Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Kilka dni temu dostaliśmy możliwość fotografowania nowym bezlusterkowcem Olympusa - OM-D E-M5. Na samym wstępie zastrzegamy, że udostępniony nam egzemplarz miał niefinalny firmware oznaczony numerem 0.9 i w związku z tym nie możemy publikować zrobionych nim zdjęć w pełnej rozdzielczości. Szkoda, bo OM-D E-M5 ma zupełnie nową, 16-megapikselową matrycę. Przedstawiciele japońskiego koncernu poinformowali, że przed sensorem znalazł się filtr dolnoprzepustowy, jest on jednak dość słaby i za likwidację mory i innych związanych ze słabym filtrem niedoskonałości obrazu odpowiada procesor i odpowiednie algorytmy. Jakością zdjęć zajmiemy się w pełnym teście, a teraz opiszemy nasze wrażenia z używania aparatu i przybliżymy kilka nowych funkcji, jakie pojawiły się w ostatnim bezlusterkowcu Olympusa.
Pierwsze wrażenie
Aparat jest bardzo zgrabny. Większość osób, która miała go w dłoniach przyznawała, że na podstawie zdjęć produktowych udostępnionych przez Olympusa w dniu premiery oceniała, że jest większy. W rzeczywistości jest wyraźnie mniejszy od analogowego pierwowzoru (np. OM4).
W trakcie prezentacji mogliśmy obejrzeć magnezowe elementy obudowy. Nie jest tak różowo jak by się mogło wydawać - z magnezu wykonano górną i przednią ściankę, nie mamy więc do czynienia z magnezową puszką chroniącą wnętrze z każdej strony. Nie zmienia to jednak faktu, że cała konstrukcja jest sztywna i sprawia wrażenie bardzo solidnej.
Korpus i obiektyw zostały uszczelnione. Akurat w trakcie pleneru aparat został zroszony przez deszcz. Nie była to żadna ulewa, ale i tak przyjemnie było fotografować z myślą, że sprzęt jest bezpieczny.
Faktura uchwytu
Nowy Olympus jest dostępny w dwóch wersjach kolorystycznych: srebrnej i czarnej. Poza różnicami czysto estetycznymi, różnice dotyczą też funkcjonalności: srebrny trzyma się dłoni zdecydowanie lepiej niż czarny. Czarne pokrycie korpusu jest po prostu dość śliskie.
Szybkość działania
Olympus OM-D E-M5 jest szybki. Autofokus jest jednym z najlepszych w klasie i w trakcie testu będziemy go dokładnie porównywali z systemem ustawiania ostrości znanym z bezlusterkowych Panasoników, które wyznaczają rynkowe standardy. Na uwagę zasługuje też tryb AF-C. Pierwsze wrażenia z działania ciągłego ustawiania ostrości (np. w trakcie filmowania) są pozytywne (szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę słabe osiągi w tej dziedzinie innych bezlusterkowców). Jest to sprawa, której poświęcimy więcej czasu w pełnym teście redakcyjnym.
Tryb zdjęć seryjnych również nie pozostawia niedosytu. Prędkość 9 kl/s z ostrością zablokowaną na pierwszym zdjęciu i ponad 4 kl/s z ostrością ustawianą przy każdym kadrze pozwala na swobodne fotografowanie praktycznie w każdej sytuacji zdjęciowej.
Stabilizacja
Olympus zastosował w konstrukcji OM-D zupełnie nowy moduł stabilizacji. Matryca aparatu może się przesuwać w górę i w dół, pochylać do przodu i do tyłu, a także przekręcać wokół osi optycznej obiektywu. Jej rzeczywistą wydajność poznamy po przeprowadzeniu naszego redakcyjnego testu, ale już teraz możemy stwierdzić, że działa znakomicie. Nową stabilizację docenią filmowcy. Poniższe ujęcia zostały nagrane "z ręki" (rozmycie zostało spowodowane kompresją materiału wideo):
"Key Line" - nowy filtr artystyczny
Olympus opracował nowy filtr artystyczny "Key Line". Powyżej prezentujemy jego dwa warianty. Efekt przypominający posteryzację ma nawiązywać do tradycyjnej japońskiej grafiki, w której poszczególne fragmenty rysunku są od siebie oddzielone wyraźnymi liniami.
