Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Może jeszcze nie wszystko schrzaniliśmy? Może Ziemię da się jeszcze uratować? "Amazonia" to głęboki oddech po naznaczonych śmiercią albumach Salgado i kontynuacja drogi życia, którą zapoczątkował "Genesis".
Widział niezdolne do lotu, polepione ropą ptaki w Kuwejcie. Widział żywe szkielety głodujących ludzi w Mali, Sudanie, Czadzie, Etiopii i Erytrei. Widział spychacze, które usuwały zwłoki niczym śmieci po zbrodni ludobójstwa w Rwandzie. Załamał się. - Wyjechałem z Rwandy wyzuty z wiary w zbawienie gatunku ludzkiego. Czegoś takiego by nam nie wybaczono. Nie zasłużyliśmy na dalsze życie - wspominał w poświęconym mu filmie "Sól ziemi" Wima Wendersa.
Sebastiao Salgado przez lata dokumentował cierpienie, za które odpowiedzialny był człowiek. Z tej wyprawy do jądra ciemności wrócił chory, potrzebował nadziei, oczyszczenia. Rzucił w kąt aparat, na który nie mógł patrzeć. Pojechał do Brazylii, w miejsce swojego urodzenia, gdzie zauważył, że ziemia umiera razem z nim. Tam, gdzie kiedyś biegał po lesie, nie było już drzew. Nie było już raju jego dzieciństwa.
Fot. Sebastião Salgado, "Amazonia"
"A czemu by nie zasadzić na nowo lasów tropikalnych? Odbudujmy ten raj!" - te słowa stały się punktem zwrotnym w życiu Salgado. Wypowiedziała je jego żona Lelia i szybko przeszli od słów do czynów. W kilka lat udało im się odtworzyć część Lasu Atlantyckiego i stworzyć Instituto Terra, organizację, która zajmuje się zalesianiem i ochroną przyrody w Brazylii. Tak rozpoczął się nowy etap w twórczości Salgado.
Brazylijski fotograf przywracając do życia kawałek ziemi, na którym się urodził, poczuł, że jeszcze nie wszystko stracone. Że da się jeszcze naprawić to co my, ludzie, z taką beztroską dzień po dniu niszczymy. Jak nigdy wcześniej poczuł, że jest częścią natury. Tak samo jak żółw, drzewo czy kamień. I znów sięgnął po aparat. Stworzył wybitny album "Genesis", który, jak sam mówił, był hołdem dla Ziemi, listem miłosnym do niej.
Fot. Sebastião Salgado, "Amazonia"
"Amazonia" to kontynuacja tej drogi. Potężna, ponad 500-stronicowa księga, tym razem jest hołdem dla ludzi, którzy żyją zgodnie z naturą. Dla mieszkańców Amazonii. "To hołd dla strażników piękna, zasobów naturalnych i bioróżnorodności największego na planecie lasu deszczowego mierzącego się z bezlitosnym wpływem świata zewnętrznego" - pisze Salgado w dedykacji.
Po większej prawie 20 razy od Polski Amazonii podróżował sześć lat. Tu, jak mówi, siłę natury czuć najbardziej, bo Amazonia produkuje aż 6 procent całego tlenu, jakim oddychamy i zawiera 1/10 wszystkich gatunków roślin i zwierząt na Ziemi. Tu świat się zatrzymał, jest najbliższy swoim początkom, co rodzi pytanie, czy nie za daleko odeszliśmy od naszego źródła?
Fot. Sebastião Salgado, "Amazonia"
"Wiele w życiu przeżyłem, ale nic nie dało mi takiej radości, jak kontakt z rdzennymi plemionami ukazanymi w tym albumie. Odkryłem na nowo świat, w jakim żyliśmy tysiące lat temu" - pisze Salgado, który uwiecznił na zdjęciach przedstawicieli kilkunastu ze 188 żyjących w Amazonii plemion.
Ci rzekomo "prymitywni" ludzie okazują się nadzwyczaj nowocześni. Np. członkowie plemienia Zo'e (mają charakterystyczne drewniane rurki umieszczone pod dolną wargą) żyją w związkach poliamorycznych (kobiety mają po kilku mężów), a Xingu unikają jedzenia mięsa, bo uważają, że to czyni ich agresywnymi, a przemocą się brzydzą.
Fot. Sebastião Salgado, "Amazonia"
Nic nie ujmując zapierającym dech pejzażom otwierającym album to właśnie portrety ludzi są jego największą siłą. Choć prezentują się nieco inaczej niż my, na ich efektownie pomalowanych twarzach rysują się podobne emocje. Może Salgado specjalnie tak dobrał zdjęcia, ale wyglądają na najzupełniej szczęśliwych. I wcale nie potrzebują do tego szczęścia nadprodukcji dwutlenku węgla.
Wydaje się, że Salgado już na dobre opuścił jądro ciemności. "Amazonia" to pięknie ilustrowana, pełna nadziei podróż do źródła życia. Tylko od nas zależy, jak długo to zagrożone suszą źródło będzie jeszcze istnieć.
tekst: Piotr Kalisz
Album można kupić w księgarni Bookoff w promocyjnej cenie 424,15 zł