Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Montaż kilku minut filmu potrafi zając wiele godzin. Naukowcy z Uniwersytetu Stanforda i projektu Adobe Research opracowują system, który w dużej mierze ten proces zautomatyzuje.
Ostatnimi czasy coraz częściej słyszymy o przedsięwzięciach, które do minimum mają ograniczyć udział człowieka w etapie w jakże czasochłonnym procesie postprodukcji zdjęć i filmów. Choć większość dotychczasowych dokonań jest bardzo imponująca, to na razie nie wychodzi jeszcze poza etap badań potwierdzających słuszność koncepcji. Ale nowy projekt naukowców ze Stanford i Adobe Research ma szansę odmienić sposób montażu filmów, a przynajmniej scen dialogowych i to potencjalnie już niebawem.
Wszystko bazuje na dopasowaniu przez program poszczególnych ujęć do konkretnych linijek scenariusza, a następnie, dzięki systemowi rozpoznawania twarzy, emocji i typów ujęć, złożeniu ich w efektownie i naturalnie wyglądająca całość według obranego klucza. Sednem działania jest jednak sposób automatycznego montażu materiału.
Naukowcy “nauczyli” program konkretnych zasad i styli montażu scen dialogowych, które nazwali “idiomami”. W założeniu, aby zmontować daną scenę dialogową w określony sposób, zamiast ręcznie wycinać i dopasowywać poszczególne klipy, montażysta przyszłości będzie musiał jedynie zaznaczyć zakres materiału źródłowego i przypisać do niego wybrane przez siebie “idiomy”, według których program automatycznie wyedytuje scenę.
Jak widzimy na przykładzie filmu poglądowego, opracowane idiomy pozwalają uzyskać bardzo różnorodne efekty, a rezultaty są co najmniej zadowalające. Nietrudno wyobrazić sobie jak implementacja tego typu rozwiązania na przykład w programie Adobe Premiere usprawniłaby pracę montażystów. Oczywiście trudno spodziewać się, że na taki zabieg zdecydowałyby się osoby pracujące nad edycją filmów kinowych, ale przy mniej ambitnych i wymagających projektach podobne rozwiązanie z pewnością spotkałoby się z dużą aprobatą.
Czy montażyści powinni się więc obawiać, że już niedługo z ich zawodu wygryzie ich komputer? Na razie na szczęście nic na to jeszcze nie wskazuje. Choć Adobe będzie zapewne dążyć, by jak najszybciej wdrożyć podobne rozwiązanie do pakietu swoich programów, naukowcy przyznają, że opracowywany przez nich system na razie działa wyłącznie w przypadku scen dialogowych i nie jest w stanie poradzić sobie z problemami dotyczącymi ciągłości akcji, gdzie na przykład obiekty zmieniają swoje położenie między ujęciami.
Poza tym, warto pamiętać, że kreatywność doświadczonych montażystów uratowała już niejeden film skazany na porażkę. Minie jeszcze dużo czasu zanim (jeśli w ogóle) nauczymy jej maszyny.
Więcej informacji znajdziecie pod adresem graphics.stanford.edu.