Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Temat miesiąca
Fotografia produktowaGotowi na kolejną garść porad z zakresu fotografii produktowej? Dziś na warsztat bierzemy ciecze.
Poradnik pochodzi z książki “Fotografia żywności od kuchni” Teri Campbell, wydanej przez wydawnictwo Galaktyka.
Podobnie jak w przypadku jedzenia, zadanie polega na podkreśleniu cech, które sprawiają, że dany temat prezentuje się jak najlepiej. W przypadku miodu jest to gęstość, w herbacie mrożonej chodzi o rozpryski, a w bourbonie o barwę – każdy napój ma swój własny, niepowtarzalny sposób oddziaływania na konsumenta. My zaś, jako fotografowie reklamowi, bezustannie szukamy sposobów, aby ten wpływ uczynić możliwie najsilniejszym.
Sekret umożliwiający nam wykonanie tej ilustracji polegał na silnym schłodzeniu miodu
To zlecenie dotyczyło zdjęcia mającego posłużyć jako ilustracja na opakowanie lekarstwa na kaszel. Dyrektor artystyczny potrzebował ujęcia przedstawiającego miód, który wylewany układałby się w warstwy. Niestety nie byliśmy do końca pewni, jak uzyskać taki efekt, ponieważ w rzeczywistości miód wylewany z naczynia wcale nie układa się tak ładnie na podłożu, lecz szybko się rozlewa, tworząc płaską plamę.
Nie był to wcale pierwszy raz, kiedy dyrektor artystyczny po prostu przyjął za pewnik, że będziemy w stanie uzyskać coś sprzecznego z naturą. Klienci robią nam takie rzeczy bez przerwy, a nam jakimś cudem udaje się przekształcić ich wizje w rzeczywistość. Oczywiście wszystko to tylko utwierdza ich w przekonaniu, że mogą oczekiwać od nas cudów.
Zaczęliśmy od kupienia kilku rodzajów miodu różnych producentów. Każdy miód był inny pod względem gęstości i barwy. Po serii mniej i bardziej udanych prób stylistka żywności zasugerowała, aby w celu dodatkowego zagęszczenia miodu schłodzić go w lodówce. To pomogło, ale ciągle jeszcze potrzebne było nam odpowiednie naczynie, z którego można byłoby lać miód. Wtedy przypomniałem sobie o schowanych w naszej spiżarni foremkach z tworzywa sztucznego do wypiekania małych chlebków. Miały one dużą, płaską krawędź, z której dałoby się lać miód, i można było nimi manipulować w celu uzyskania pożądanego kształtu. Dzień przed sesją napełniłem kilkanaście tych foremek miodem, starając się jednocześnie usunąć z niego jak najwięcej pęcherzyków powietrza, a następnie pozostawiłem je na noc w lodówce.
Ponieważ w miodzie odbija się wszystko, co się wokół niego znajduje, zdecydowałem się wykorzystać w charakterze tła gładki papier o szerokości 3,5 m. Uzyskałem tym samym ścianę o wymiarach 360 × 300 cm pełniącą funkcję źródła światła. Poprzez odbicie światła od jednolitej powierzchni byłem w stanie stworzyć miękki blask widoczny w górnej części fotografowanego tematu oraz zapewnić sobie oświetlenie tylne, dzięki któremu miód nabrał połysku.
Światło emitowane w kierunku ekranu nie powinno rozlewać się na miód. Aby zabezpieczyć się przed taką ewentualnością, pomiędzy lampą a tematem zdjęcia umieściłem czarną zastawkę. Musiałem przy tym uważać, by nie wpłynęła ona na światło padające na tło. Z lewej strony, z przodu planu zdjęciowego umieściłem arkusz pianki o wymiarach 120 × 240 cm i odbiłem od niego strumień światła. Żadne dodatkowe oświetlenie wypełniające nie było potrzebne.
