Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Pełne 32 cale przy rozdzielczości 4K UHD, 99% Adobe RGB, sprzętowa kalibracja obrazu, a do tego nowy system stabilizacji koloru i jasności ekranu. Sprawdzamy, jak w praktyce spisuje się BenQ SW321C.
Kiedy 3 lata temu do sprzedaży wchodził BenQ SW320 liczyliśmy na niemałą rewolucję na rynku graficznych monitorów. W cenie ponad 3-krotnie niższej od konkurencyjnych monitorów oferował przekątną 31,5 cala, rozdzielczość 4K UHD, sprzętową kalibrację obrazu i 99-procentowe pokrycie gamutu Adobe RGB.
Od tamtego czasu BenQ umocnił pozycję, udoskonalając z roku na rok swoje modele. Znaczącego przetasowania jednak nie doświadczyliśmy, ale niewątpliwie swój kawałek tortu uszczknął i najwyraźniej nie ma zamiaru na tym poprzestać. Pokazał to niedawno zaprezentowanym modelem SW270C, wyposażonym w system stabilizacji koloru i jasności ekranu, a teraz jego 32-calowym odpowiednikiem.
Nowy BenQ SW321C to następca SW320. Ma teraz dłuższą o pół cala przekątną, która mierzy równo 32”. Panel IPS bazuje na podświetleniu WLED i, tak jak poprzednik, oferują rozdzielczość 4K UHD (3840 x 2160 px) oraz 10-bitową głębię koloru. Możemy przy tym liczyć na 100-procentowe pokrycie przestrzeni sRGB i 99-procentowe pokrycie Adobe RGB, z dokładnością odwzorowania kolorów na poziomie dE≤2.
Niestety na rynek wszedł z ceną prawie 1,5 tys. zł wyższą od poprzednika (choć to nadal propozycja budżetowa). Czy jego nowe możliwości to uzasadniają? Przekonajmy się!