Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Niczym mityczny Fenix, nowy barwny film Harman Technologies symbolizować ma nadzieję, transformację i odrodzenie oferty producenta na rynku analogowej fotografii. Sprawdziliśmy jak w praktyce sprawdza się ten ciekawy i bardzo charakterystyczny materiał.
Harman to prawdziwy gigant na rynku fotografii czarno-białej (właściciel marki Ilford), ale w świecie barwnych filmów jest to jego absolutny debiut. Pierwszy kolorowy film brytyjskiego producenta to od razu propozycja z charakterem – wyróżnia go duży kontrast, mocne wysycenie barw i wyraźne ziarno.
Zdjęcia mówią tu same za siebie. Phoenix 200 ma niską czułość spektralną, co przejawia się dobrym oddaniem błękitów i czerwieni ale mocną ciepłą dominantą dla pozostałych barw. Jest przy tym mało pojemny co oznacza dość niewielką tolerancję na prześwietlenia i niedoświetlenia.
Mocne światło naturalnie uwydatnia kolory ale jednocześnie zwiększa kontrast, co pogłębia cienie i prowadzi do utraty części szczegółów. Oznacza to jednocześnie, że dobrze będzie się sprawdzał w warunkach niskiego kontrastu i przy równomiernym oświetleniu. Może więc być świetnym wyborem na pochmurne dni. Z pewnością nie polecalibyśmy go jednak do zdjęć we wnętrzach i do portretu.
Harman Phoenix 200 to film o dużym potencjale kreatywnym, który odpowiednio użyty pozwoli uzyskiwać bardzo ciekawe wizualne efekty. Z pewnością spodoba się fanom fotografii eksperymentalnej, materiałów LOMO, czy crossprocessingu. To materiał dość nieprzewidywalny, co tylko dodaje całej zabawie pikanterii...
Pierwszą „rolkę” wykonaliśmy kompaktowym, znanym i lubianym aparatem Konica Big Mini BM-302, wyposażonym w autofocus i standardowy obiektyw 35 mm f/3.5. Film wywołaliśmy w laboratorium „Fotoforma” w Warszawie, a poniższe skany wykonano na skanerze Noritsu HS-1800, bez wprowadzania dodatkowych korekt.