Tak wyglądają warstwy Photoshopa wykorzystane do stworzenia ilustracji przedstawiającej miód. Zwróć uwagę na obecność gradientowej maski na warstwie z odbiciem
Mimo iż na zdjęciu udało się uchwycić wszystkie zasadnicze elementy finalnej postaci obrazu, fotografia wymagała pewnych działań w programie graficznym. Pierwszą rzeczą było wyszparowanie miodu i usunięcie z kadru całego tła. Nasz grafik Scott wykorzystał też filtr Photoshopa o nazwie Skraplanie, aby wygiąć strugę miodu w górnej części zdjęcia i uczynić ją cieńszą. Dzięki temu złudzenie, że jest to wąska strużka układająca się w naturalny sposób, jest bardziej wiarygodne.
Następnie stworzył on efekt odbicia poprzez skopiowanie całego obrazu na nową warstwę, odbicie obszaru roboczego w pionie i odpowiednie dopasowanie do siebie wszystkich elementów. Wówczas zmniejszył Krycie warstwy z odbiciem do 60 procent, dzięki czemu wyglądała ona w mniejszym stopniu jak zwierciadlany obraz, a bardziej jak miękki refleks. Dodał tam też maskę gradientową, dzięki której odbicie zanika stopniowo w kierunku dolnej części kadru.
Ta fotografia powstała z sześciu różnych kadrów połączonych w jeden obraz za pomocą photoshopa. Ujęcie liści mięty w tle oraz flara świetlna również zostały dodane w programie graficznym
Nie był to oczywiście pierwszy taki przypadek, gdy ktoś miał za zadanie sfotografować strumień mrożonej herbaty wlewający się do szklanki. Gdy staję przed tego typu wyzwaniami, staram się o nich myśleć przez pryzmat tego, co mógłbym zrobić w celu wzbogacenia oryginalnego projektu. Jak uczynić realizację nieco inną lub też lepszą? W tym konkretnym przypadku zdecydowałem skupić się na elemencie ruchu samej cieczy w momencie jej przelewania i uzyskać wrażenie większej dynamiki.
Wszystko zaczęło się, jak zwykle zresztą w takich przypadkach, od przygotowania lodu. Wiedziałem, że muszę zostawić nieco miejsca w górnej części szklanki na strumień płynu i że chcę, aby lód wyglądał tak, jakby płynący napój przesuwał go dookoła. W tym celu umieściłem kostkę lodu po lewej stronie nieco wyżej i opartą o ściankę szklanki, co pomogło uzyskać efekt nierównego poziomu cieczy. Ponieważ chciałem, aby napój w szklance wydawał się znajdować nieco niżej w miejscu, w którym wpada do niej strumień herbaty, i jednocześnie wyżej po bokach, wykonałem dwa zdjęcia z różnymi poziomami płynu i połączyłem je w programie graficznym.
Ustawienia mocy lamp (wartości w Ws): A = 650, B = 530, C = 1220
Do uchwycenia samej strugi wykorzystałem kilka różnych dzbanków oraz naczynie żaroodporne z przezroczystego szkła, do którego nalewałem płyn. Naczynie to sprawdziło się całkiem dobrze z kilku różnych powodów. Po pierwsze, ułatwiło nieco proces edycji, ale również pozwoliło nam uchwycić na zdjęciach, co dzieje się, gdy herbata uderza o dno bądź też rozpryskuje się na powierzchni płynu, który już tam jest. Jedno z tych zdjęć wykorzystane zostało do stworzenia efektu kipieli w miejscu, gdzie strumień wpada do herbaty znajdującej się w naczyniu, co z kolei pomogło podkreślić wrażenie ruchu.
Nalaliśmy herbatę do przeźroczystego naczynia żaroodpornego, by uzyskać ładny efekt kipieli
Sam dzbanek został przeniesiony z jeszcze innego ujęcia. Byłoby bardzo trudno uchwycić to naczynie pod właściwym kątem i z odpowiednią ilością napoju wewnątrz przy jednoczesnym uzyskaniu efektu idealnego strumienia lejącego się ze środka. Wykonanie osobnego zdjęcia było dobrym pomysłem, ponieważ umożliwiło mi to zarejestrowanie dzbanka przy większym otworze przysłony, co z kolei pozwoliło uzyskać mniejszą głębię ostrości. Mniejsza głębia sprawiła natomiast, że w ostatecznej wersji zdjęcia uwaga oglądającego koncentruje się na szklance i wpadającej do niej strudze płynu, a nie na naczyniu, z którego płyn ten jest nalewany.
