Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
W marcu wystartowaliśmy z konkursem na najlepszą recenzję aparatu Fujiiflm X-H2. Oto recenzja ostatniej uczestniczki, Pauliny Maciejewskiej.
W ramach konkursu “Przetestuj aparat Fujifilm X-H2 i wygraj drukarkę Instax Link Wide” na 7 dni w moje ręce trafił wspomniany wyżej sprzęt wraz z obiektywami. Z aparatem Fujifilm miałam debiut podwójny: pierwszy raz pracowałam na aparacie tej firmy, a także w ogóle na bezlusterkowcu.
Zdjęcia do recenzji wykonałam przy bardzo korzystnych warunkach atmosferycznych. Niebo było niemalże całkowicie bezchmurne. Sesja rozpoczęła się ok. godz. 19.00. Za plener posłużyły bardzo bliskie mojemu sercu zakamarki poznańskiego Łazarza, a do zdjęć pozowała Hania Komasińska.
Dużo ujęć wykonałam w ruchu i muszę przyznać, że aparat bardzo pozytywnie zaskoczył mnie prędkością pracy w trybie zdjęć seryjnych, a także celnością AF. Bardzo przydatna okazała się funkcja wykrywania twarzy, która świetnie poradziła sobie przy portretach w ruchu z większej odległości. Wykonywałam m.in. ujęcia na ruchliwej ulicy, gdzie nie było zbyt wiele czasu na ustawianie modela i aparat poradził sobie wyśmienicie! Ostatnie portrety powstały krótko po zachodzie słońca, w dość mocno zacienionym miejscu, ale i tutaj X-H2 poradził sobie świetnie.
“Wow, jaki on jest malutki i lekki!” - takie było moje pierwsze wrażenie po wzięciu aparatu do ręki. Jestem przyzwyczajona do dźwigania ciężkiego sprzętu, ale nie da się ukryć, że nie jest to na dłuższą metę komfortowe. Rozmiar oraz waga X-H2 bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły - praca z aparatem jest lekka i przyjemna, a body nie jest uciążliwe podczas przemieszczania się.
Ponadto, aparat bardzo dobrze leży dłoniach. Rozmieszczenie przycisków jest na tyle wygodne, że pozwala na obsługiwanie go jedną ręką, nawet po omacku. Pomimo dotychczasowej pracy na sprzęcie innego producenta, bardzo szybko przestawiłam się na nowy układ guzików. Podoba mi się także design tego aparatu.
Ogromnym udogodnieniem jest możliwość ładowania i zasilania za pomocą ładowarki USB-C. Funkcja ta sprawdzi się w awaryjnej sytuacji, gdy zapomnimy systemowej ładowarki, a przed nami będzie jeszcze wiele godzin robienia zdjęć. Cóż, kiedyś sama byłam w takiej sytuacji i dałabym wszystko za taki ratunek!
Jeżeli chodzi o samą jakość zdjęć, obrazy są bardzo szczegółowe: zarówno w przypadku plików RAW jak i JPEG. Producent zaskoczył mnie także pozytywnie ogromnym wyborem profili kolorystycznych. Brakowało mi jedynie szybszego dostępu do tej funkcji na korpusie (choć pewnie da się to ustawić w ramach funkcji użytkownika). X-H2 kręci także doskonałej jakości filmy. Myślę, że świetnie sprawdzi się w profesjonalnych realizacjach wideo.
Wobec Fujifilm X-H2 nie miałam szczególnych oczekiwań, ponieważ tak, jak wspomniałam był to mój pierwszy raz z aparatem tej firmy oraz pierwszy bliższy kontakt z bezlusterkowcem. Podczas testu czułam przede wszystkim ogromny komfort z jego korzystania i czułam wewnętrzny spokój, co do celności AF oraz szybkości pracy. Korzystanie z aparatu było przyjemne również ze względu na jego ergonomię. Sprzęt bardzo pozytywnie mnie zaskoczył i mogę go z pełnym przekonaniem polecić innym fotografom. Sama również z wielką chęcią popracowałabym na nim dłużej i odkryła więcej jego funkcjonalności.