Akcesoria
Newell wprowadza na rynek cztery nowe softboksy
To już chyba najwyższy czas, aby zmienić swój amatorski aparat na bardziej zaawansowany. Wybraliśmy najbardziej obecnie atrakcyjne cenowo korpusy systemowe, które spełnią potrzeby ambitnych miłośników fotografii i tych, którzy myślą już o pierwszych zleceniach.
Jeśli Twój amatorski korpus Cię ogranicza, chciałbyś nadal rozwijać fotograficzną pasję, albo zacząć zarabiać na zdjęciach, wcale nie musisz skazywać się na kredyt, by kupić model najnowszy i najdroższy. Warto zdać sobie sprawę, że wyścig na megapiksele i jakość obrazu wyraźnie zwolnił. Od paru lat obserwujemy za to gonitwę technologii, które mają za zadanie przyspieszyć działanie bezlusterkowców, by zbliżyć jed do lustrzanek, lustrzankom zaś dodać funkcjonalności typowe dla bezlusterkowców. Równolegle rozwija się tryb filmowy, który - chcemy, czy nie - podnosi cenę aparatów.
Czy jednak na pewno potrzebujesz najnowszych funkcji wykrywania oka, albo rozbudowanych opcji filmowania 4K? Może zatem warto spojrzeć generację wstecz, na modele które nadal dostępne są w sprzedaży. Pod względem wydajności i jakości rejestrowanego obrazu, zazwyczaj od najnowszych modeli dzieli je niewiele, za to ich znacznie niższa cena może pozwolić Ci zaoszczędzić nawet na profesjonalne szkło.
Wybraliśmy najciekawsze naszym zdaniem zaawansowane korpusy systemowe nie przekraczające ceną kwoty 8 500 zł. Nie każdy z tych modeli umożliwi wykonywanie bardziej wymagających zleceń, ale na pewno każdy spełni wszystkie potrzeby ambitnych amatorów i osób wkraczających na drogę płatnych zleceń. Musimy przyznać, że sami byliśmy zaskoczeni obecną sytuacją na rynku. Sprawdźcie więc, na co warto zapolować.
Zestawienie powstało w oparciu o ofertę renomowanego sklepu fotograficznego Fotoforma.pl.
To zdecydowanie jeden z najbardziej uniwersalnych aparatów ostatnich lat. Zaprezentowano go jeszcze w 2014 roku, ale dzięki mocnej specyfikacji i wyważonej cenie do dziś chętnie pracują na nim fotografowie z różnych dziedzin. Na początku tego roku Nikon zaprezentował jego następcę, ale D780 to prawie dwa razy wyższa cena. Oczywiście nowy model to nowoczesna konstrukcja, jednak osoby szukające stricte aparatu do fotografowania powinny rozważyć sprawdzonego Nikona D750.
W tym kompaktowym, jak na lustrzankę tej klasy, uszczelnionym body kryje się pełnoklatkowa matryca CMOS o rozdzielczości 24,3 Mp, która jest obsługiwana przez procesor EXPEED 4. Aparat może fotografować z czułością z zakresu ISO 100-12 800 (rozszerzalną do ISO 51 200) i w trybie seryjnym z maksymalną prędkością 6,5 kl./s. Za pomiar światła odpowiada czujnik RGB o rozdzielczości 91 tys. pikseli, a za ustawianie ostrości 51-polowy autofokus, w którym 15 pól jest typu krzyżowego.
Wygodne kadrowanie umożliwia duży, pentapryzmatyczny wizjer i odchylany 3,2-calowy, ekran LCD o rozdzielczości 1,23 Mp. Dużą zaletą będzie też podwójne gniazdo na karty SD, które umożliwi tworzenie w locie kopii zapasowej zdjęć - przy zleceniach komercyjnych to w zasadzie konieczność.
D750 dysponuje również łącznością Wi-Fi. Minus w stosunku do współczesnych konstrukcji to brak filmowania 4K, a “jedynie” Full HD z szybkością 60 kl./s. Nie dla wszystkich jednak filmowanie jest priorytetem.