Dokument z projektem zdjęcia składa się z wielu warstw. Samo tło tworzą cztery: listki mięty, warstwa cienia pomagająca wyodrębnić szklankę z mrożoną herbatą, efekt flary w pobliżu górnego narożnika szklanki oraz dodatkowa warstwa z żółtą poświatą.
W tym momencie mogliśmy przerwać pracę i nie wprowadzać już efektu ruchu do obrazu samego napoju
Ruch w szklance nadaje jednak całej scenie wrażenie większego realizmu
Szklanka również składa się z wielu warstw. Najpierw wybraliśmy spośród zdjęć z naczyniem żaroodpornym fotografie przedstawiające fale i zestawiliśmy je z innymi warstwami pochodzącymi z kolejnych fotografii - takich jak strumień płynu, dzbanek i napełniona do połowy szklanka. Dzięki temu mogliśmy uzyskać efekt zagłębienia w napoju.
Jak widać na zdjęciach powyżej, mogliśmy wprawdzie skończyć pracę już po połączeniu ze sobą strumienia napoju i szklanki, ale to właśnie te dodatkowe detale, jakie powstały później, nadały ostatecznej wersji fotografii tak orzeźwiający wygląd.
Ostateczna wersja fotografii powstała w wyniku połączenia kadru przedstawiającego wnętrze zarejestrowane w Nowym orleanie oraz zdjęcia wykonanego kilka miesięcy później w studiu
Była godzina mniej więcej 11 przed południem, gdy usiedliśmy sobie w najstarszym pubie w Nowym Orleanie, czyli Lafitte’s Blacksmith Shop Bar, żeby wypić po piwie. Tego dnia rano ukończyliśmy pracę nad trwającym dwa dni projektem na zlecenie Biura informacji Turystycznej Nowego Orleanu i mieliśmy zamiar spędzić resztę tego dnia, spacerując po French Quarter. Gdy usiedliśmy w barze, zacząłem dostrzegać ciekawe okna i ceglane ściany wokół mnie. Nie mogłem nic na to poradzić - musiałem zrobić zdjęcia tego wnętrza. Nic na serio, po prostu wydało mi się ono strasznie fajne.
Zdjęcie przedstawiające tło, wykonane w nowoorleańskim pubie
Kilka miesięcy później, gdy już w studiu pracowałem przy realizacji własnego projektu sesji zdjęciowej butelki Maker’s 46, przypomniała mi się tamta fotografia. Być może mogłaby się ona sprawdzić jako tło dla tego ujęcia. Chciałem uzyskać nastrój przywodzący na myśl warsztat mojego taty, gdzie naprawiało się różne rzeczy i opowiadało historie. W dodatku łączenie ze sobą obrazów to dla nas żadna nowość; robimy to przecież regularnie. Jest to sposób na szybkie stworzenie kuchni w tle fotografowanej potrawy lub też dodanie rozmytego otoczenia do reszty zdjęcia. Tym razem jednak sprawa była znacznie trudniejsza.
Za każdym razem, gdy masz zamiar połączyć ze sobą różne kadry, bardzo ważne jest podjęcie wysiłku w celu dopasowania oświetlenia na wszystkich fotografiach. W tym przypadku zdjęcie przedstawiające tło było intensywnie oświetlone od tyłu (przez okno), ale występowało na nim również światło dochodzące z okien po lewej stronie aparatu. Ustawiliśmy więc w naszym studiu lampy tak, aby odtworzyć tę sytuację.
Ustawienia mocy lamp (wartości w Ws): A = 530, B = 200, C = 1220
Poprzez wykorzystanie ściany w tylnej części planu zdjęciowego do odbicia światła (wszystkie ściany w naszym studiu są w tym celu pomalowane na jasnoszary kolor) udało mi się stworzyć jasny i jednocześnie mocno rozproszony blask od okna. Światło drugiej lampy przepuszczone zostało przez ekran rozpraszający o wymiarach 150 × 150 cm, umieszczony po lewej stronie sceny. Efekt imituje miękkie promienie wpadające przez pozostałe okna w przedniej części budynku. Dzięki temu powstały też przyjemne dla oka refleksy świetlne po bokach butelki i szklanki.
