Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Zgodnie z obietnicami, ON1 w pełnej krasie prezentuje usługę ON1 360, która odmienić ma sposób pracy ze zdjęciami i ich przechowywania. Czy hałas, jaki producent robił wokół nowego produktu był uzasadniony?
ON1 już od kilku lat z powodzenie rozwija swój własny edytor RAW-ów i narzędzie do katalogowania o nazwie ON1 Photo RAW. Jesienią dowiedzieliśmy się, że apetyt producenta bynajmniej nie kończy się na samej postprodukcji i że zamierza zaoferować użytkownikom fotograficzną usługę, jakiej jeszcze na rynku nie było.
Po kilku miesiącach zapowiedzi ON1 360, czyli fotograficzna chmura nowej generacji, debiutuje wreszcie w pełnej formie. Czy jest tak dobrze, jak się zapowiadało? Przede wszystkim warto pamiętać, że nie jest to pierwsza fotograficzna chmura na rynku. Swój własny ekosystem z powodzeniem rozbudowuje chociażby Adobe. ON1 obiecuje jednak bezkompromisową użyteczność.
Sednem całego przedsięwzięcia jest bowiem fakt, że otrzymujemy pełny dostęp do naszego materiału i narzędzi edycji niezależnie od tego gdzie się znajdujemy i z jakiego urządzenia korzystamy. Oprócz desktopowej wersji ON1 Photo RAW, producent oferuje także porty na tablety i smartfony, a wszystkie dokonane edycje będą automatycznie synchronizowane na wszystkich urządzeniach. Aplikacja mobilna oferuje ponadto apkę aparatu, która pozwoli fotografować smartfonem w formacie RAW.
Ważnym elementem całej układanki jest także oddanie pełnej kontroli nad miejscem przechowywania zdjęć użytkownikom. Każdy będzie mógł dokładnie określić, które katalogi chce udostępniać w chmurze, a które np. na dyskach zewnętrznych i zawsze ma mieć nad tym pełną kontrolę. Chmura ON1 360 oferuje także swój własny bezstratnie skompresowany system plików RAW, nazywane tutaj „edytowalnymi prewkami”, które mają pomniejszać rozmiar zdjęć o około 25% i widocznie zmniejszając użycie dysku w chmurze, nie powodując przy tym widocznej straty w zakresie dynamicznym czy kolorystyce materiałów. Co ważne, cały proces edycji możemy przeprowadzić właśnie na tych plikach, na różnych urządzeniach, a póżniej nałożyć go źródłowe zdjęcie, bezpiecznie przechowywane w bibliotece na osobnym dysku.
Nowa usługa nie jest być może rewolucja na miarę internetu, ale może okazać się ciekawą pomocą dla osób, które dużo fotografują, sporo się przemieszczają i lubią wygodę, a jednocześnie nie mają problemu z rozdzielaniem pracy na wiele urządzeń. Szczególnie ciekawie prezentuje się tu kwestia swobodnego żonglowania plikami i katalogami, choć zachodzi obawa, że będzie się w tym wszystkim można łatwo pogubić. No i oczywiście, aby korzystać ze wszystkich tych udogodnień należy korzystać z edytora ON1 Photo RAW, co nieco ogranicza potencjalne grono odbiorców. Na szczęście program może funkcjonować także w roli wtyczki do Lightrooma i Photoshopa.
Czy ON1 360 prezentuje się tak dobrze, jak twierdzi producent? Niestety nie możemy się o tym przekonać za darmo, usługa nie jest oferowana bowiem w wersji próbnej. Na szczęście nie kosztuje też kroci. Plan obejmujący 200 GB przestrzeni w chmurze kosztuje 6 dolarów miesięcznie (lub 60 dolarów rocznie). Możemy tez wykupić plan z edytorem ON1 Photo RAW za 8 dolarów miesięcznie. Oprogramowanie do edycji ON1 Photo RAW z dożywotnią licencją można także zakupić osobno, w cenie 49 dolarów.
Więcej informacji znajdziecie na stronie on1.com.