Jeden z najnowszych aparatów w systemie EOS. Pod względem rozdzielczości to rekordzista wśród matryc APS-C. Ma do zaoferowania 32 Mp, ale mimo tego może rejestrować zdjęcia z prędkością aż 10 kl./s przy pełnym wsparciu ciągłego autofokusa. Wysoka rozdzielczość matrycy daje w efekcie doskonałą szczegółowość i - tu bez obaw - bardzo dobrą jakość zdjęć w całym zakresie ISO. Ale to nie jedyne zalety tego aparatu.
To połączenie klasycznej lustrzanki z nowoczesnymi funkcjami bezlusterkowców. W związku z tym, w niezwykle ergonomicznej, choć całkiem poręcznej obudowie znajdziemy takie funkcje, jak śledzenie twarzy podczas fotografowania przez wizjer, a jednocześnie rozbudowany tryb Live View - dzięki technologii Dual Pixel AF z systemu EOS R do dyspozycji mamy zaawansowane systemy śledzące, ciągły AF ze wsparciem detekcji oka, oraz filmowanie 4K bez cropa, również ze wsparciem wykrywania Eye AF. Ogólne możliwości trybu wideo może nie zwalają z nóg, ale zdecydowanie wystarczą do prostego filmowania, a nawet kreatywnego vlogowania, które z pewnością ułatwi dotykowy i odchylany na przegubie ekran.
Sumę zalet uzupełnia nowoczesna łączność Wi-Fi/bluetooth, monochromatyczny panel i bardzo wydajny akumulator.
Tańsza wersja EOS-a R to doskonały wybór dla ambitnych miłośników fotografii, którzy chcą aparatu nowoczesnego, wyposażonego w matrycę pełnoklatkową, ale nadal kompaktowego. Z racji niewygórowanej ceny nie znajdziemy tu technologicznych fajerwerków, jak w wyższym modelu, ale jego możliwości i tak zadowolą wymagającego amatora.
Wnętrze nowego modelu skrywa 26-megapikselową matrycę, wspieraną najnowszym procesorem DIGIC 8, pozwalającą na fotografowanie w zakresie czułości ISO 100–40 000, z prędkością 5 kl./s. Do tego aż 4779 px detekcji fazy, składających się na superszybki i skuteczny system Dual Pixel AF, czuły już od -5 EV. Ponadto użytkownicy otrzymują wizjer elektroniczny o rozdzielczości 2,36 Mp, obracany na bocznym przegubie ekran dotykowy (1,04 Mp), złącze mikrofonowe i słuchawkowe oraz możliwość rejestracji filmów w maksymalnej jakości 4K 25 kl./s.
Nie zabrakło oczywiście łączności bezprzewodowej i możliwości ładowania przez USB. Co ważne, w zestawie z korpusem otrzymujemy adapter do lustrzankowych szkieł Canon EF. To wrota do całej gamy obiektywów – modeli z różnych półek cenowych, zarówno nowych, jak i tych z drugiego obiegu.
Następca jest już na rynku, ale w cenie ponad 3000 zł wyższej. Zyskał świetną stabilizację i jeszcze lepszą ergonomię, ale pod względem obrazowania nie zmieniło się w zasadzie nic, podobnie w zakresie szybkości trybu seryjnego, możliwości wideo, układu AF, wizjera czy dotykowego ekranu. Na dodatek X-T3 objęty jest aktualnie atrakcyjnymi promocjami - za złotówkę dostajemy grip, a po zakupie otrzymamy cashback w wysokości 860 zł. To chyba idealny moment na zakup tego bezlusterkowca.
Przypomnijmy, że wyposażono go w 26-milionową matrycę APS-C BSI X-Trans CMOS, wspieraną procesorem X-Processor Pro czwartej generacji, szybki i skuteczny 425-punktowy system AF, imponujący tryb seryjny 11 kl./s (20 kl./s z migawką elektroniczną), wizjer o rozdzielczości 3,6 Mp, odchylany, dotykowy ekran, dwa wejścia na karty SD i jeden z najbardziej rozbudowanych trybów filmowych na rynku z 10-bitowym zapisem 4K 60 kl./s bezpośrednio na kartę pamięci.