Live BULB
Live BULB - gratka dla fotografów wykorzystujących długie czasy ekspozycji. Aparat umożliwia podgląd postępów naświetlania matrycy podczas robienia zdjęć z czasem B. Liczba możliwych "odświeżeń" jest ograniczona, ale w menu możemy ustalić częstotliwość z jaką się to dzieje. Jeśli planujemy, że cała ekspozycja potrwa 15 sekund, można ustawić odświeżanie co 0,5 sekundy. Jeśli przewidywany czas sięga kilku minut, odstępy można wydłużyć do kilkunastu sekund. Poniższy film przedstawia działanie tej funkcji w praktyce. Aparat stał na statywie i miał podłączony elektroniczny wężyk spustowy. Na filmie widać, jak E-M5 przez kilkanaście sekund naświetla, pokazując na żywo "postępy", następnie odszumia zdjęcie i wyświetla ostatecznie przygotowaną fotografię.
Echo - nowa funkcja filmowa
OM-D E-M5 zyskał nową funkcję związaną z filmowaniem. Jeśli w trakcie nagrywania wideo użytkownik naciśnie dwie strzałki wybieraka uruchomi funkcję One Shot Echo bądź Multi Echo. W pierwszym wariancie aparat "zamrozi" jedną klatkę, w drugim sekwencję kadrów. "Zamrożone" sceny będą wyświetlane ze sporą przezroczystością. Efekt jest dobrze znany filmowcom. To, jak realizuje go Olympus można obejrzeć na poniższym filmie:
Lepszy efekt można by uzyskać, gdyby aparat był umieszczony na statywie. Wtedy tło pozostaje nieruchome, a zwielokrotnieniu ulega jedynie poruszający się w kadrze obiekt.
Obiektyw Olympus M. Zuiko Digital ED 12-50 mm f/3,5-6,3 EZ
Olympus M. Zuiko Digital ED 12-50 mm f/3,5-6,3 EZ został zaprezentowany kilka tygodni przed prezentacją OM-D. Ta konstrukcja jest "kitem" dla nowego bezlusterkowca. Od zwykłych "kitów" jednak się dość znacznie różni: na minus - ma słabsze światło na długim końcu, oraz na plus - jest w pełni uszczelniony. Zuiko 12-50mm ma również elektryczny napęd zoomu. Przesuwając pierścień zmiany ogniskowej do przodu i do tyłu użytkownik może wybierać między małym skokiem potrzebnym do przezoomowania (jak w kamerach), a dużym skokiem, który symuluje tradycyjne rozwiązanie (kręcimy pierścieniem - obiektyw zoomuje, przestajemy kręcić - obiektyw przestaje zoomować). Nam zdecydowanie bardziej podobało się drugie, bardziej tradycyjne rozwiązanie, choć na czas filmowania zmienialiśmy je na "tryb filmowy". Ciekawie działa przycisk "macro" - po wciśnięciu go i przesunięciu w przód pierścienia zoomu obiektyw przechodzi w tryb makro: maksymalnie wydłuża ogniskową i zmienia zakres, w którym ostrzy, w celu uzyskania jak największego powiększenia. W tym trybie fotografowany przedmiot może się znajdować mniej więcej trzy centymetry przed przednią soczewką.
Battery Pack
Wyjątkowo charakterystycznym akcesorium do Olympusa OM-D E-M5 jest modułowy grip z battery packiem. Pierwsza część (bez baterii, ale za to ze zdublowanym spustem migawki i pokrętłem wokół niego!) poprawia chwyt aparatu przy kadrach poziomych, natomiast druga (z dodatkową baterią, identyczną jak w aparacie) umożliwia wygodne fotografowanie w pionie. Nam najbardziej przypadła do gustu konfiguracja z użyciem pierwszej części. Aparat nie zwiększa wtedy znacząco swoich rozmiarów, a wygoda fotografowania zdecydowanie się poprawia. Podłączenie battery packa sprawia, że aparat nie może już być kwalifikowany do grupy "niewielkich bezlusterkowców" - przypomina wtedy pomniejszoną wersję profesjonalnych lustrzanek reporterskich ze zintegrowanymi uchwytami.
Port akcesoriów
Pod gorącą stopką, za zaślepką, znajduje się port akcesoriów. Dzięki niemu do aparatu będzie można podłączyć między innymi... zewnętrzny wizjer elektroniczny. Może w ten sposob powstać bodaj pierwsza cyfrówka z dwoma elektronicznymi wizjerami.
Na tym kończymy nasze pierwsze wrażenia. Aparat zostanie przez nas dokładnie sprawdzony w teście redakcyjnym, na który już teraz serdecznie zapraszamy