Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Pełne 32 cale przy rozdzielczości 4K UHD, 99% Adobe RGB, sprzętowa kalibracja obrazu, a do tego nowy system stabilizacji koloru i jasności ekranu. Sprawdzamy, jak w praktyce spisuje się BenQ SW321C.
Z zaciekawieniem śledzimy możliwości kolejnych modeli BenQ i ku naszemu zadowoleniu, praktycznie z każdym nowym monitorem możemy liczyć na coraz lepszą jakość wyświetlanego obrazu. Podobnie rzecz ma się i z tym modelem. Wzorując się na rozwiązaniach wprowadzonych w 27-calowym SW270C, nowy SW321C zyskuje sporo w stosunku do poprzednika, który - czego nikt wtedy nie ukrywał - przecierał dopiero szlaki.
W porównaniu do pierwszej wersji zyskaliśmy przede wszystkim dodatkowe złącza, wygodniejszy sterownik Hotkey Puck i dodatkowe tryby kolorów. Nadal brakuje nam jednak możliwości wygodnego zapisywania i odwoływania się do większej liczby własnych profili. Dla zawodowców pracujących z obrazem trzy pozycje użytkownika to z pewnością za mało.
Przede wszystkim jednak wyraźnej poprawie uległa stabilizacja jasności i koloru na powierzchni ekranu. Idealnie jeszcze nie jest, ale w praktyce pojawiające błędy ocierają się już o granicę widoczności. Puryści oczywiście mają prawo kręcić nosem, ale prawda jest taka, że stosunek jakości obrazu do ceny ten monitor ma bardzo dobry. Pomimo że nie startuje już z tak atrakcyjną ceną, jak poprzednik, kwota bliska 7700 zł i tak wydaje się niezbyt wygórowana, biorąc pod uwagę oferowane możliwości i 2-3 krotnie wyższe ceny konkurencji.