W dodatku bardzo zaawansowane możliwości personalizacji oraz przemyślana ergonomia sprawia, że aparatem fotografuje się po prostu przyjemnie.
Druga generacja popularnej budżetowej lustrzanki nie została przyjęta tak radośnie, jakby chciał tego producent, a to za sprawą mało konkurencyjnej ówcześnie ceny. Jednak obecnie, aparat kosztuje prawie 3000 zł mniej, a mimo upływu lat technologicznie nie odstaje specjalnie od najnowszych aparatów.
Lustrzanka ma bowiem na pokładzie świetną, 26-milionową matrycę CMOS, wspieraną procesorem DIGIC 7. Pozwoli na fotografowanie w szerokim zakresie ISO 100-40 000 z prędkością 6,5 kl./s przy pełnym wsparciu śledzącego systemu AF. Oferuje w dodatku 45 punktów krzyżowych, a piksele detekcji fazy na matrycy (system Dual Pixel AF) sprawiają, że fotografowanie i filmowanie w trybie Live View będzie przyjemnością.
Oprócz tego na pokładzie znalazł się dotykowy i obracany ekran LCD, moduły GPS, Bluetooth i Wi-Fi, oraz czujnik pomiaru RGB+IR o rozdzielczości 7560 pikseli. Niestety otrzymujemy tylko jedno wejście na karty SD, a w związku z tym, że nie jest to już najmłodsza konstrukcja, filmować możemy jedynie w rozdzielczości Full HD 60p.
Dla osób, które szukają klasycznej konstrukcji do fotografowania, albo chcą przesiąść się na pełną klatkę mając już zaplecze obiektywów z mocowaniem EF, sprawdzony EOS 6D Mark II będzie na pewno jednym z lepszych wyborów.
Minęło już cztery i pół roku od premiery tej lustrzanki, a ona nadal może śmiało konkurować ze współczesnymi konstrukcjami. To aparat z popularnej serii dla profesjonalistów. Choć wyposażony w matrycę formatu APS-C (DX) o rozdzielczości 21 Mp, w dużej mierze czerpie z flagowej lustrzanki Nikon D5. Oferuje maksymalną czułość ISO 1 640 000. Ma zaawansowane systemy pomiaru światła i rewelacyjny autofokus ze 153 punktami AF, który pokrywa niemal całą powierzchnię kadru i świetnie współpracuje z trybem seryjnym 10 kl./s.
D500 to oczywiście pancerny korpus z uszczelnieniami i niemal doskonała ergonomia wspierana odchylanym ekranem. Nie jest to więc konstrukcja kieszonkowa, ale przemyślane narzędzie dla zawodowych fotografów, którzy wiedzą, jak wykorzystać potencjał małej matrycy i świetnej jakości obrazu na wysokich czułościach.
Oczywiście z powodu upływu lat trzeba się liczyć z takimi niedociągnięciami jak szybki drenaż akumulatora w trybie Live View, czy ograniczenia trybu filmowego, ale nie są to wady, które mogą skutecznie zniechęcić użytkownika nastawionego na wykonywanie zdjęć. Dla fotografów przyrody, sportu czy spotterów jest to nadal jedna z najciekawszych propozycji na rynku.
Trzecia generacja topowego modelu Olympusa została zaprezentowana na początku tego roku, ale to wcale nie oznacza, że należy już zapomnieć o modelu Mark II. Wręcz przeciwnie, jego cena jest teraz dużo bardziej atrakcyjna, a na dodatek w promocji możemy kupić go z obiektywem M.Zuiko Digital ED 17 mm f/1.2 PRO dopłacając zaledwie 1 zł.
Warto przypomnieć, że OM-D E-M1 Mark II to pancerny, magnezowy i naprawdę dobrze uszczelniony korpus. Mimo niezwykle kompaktowych rozmiarów, ma ergonomiczny uchwyt, ponadto dotykowy i obracany ekran, jasny wizjer elektroniczny, a także zróżnicowane możliwości personalizacji.
