Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Test muszę zacząć od drobnego wyjaśnienia - wszystkie zdjęcia są wywołane z RAW-ów za pomocą programu Capture One. Większość zabawy suwakami to praktycznie tylko jasność i kontrast z minimalnym odzyskiwaniem świateł i cieni oraz lekko podciągniętą saturacją. Jak wiadomo RAW na wyzerowanych ustawieniach w porównaniu do JPG prosto z aparatu wychodzi bardzo blado, bez barw. Winietowania, dystorsji czy aberracji nie ruszałem zupełnie.
Obiektyw zbudowany jest bardzo solidnie. Dokładnie spasowany, kilogramowy kawał dobrego jakościowo materiału (bardzo dobrej jakości plastik do złudzenia przypominający obudowy magnezowe). Sprawia wrażenie, że wydałby z siebie wielki huk gdyby spadł na posadzkę w kościele. Przy pracy z tym obiektywem po kilkanaście godzin dziennie polecałbym osobom o słabszej muskulaturze jednak wizyty na siłowni. Pierścienie ostrości i zoom chodzą z należytym oporem, brak jest luzów. AF przy takich ogniskowych trafia prawie zawsze - zdarzyło się na kilku ujęciach minimalne przesuniecie przed punkt ostrości (widoczne na zdjęciu krzeseł), ale zrzucam to w dużej mierze na, nie pierwszej już świeżości, Canona 5D Mark II oraz to, że zdjęcie wykonywane jest pod światło. Poza tym do AF nie mam zastrzeżeń. Pracuje cicho. Z obiektywu wydobywa się tylko bardzo cichy szum oraz ciut głośniejsze stuknięcia mechanizmu AF. Zupełnie nie przeszkadza to w pracy.
Obraz ma przyzwoitą ostrość zarówno w centrum jak i na brzegach kadru. W zasadzie większość zdjęć była wykonana na przysłonie f/2.8 i nie wymagała przymknięcia w celu zwiększenia rozdzielczości optycznej. Z ogniskowej 15 mm, mimo, że to obiektyw zoom, udaje się wydobyć na f/2.8 dosyć płytką głębię ostrości (fotografia z gołębiami i aniołek w kościele). Przy 30 mm głębia ostrości pozwala już na całkiem sporą separację fotografowanego obiektu od tła (zdjęcie kierownicy samochodu oraz wystawy biżuterii).
Winietowanie dla mnie jest mało zauważalne. Natomiast dystorsja na 15 mm jest znaczna, co widać na zdjęciach z lubelskiej starówki (zdjęcie ze śmieciarką - zwróćcie uwagę na dachy budynków). Przy 30 mm obiektyw prawie nie ma dystorsji.
Praca pod światło nie zalicza się do najlepszych ale też nie ma wielkiej tragedii. Kilka lub kilkanaście blików objawia się nam przy pracy ze słońcem w kadrze (zdjęcie z gołębiami) natomiast obiektyw lubi łapać także dosyć sporą flarę gdy słonce jest sporo poza kadrem (fotografia z czerwoną ciężarówką - lewy dolny róg oraz dwa bliki na budynku z muralem). Trzeba na to zwracać duża uwagę.
Co do stabilizacji mam mieszane uczucia. Na pewno działa, co widać po obrazie w wizjerze aparatu. Taka waga obiektywu sama w sobie tez gwarantuje pewną stabilizację. Niestety mam mały niedosyt. Robiąc zdjęcia w serii, przy czasach 1/6 sekundy przy ogniskowej 15 mm (zdjęcie drabiny) na około 10 wykonanych kadrów, takich na prawdę ostrych było 2-3. Reszta prezentowała mniejsze lub większe poruszenie, ale widoczne głownie przy oglądaniu obrazu 1:1. Przy czasach otwarcia migawki zbliżonych do wzoru "1/ogniskowa obiektywu" jest już dobrze.
Obiektyw z racji swych ogniskowych nie nadaje się do fotografii portretowej czy reportażu. Poza centrum kadru zniekształcenia są dosyć pokaźne i nawet na 30 mm twarze są lekko porozciągane. Natomiast nie jest też tak, że się nic z tym nie da zrobić - miałem okazje wykonać nim kilka ujęć w pokoju hotelowym. Bardzo szybka i spontaniczna sesja z dziewczyną. Ujecie na 15 mm - starałem się unikać dużych zbliżeń, a co za tym idzie przerysowań.
Moja ogólna ocena - 8/10. Szczerze polecam zamiast np. Canona 16-35 f/2.8. Subiektywnie Tamron wygrywa szczególnie optycznie. W cenie zbliżonej do Canona dostajemy dodatkowo stabilizacje i 5 lat gwarancji. Natomiast przy częstych bólach pleców pod rozwagę należy wziąć wagę obu obiektywów.
Plusy:
Neutralne:
Małe minusy
Minusy
Tekst i zdjecia: Przemysław Bator