Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Niniejszy artykuł powstaje ze względów czysto humorystycznych. Koronawirus wystopował również rynek fotograficzny, premier jest mniej, wiadomości sprzętowych również. Większość z nas siedzi w domach i czyta niezbyt pozytywne wieści ze świata. Może w tym czasie warto poszukać czegoś na rozluźnienie i poprawę humorów?
Postaram się aby ten tekst nie spełniał jedynie roli humoreski, ale również przekazał coś ciekawego, aby wiadomości były multidyscyplinarne i aby każdy z Was dostał coś więcej niż porcję zabawnych filmików z YouTube.
YouTube to już od dawna kolejna fabryka do wytwarzania masowych ilości produktów. Tyle, że przedmioty, które tworzy są wirtualne, a my płacimy za nie naszym czasem. Czasem, którego w tym momencie mamy aż za dużo. Co oglądać, a co omijać w najbliższych tygodniach domowej kwarantanny?
Mój wybór będzie bazował na filmach około fotograficznych, znalezionych w sieci i peryferiach kultury. Jak sami zobaczycie, w worku z napisem fotografia mieści się ogromny wachlarz możliwości i to od Was zależy, co uznacie za wartościowe, a nad czym nie warto się pochylać.
Czasem trzeba odpocząć od płynących wieści ze świata i poszukać otaczających nas absurdów. Dziś polecam Wam filmik prezentujący „American Way” o fascynującym tytule "Ósmoklasista kontra Zawodowy Fotograf".
Film ten nie jest pierwszym w historii kanału prowadzonego przez Jessice Kobeissi, który traktuje o rywalizacji „zawodowca” z nieustraszony przeciwnikiem (znajdziemy tam również potyczki z amatorem oraz instagramerką). Czemu takie zestawienie służy? Udam, że nie wiem i zanim odpowiem na to pytanie, pozwolę sobie przytoczyć Wam co dzieje się na filmie.
Naprzeciw siebie staje dwójka zawodników, autorka kanału Jessica (via zawodowy fotograf) kontra 14-latek o imieniu Hudson (potomek fotografa pracującego m.in.: dla National Geographic czy Vogue).
Obydwoje fotografują na swoich aparatach i mają jedynie 3 minuty, aby wykonać zdjęcia modowo-portretowe na ulicach Nowego Jorku. Napewno sporym ułatwieniem jest obecność modelki, która wykonuje zalecenia obu fotografów, ale przecież to nadal pojedynek Dawida z Goliatem.
To mi przypomina film, który pozwolił mi odkryci prawdziwy sport narodowy Zjednoczonych Stanów Ameryki, dla niewtajemniczonych chodzi oczywiście o jedzenie na czas. Hot dogi, mac’n’cheese, a może burgery - to tylko trzy z kilku o ile nie kilkunastu dyscyplin w których możecie stać się mistrzami. Wyprzedzając wsze myśli, mylicie się. Jedzenie na czas nie jest „sportem” tylko dla ludzi ze sporą nadwagą, zresztą sprawdzicie to sami.
Amerykanie lubują się w organizowaniu dziwnych zawodów podobnie zresztą jak Japończycy i dzięki temu możemy podziwiać takie wydarzenia, jak choćby walka pomiędzy człowiekiem, a niedźwiedziem grizzly (to ten film o Dawidzie i Goliacie) w jedzeniu parówek (przepraszam, za jakość wideo, ale prawdopodobnie powstało ono przed pojawieniem się Netflixa i telewizorów 4K).
Wróćmy jednak do meritum czyli zawodów fotograficznych, warto rzucić okiem na materiał wideo i wyleczyć się ze wszelkich kompleksów. Obydwoje fotografów rzeczywiście reprezentuje zbliżony poziom umiejętności, nie różniący się zbytnio od tego co zobaczyć można na serwisach typu maxmodels.pl. Z taką różnicą, że profesjonalistka nadużywa szerokiego kąta i niskiej perspektywy.
Aby jakoś specjalnie się nie rozpisywać, rundy są dwie, ale żadna z nich nie wyłania zwycięzcy. Każdy z zawodników zachwala dokonania przeciwnika. Nie ma tu miejsca na konstruktywną krytykę i próbę poprawienia umiejętności, ale czego się spodziewać po filmie z tytułem Ósmoklasista kontra Zawodowiec.
Film, dzięki któremu to wszystko piszę, to jedynie prosta rozrywka. Taki internetowy odpowiednik Kuchennych Rewolucji, tyle że bez charyzmatycznej prowadzącej (Magda Gessler akurat w tym nie ma sobie równych). Można go zobaczyć, ale niczego raczej się z niego nowego nie dowiemy. Film taki powstaje dla reklamy, dla zwiększenia zasięgów i całej reszty marketingowych chwytów, które interesują twórcę, a nie odbiorcę.
Dlatego warto selektywnie podchodzić do tego co podsuwają nam algorytmy? Możliwe, że większość z treści publikowanych są tylko po to aby zatrzymać nas na dłużej. Co skutkuje większymi liczbami u samych twórców czasem bardzo miernego materiału, który publikują. Dla nas to kolejna dawka niepotrzebnych wiadomości, które możemy spokojnie sobie odpuścić.
No i tak dochodzimy do tego, że jednak prócz tego wszystkiego, co złe, ale zabawne możemy też trafić na treści sensowne, które przynoszą nam dużo więcej korzyści niż prosta rozrywka. Dlatego może nie jest to master class ale mimo to warto zainteresować się tym co ma do powiedzenia fotografka polskiego pochodzenia Anita Sadowska. Prócz ciekawego pomysłu i fajnej realizacji, ma też bardzo dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia.
Zatem gdzie i jak szukać odpowiednich treści? Kogo obserwować, a na kogo nie zwracać uwagi? Pytania wydają się banalnie proste, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dlatego w zależności czego szukacie, to znajdziecie. Ja sam YouTuba używam ostatnio tylko do słuchania muzyki, oglądania wykładów, tutoriali czy słuchania podcastów. Sporo aktywności jak na jeden serwis, ale omijam szerokim łukiem rozrywkę, która jest głównie publikowanym kontentem. Dlaczego? Bo ona wydaje mi się coraz bardziej zbliżona do tego co pokazują w telewizji, bezrefleksyjna i niezbyt treściwa.
Zamiast słów końcowych zamieszczę kolejny link który podsunie rozwiązanie na pytanie, które nas wszystkich w tym momencie najbardziej nurtuje. Bo jak się okazuje o ile dobrze sformujemy pytanie, to nawet na te najtrudniejsze znajdziemy odpowiedź.