W środku kryje 20-milionową matrycę 4/3, która pozwoli fotografować w zakresie czułości ISO 50–25 600 i rejestrować serie RAW z imponującą prędkością 18 kl./s. Do tego otrzymujemy świetną 5-osiową stabilizację o wydajności do 6,5 EV i autonomiczny autofokus z własnym procesorem. Na tym jednak nie koniec. Jest przecież filmowanie 4K, nowy tryb Pro Capture do skuteczniejszego fotografowania dynamicznych scen i tryb High Res Shot, który dzięki przesunięciu matrycy pozwoli wykonywać statyczne zdjęcia w rozdzielczości 50 Mp.
Mark II pod wieloma względami może konkurować nawet z reporterskimi lustrzankami, choć trzeba wziąć poprawkę na mniej szczegółowy obraz na wyższych czułościach. Jednak dla tych, którzy stawiają na pierwszym miejscu mobilność, szybkość i wytrzymałość trudno o lepszy wybór.
Jeśli decydujesz się obrać kurs na fotografię portretową, studyjną lub krajobrazową warto zwrócić uwagę na ten model. Obecnie to chyba najbardziej atrakcyjna cenowo propozycja aparatu wyposażonego w matrycę o wysokiej rozdzielczości, i to pomimo faktu, że to już 5-letnia konstrukcja.
Kluczowa w tym bezlusterkowcu jest pełnoklatkowa matryca BSI CMOS o rozdzielczości 42,4 Mp, pracująca w szerokim zakresie ISO 50–102 400. Dzięki niej uzyskasz wysoką szczegółowość zdjęć i jakość potrzebną do drukowania w dużych formatach. Wsparciem będzie 5-osiowy system stabilizacji matrycy oraz skuteczny autofokus Fast Hybrid AF z 399 punktami detekcji fazy.
Wygodne kadrowanie zapewnia wizjer 2,35 Mp i odchylany wyświetlacz. Aparat umożliwia też filmowanie w 4K z szybkością 30 kl./s, na dodatek korpus jest poręczny, lekki, a przy tym uszczelniony. Z racji matrycy o wysokiej rozdzielczości nie mamy co liczyć na szybki tryb seryjny. Musimy też pogodzić się z pojedynczym slotem SD i mało wydajnym zasilaniem (290 zdjęć). Przy tej cenie przyjdzie nam to jednak z łatwością.
To jeden z nowszych aparatów w tym zestawieniu i jednocześnie jeden z najbardziej uniwersalnych. Razem z zaawansowanym modelem Z7 stanowi udany debiut Nikona na rynku pełnoklatkowych bezlusterkowców. Dlaczego jest tak wszechstronny?
Opiera się na pełnoklatkowej matrycy BSI CMOS o rozdzielczości 24,5 Mp, która kapitalnie radzi sobie z szumami na wysokich czułościach. Oferuje przy tym szeroki zakres ISO 100–51 200 z możliwością rozszerzenia do ISO 50–204 800 i bardzo szybki tryb seryjny (12 kl./s). Polegać można też na hybrydowym systemie AF z 273 polami, które pokrywają 90% kadru (niestety bez wykrywania oka) i skutecznej stabilizacji matrycy.
Jego mocnym punktem jest tryb filmowy. Materiał 4K 30p rejestruje bez cropa w płaskim profilu N-Log przy 10 bitach. Filmy 4K są nadpróbkowane do 6K, dzięki temu Z6 oferuje bardzo dobrą jakość obrazu.
Wygodne kadrowanie gwarantują z kolei 3,2-calowy, dotykowy i odchylany ekran LCD oraz czytelny wizjer elektroniczny OLED 3,69 Mp. Nie zabrakło oczywiście łączności bezprzewodowej, a całość zamknięta została w niedużym, ale ergonomicznym korpusie. Niestety do dyspozycji jest tylko jedno gniazdo pamięci, w dodatku na mało popularne karty XQD.
Już na starcie Nikon Z6 był aparatem o świetnym stosunku jakości do ceny. Teraz wypada jeszcze lepiej, bo jest prawie 2 500 zł tańszy niż w dniu premiery.