Umiejscowienie lampy blisko dyfuzora spowodowało szybką utratę intensywności strumienia światła oraz pozwoliło uniknąć powstania ostrych krawędzi w miejscach, gdzie ekran się kończył. Zwróć uwagę na sposób, w jaki jej blask na butelce zanika, w miarę jak światło ją otacza. Na potrzeby sesji wykorzystaliśmy też jedną dodatkową lampę, której pierwotnie w barze nie było, a mianowicie reflektor punktowy z soczewką Fresnela (podobny do tych, które można zobaczyć w teatrze). To źródło bardzo ukierunkowanego światła użyte zostało do oświetlenia pierwszego planu i uzyskania na zdjęciu bardziej nasyconych barw.
Za butelką umieściłem arkusz ze zmatowionego octanu celulozy przycięty w kształt butelki. Pomógł on wyrównać i zmiękczyć przechodzące przez nią światło.
Rekwizyty pochodzą ze skrzynki z narzędziami będącej na wyposażeniu studia. Do tego zestawu dodałem też kilka przedmiotów z mojego domowego warsztatu. Ostateczny wybór nie był prostą sprawą; wykonaliśmy wiele zdjęć próbnych z rozmaitymi rekwizytami, w tym również z radiem, większą liczbą gwoździ i kluczem francuskim. Tak naprawdę jednak w tym wszystkim liczy się zawsze znalezienie tej właściwej kombinacji elementów.
Podstawowe zdjęcie głównego tematu
Pomysł umieszczenia radia w tle sceny nie sprawdził się, ale zmiana kierunku emisji światła głównego tak, by oświetlało ono rekwizyt, spowodowała, że pierwszy plan stał się znacznie bardziej wyrazisty. Ostatecznie wykorzystaliśmy tak oświetloną scenę i połączyliśmy z innymi zdjęciami do stworzenia końcowej wersji fotografii. Można tu również zobaczyć napisy widoczne na tylnej ściance butelki, które musiały zostać usunięte w programie graficznym
Nie bój się eksperymentować. Jeśli chodzi o mnie, to wiem, że dobrze trafiłem, gdy mam to już przed oczami. Nie należę do fotografów, którzy „mają wizję”, a następnie dokładnie ją realizują. Raczej bezustannie dopasowuję scenę i zmieniam ją na podstawie tego, co widzę.
Zwróć uwagę na szary obszar maski w miejscu, gdzie znajduje się szklanka. Dzięki temu szkło pozostaje przezroczyste i widać przez nie tło
Filtr generujący efekt flary został nałożony na zupełnie nową warstwę (wypełnioną kolorem czarnym), której tryb mieszania zmieniony został na mnożenie odwrotności. Umożliwiło to późniejsze dokładne dopasowanie wyglądu refleksu
To właśnie przy okazji wspomnianego przed chwilą dobierania rekwizytów natrafiliśmy na wariant oświetlenia, który ostatecznie stał się częścią końcowej wersji zdjęcia. Gdy próbowaliśmy wkomponować w tło sceny stary odbiornik radiowy, okazało się, że cień jest zbyt głęboki i radia nie widać. Dlatego też zwróciłem w tamtym kierunku lampę z soczewką Fresnela, wiedząc, że mam już odpowiednie ujęcie butelki i że jeśli spodoba się nam ujęcie z radiem, będziemy mogli je wyszparować i wstawić do sceny. W końcu okazało się, że radioodbiornik niezbyt przypadł nam do gustu, natomiast brak oświetlenia pierwszego planu doprowadził do powstania w drewnie delikatnych cieni oraz sprawił, że narzędzia i pudełko z gwoździami pogrążyły się w mroku. W efekcie wykorzystaliśmy to ujęcie, łącząc je z innymi w ostateczną wersję fotografii.
Poradnik pochodzi z książki “Fotografia żywności od kuchni” Teri Campbell, wydanej przez wydawnictwo Galaktyka.