Zdalne sterowanie błyskiem Olympusa E-3

Wraz ze swą najnowszą, profesjonalną lustrzanką, Olympus jesienią zeszłego roku zaprezentował nie tylko nowe obiektywy z ultradźwiękowym napędem autofokusa, ale również dwie "odświeżone" lampy błyskowe, pozwalające na zdalne sterowanie błyskiem. Zapraszamy do zapoznania się z wrażeniami z użytkowania zestawu "Olympus E-3, FL-36R i FL-50R".

Autor: Paweł Baldwin

6 Marzec 2008
Artykuł na: 9-16 minut

Lampy błyskowe zdalnie połączone z Olympusem E-3 mogą pracować w jednym z trzech trybów doboru mocy błysku. Pierwszy bazuje na systemie pomiaru błysku (TTL) aparatu, który przed wykonaniem zdjęcia prosi flesze o wysłanie serii przedbłysków pomiarowych, na podstawie pomiaru których wyznaczana jest wymagana moc błysku. Tryb drugi (Auto) wykorzystuje czujniki pomiarowe fleszy, z których każdy samodzielnie dobiera czas błysku, a aparat umożliwia mu to przekazując dane o ustawionej czułości matrycy i wartości przysłony. Trzecim jest tryb ręczny (M), w którym moc błysku dobieramy ręcznie w zakresie od pełnej mocy do 1/128. Jeśli wybierzemy (TTL) albo (Auto), to możemy skorzystać z korekcji ekspozycji błysku o szerokim zakresie +/- 5 EV. Przed wykonaniem zdjęć wybieramy także tryb synchronizacji błysku. Może to być klasyczny błysk pojedynczy wymagający korzystania z czasów ekspozycji nie krótszych niż X (w E-3 1/250 s) albo błysk ciągły (FP) przy czasach krótszych od X. Dodatkowo ustawiamy też kanał łączności oraz moc sygnałów sterujących. Oczywiście wszystkich tych czynności dokonujemy na aparacie, nie musząc nawet zbliżać się do fleszy. Rzecz bardzo ułatwia wyświetlające się na ekranie Olympusa E-3 oddzielne menu, dzięki któremu funkcje te ustawiamy w jednym miejscu, bez konieczności przekopywania się przez menu główne, czy korzystania z klawiszy funkcyjnych aparatu.

Bardzo wygodne w użyciu menu zdalnego sterowania błyskiem obsługiwane klawiszami nawigacyjnymi, którymkolwiek pokrętłem sterującym i przyciskiem OK. Po prawej stronie mamy wydzielone funkcje wspólne dla całego systemu (tryb synchronizacji, moc sygnału sterującego, kanał sterowania), a po lewej ustawiamy parametry błysku dla poszczególnych (grup) lamp. Na zdjęciu widzimy że flesz (flesze) grupy A korzystają z własnych czujników pomiarowych, grupy B z pomiaru TTL z korekcją +1,7 EV, a grupy C są wyłączone albo wcale ich nie ma. Na górze ekranu wyświetlany jest symbol automatyki ekspozycji oraz czas naświetlania i przysłona. Na dole po prawej widzimy liczbę zdjęć, które zmieszczą się jeszcze na karcie pamięci.

Do wykonania zdjęć przeważnie wykorzystywanych będzie więcej lamp niż jedna. Ważną cechą systemu błysku Olympusa (choć nie tylko jego) jest możliwość ustawienia różnego sposobu pracy poszczególnych fleszy. Jeden może korzystać przykładowo z TTLa z korekcją -1,3 EV, drugi z trybu ręcznego i mocy 1/16, a trzeci z własnego sensora. Stały dla wszystkich jest tylko tryb synchronizacji błysku (błysk pojedynczy albo FP). Piszę tu o fleszach, ale mogą to być grupy fleszy działających z takimi samymi ustawieniami. W każdej z nich liczba lamp jest teoretycznie nieograniczona, ale zaleca się by nie przekraczała ona trzech. Maksymalnie trzy mogą być także grupy identycznie działających fleszy, oznaczane A, B i C. Każda z nich ma swoją komórkę w ekranowym menu aparatu, w której dokonuje się zmian ustawień oraz włącza je i wyłącza z systemu. Przygotowanie samych lamp przed zdjęciami ogranicza się do przełączenia ich w tryb bezprzewodowy, przydzielenia do konkretnej grupy lamp oraz wyboru kanału łączności i kąta rozsyłu światła. Ten ostatni nie może być ustawiany przez aparat bazując na kącie widzenia obiektywu, gdyż odległość flesza od fotografowanej sceny może być inna niż aparatu, a poza tym fotografujący może mieć własną wizję oświetlenia danej sceny: tylko jej fragmentu albo odbijając światło od ekranu, sufitu itd.

