktycznie nie zmienił się w porównaniu do poprzednika. To nadal niewielki, ale solidny kompakt, wyposażony w imponujący zoom Zeiss Vario-Sonnar T* 24-200 mm f/2,8-4,5. Dostępny zakres ogniskowych jest bardzo uniwersalny i pozwala jednocześnie fotografować szerokie krajobrazy, jak i odległe obiekty. Z kolei jego maksymalna jasność w połączeniu z calową matrycą daje plastyczne zdjęcia o zauważalnym rozmyciu tła.
Nie zmienił się układ przycisków, ani ergonomia i sterowanie. Ten sam co u poprzednika dotykowy ekran pozwala na swobodne kadrowanie w różnych pozycjach, ponieważ można go odchylić do góry do pozycji selfie lub w dół o 90 stopni. Jest jasny i kontrastowy, ale w pełnym słońcu niektórzy będą woleć korzystać z małego elektronicznego celownika. Trzeba się do niego mocno przytulić i często osłonić ręką przed słońcem, ale w samo południe ułatwi nam kadrowanie i podgląd zdjęć. Nadal obok wizjera znajduje się też wbudowana lampa błyskowa.
Producent kieruje ten model do wszystkich entuzjastów fotografii i zaawansowanych vlogerów. Już na pierwszy rzut oka widać, że to kolejna udana wersja. W praktyce ten mały kompakt okazuje się piekielnie szybki, oferując doskonały autofokus ze śledzeniem oka, imponujący tryb seryjny i filmowanie 4K z wejściem mikrofonowym.
Czy jednak pomimo tych licznych udogodnień będzie wart swojej ceny, która ma wynosić 1300 euro? Z pewnością na to pytanie odpowiemy niebawem w pełnym teście tego aparatu.