Lady Gaga X Terry Richardson - recenzja

Autor: Patryk Wiśniewski

30 Grudzień 2011
Artykuł na: 4-5 minut
Nic nie napędza sprzedaży tak dobrze jak śmierć lub skandal. Nie dziwi więc, że Lady Gaga - Madonna XXI wieku, zdecydowała się na wpuszczenie za kulisy kultowego, kontrowersyjnego fotografa, Terry'ego Richardsona. Czy połączenie tych dwóch popkulturowych osobowości przyniosło dobry rezultat?

Lady Gaga najpopularniejsza obecnie skandalistka na świecie, zaprosiła znanego fotografa mody Terry'ego Richardsona do fotografowania, oczywiście, siebie. Richardsona, który poza tradycyjnymi zdjęciami modowymi, kojarzy się z nagością, charakterystycznymi okularami, wiecznie tą samą koszulą i wyjątkowym jak na warunki świata mody sposobie pracy. Piosenkarka nie mogła lepiej wybrać fotografa, który miał do niej dostęp przez 10 miesięcy, 24 godziny na dobę.

Richardson spakował swoje aparaty i ruszył w trasę z Lady Gagą. Zaczęli w Lollapalooza na corocznym festiwalu muzycznym w Chicago, skończyli na finale trasy koncertowej "The Monster Ball". W czasie 10 miesięcy Terry wykonał ponad 100 000 zdjęć! Były to fotografie zarówno kolorowe jak i czarnobiałe, wykonywane wieloma aparatami, w różnych sytuacjach. Do albumu wybrano ponad 350 zdjęć. Wybrano, bo nie tylko fotograf wybierał. Jak to się przełożyło na jakość?

To, czym album na pewno imponuje to rozmiar. Format trochę ponad A4, waga 2,5kg, obwoluta, twarda oprawa, gruby kredowy papier, na którym zdjęcia prezentują się bardzo dobrze. Album aż chce się wziąć do ręki. Po otwarciu, osoby lubiące styl Richardsona nie będą czuć się zawiedzione. Bliskie plany, świecone wbudowaną lampą, trochę ujęć reporterskich, dużo zdjęć pozowanych. Zdjęcia pod względem jakości obrazu bardzo nierówne, widać, że Terry używał kilku aparatów.

Co do treści, to spodziewałem się czegoś więcej. Tymczasem album miejscami jest nużący, cały czas powtarzający się schemat: koncert, kulisy, hotel. Czasami pojawia się urozmaicenie w postaci spotkania z fanami, miski spaghetti czy mycia zębów. Pierwsze strony są pasjonujące, z czasem trafia się perełka, która burzy schemat, ale tych pereł jest zdecydowanie za mało. W samej obszerności i przegadaniu jest jedna informacja. Nie wiadomo czy w zamierzony sposób, album opowiada o tym jak smutne jest życie celebryty. Lady Gaga sama skazała się na bycie obserwowaną przez 24 godziny na dobę, dla niej show nie kończył się z chwilą zejścia ze sceny. Na większości zdjęć to widać. Piosenkarka pozuje fotografowi niezależnie czy zdjęcie powstało o 4:30 rano, czy 16:30 w południe. Richardsonowi udało się zdjąć jej maskę na kilkunastu zdjęciach obuplikowanych w albumie i to one są najciekawsze na 350 stronach.

Skandalu, który miał się wydarzyć po publikacji albumu, nie ma. Kilka zdjęć na łamach książki uchyla jedynie rąbka tajemnicy, ale to zdecydowanie za mało, by wywołać dyskusję. Lady Gaga jest produktem, który podlega prawom rynku. Dlatego nie może sobie pozwolić na skandal porównywalny do tego, który wywołał słynny "Sex". Wydany w 1992 roku album z tekstami Madonny i zdjęciami Stevena Meisela, na których oprócz królowej popu pojawiają się Vanilla Ice, Naomi Campbell oraz gwiazdor gejowskiego porno Joey Stefano, zrobił na publice takie wrażenie, że pierwszy nakład rozszedł się w ciągu kilku dni, a specjalna edycja japońska nie została dopuszczona do sprzedaży. I właśnie czegoś takiego się spodziewałem, zwłaszcza, że Richardson to fotograf, któremu jako jedynemu modelka odmówiła pozowania do kalendarza Pirelli. Tymczasem światło dzienne ujrzał produkt, a nie album, skierowany do fanów Lady Gagi i Terry'ego Richardsona. Oni na pewno nie będą zawiedzeni

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię...
8
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
14
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8
Powiązane artykuły