Lampa FL-50R świeciła z lewej strony z poziomu misia z odległości ok. 0,5 m, a FL-36R znad niego z podobnej odległości. Pierwsze (lewe) zdjęcie miało zbyt gęste cienie, przy drugim (prawym) dodałem więc biały ekran po prawej stronie, co już niestety wymagało ruszenia się zza aparatu.
I tak lepiej wyszło ujęcie bez ekranu, ale z górną lampą przesuniętą na prawą stronę i świecącą nieco sponad misia. Wszystkie jego zdjęcia wykonano ogniskową 75 mm przy przysłonie F16 i czułości ISO 100. Oba flesze pracowały w trybie TTL bez korekcji.

Całym systemem steruje się prosto i bardzo wygodnie. Łatwo jest szybko zmienić parametry błysku poszczególnych (grup) lamp, i tylko gdy chcemy zmienić ich położenie musimy opuścić stanowisko za aparatem - no, chyba że mamy asystenta. Przyznam też że na równi z systemem zdalnego sterowania błyskiem przydał mi się przegubowo mocowany ekran Olympusa E-3. Przy pionowych kadrach i nietypowej - wysokiej albo niskiej - pozycji aparatu żadna inna lustrzanka nie zapewnia takiego komfortu pracy w trybie Live View. Pewnym brakiem systemu jest nieobecność sygnalizacji na monitorze aparatu momentu naładowania kondensatorów fleszy. Co prawda jeśli ustawi się je zgodnie z instrukcją, czyli przodami w stronę aparatu, to mrugające lampki wspomagania autofokusa zapewniają odpowiednią sygnalizację. Z kolei gdy flesze odwrócone są tyłem, to widzimy ich diody świecące informujące o gotowości do błysku. Znacznie jednak wygodniej byłoby widzieć te sygnały wyświetlane na ekranie aparatu. A może jeszcze udałoby się "nauczyć" dedykowaną lampę umocowaną na saneczkach aparatu pełnienia roli sterownika błysku? Czy nie można załatwić tego za pomocą aktualizacji firmware'u? Wtedy sytuacja wyglądałaby naprawdę świetnie.

Zabawa kolorowymi foliami i funkcją Slow Sync. Tu FL-50R świeciła poprzez zielony filtr z lewej strony z odległości 2 m, a FL-36R (filtr czerwony) z ok. 0,5 m znad słonia. Obie pracowały w TTLu, górna bez korekcji, lewa miała ustawione +1 EV. Korekcja -3 EV na światło zastane zapewniła prawidłowe oddanie tylnego planu. Ogniskowa ok. 90 mm, przysłona F22, czułość ISO 800.

Oferta sklepu:

E-3 wraz z akcesoriami znajdziesz w sklepie Pstryk.pl kliknij

2

Następna

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Akcesoria
Peak Design Travel Backpack 45L Coyote - test plecaka dla podróżnika
Peak Design Travel Backpack 45L Coyote - test plecaka dla podróżnika
Travel Backpack Coyote to nowy wariant popularnego plecaka dla twórców w podróży. Zmienił się kolor, ale też materiał, z którego został wykonany. Podczas dwumiesięcznej podróży sprawdziłem, czy...
37
Calibrite Display Plus HL - recenzja kolorymetru i kalibracja krok po kroku
Calibrite Display Plus HL - recenzja kolorymetru i kalibracja krok po kroku
Najnowsze kolorymetry Calibrite wyznaczają współczesny standard kalibracji i profilowania wyświetlaczy. Przyjrzeliśmy się, jak działa flagowy Display Plus HL. Oto nasze wnioski.
20
Czy mobilne dyski HDD mają jeszcze sens? Test SanDisk Professional G-DRIVE ArmorATD 6 TB
Czy mobilne dyski HDD mają jeszcze sens? Test SanDisk Professional G-DRIVE ArmorATD 6 TB
Konwencjonalne dyski przenośne nie mają dziś łatwo. Szybkie jak błyskawica i niesamowicie małe pamięci Flash skradły całą uwagę branży kreatywnej spychając technologię HDD głęboko w cień. Czy...
27
Powiązane artykuły