Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Fabryka w Tianjin
Do faktu, że większość elektroniki w naszych domach i w biurach wyprodukowana została w Chinach zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Powoli zmienia się też nasze podejście do produktów "made in China". Kiedyś były synonimem złej jakości i zawodności, jednak teraz kiedy praktycznie wszyscy wielcy producenci mają swoje fabryki w Państwie Środka jakość produkcji musi dociągnąć do poziomu oferowanego wcześniej przez fabryki w Japonii, Europie czy Korei. Wymusza to konkurencja między firmami. Jednak droga do pełnej akceptacji chińskich produktów jest jeszcze długa. Prawdopodobnie właśnie dlatego Samsung zaprosił nas właśnie do fabryki w Chinach, a nie w Korei.
Dzięki uprzejmości firmy Samsung mogliśmy zrobić wewnątrz fabryki zdjęcia. Nie jest normalną praktyką i zazwyczaj producenci zazdrośnie strzegą tajemnic swoich linii produkcyjnych. Na szczęście tym razem możemy czytelnikom fotopolis.pl pokazać jak powstają aparaty cyfrowe.
Na początek kilka faktów. Fabryka w Tianjin działa od 1994 i na początku produkowała tanie aparaty kompaktowe na film typu "fixed-focus". W ciągu kilku lat produkcja została uzupełniona również o aparaty z obiektywami zoom i o produkcję samych obiektywów. Pierwsze cyfrówki z taśm fabryki zaczęły schodzić w 2002 roku. Były to modele z matrycami 2 megapiksele. W tym samym roku produkcja aparatów na film osiągnęła poziom 20 milionów rocznie.
Zakład produkcyjny, który zwiedzaliśmy to nowa fabryka, której budowa została zakończona pod koniec 2006 roku. Dopełniając reporterskiego obowiązku podam jeszcze podstawowe wartości opisujące fabrykę Samsunga w Tianjin. W budynku o powierzchni 30 000 m2 zatrudnionych jest 1704 osób (w tym 1190 bezpośrednio przy produkcji). Aktualnie produkcja aparatów cyfrowych wynosi 13 milionów sztuk rocznie, ale możliwości wynoszą aż do 20 milionów. W Tianjin produkowane są aparaty serii L z matrycami 8 Mp i serii NV z matrycami 10Mp - na przykład model Samsung NV40. Oprócz aparatów cyfrowych w fabryce powstają obiektywy do aparatów wbudowanych w aparaty komórkowe Samsunga (np. D908i i F218) oraz kamery przemysłowe.
Nie można powiedzieć, że w Tianjin powstaje aparat od A do Z. Wiele komponentów, jak na przykład matryce, ekrany LCD czy komponenty elektroniczne dostarczanych jest z zewnątrz. W fabryce odbywa się finalny montaż elementów elektronicznych i oraz mechanicznych aparatów. Na miejscu powstają również soczewki do obiektywów i składane są same obiektywy.
Samsung przykłada ogromną wagę do jakości. Jak nas poinformowano tylko 2% produktów fabryki nie spełnia wymagań kontroli jakości. Stanowiska kontrolne znajdują się na końcu każdego etapu produkcyjnego. Tam każdy element otrzymuje kod kreskowy, który jest skanowany i trafia do systemu komputerowego śledzącego proces produkcyjny. Dzięki temu droga każdego elementu jest udokumentowana. Pozwala to zarówno na zarządzanie dostarczaniem materiałów do produkcji (wiadomo ile trzeba dostarczyć nowych półproduktów), jak i na szybką ocenę gdzie wystąpił problem w wypadku gdy jakiś element jest wadliwy lub wadliwie zmontowany. System pozwala także na ocenę wydajności pracy. (Dodatkowo nad jakością produkcji czuwa spory dział kontroli jakości, o którym później.)
Nie jest tajemnicą, że Chiny stały się światowym potentatem w produkcji elektroniki głównie dzięki taniej sile roboczej. Mimo to trochę zaskakuje, że w tak nowoczesnej fabryce większość czynności montażowych wykonywana jest ręcznie. Poza całkowicie zautomatyzowanym procesem produkcji płytek elektronicznych oraz procesem szlifowania soczewek pozostałe procesy są wykonywane ręcznie lub tylko częściowo są zautomatyzowane. Najwyraźniej przy takich kosztach ludzkich automatyzację ograniczono tylko do sfer gdzie człowiek nie jest wystarczająco dokładny. Tym bardziej ze zdziwieniem zauważyliśmy, że odbiorem gotowych produktów i ich transportem do magazynu zajmują się... roboty.
W fabryce Samsunga nie ma tradycyjnej taśmy. Produkcja odbywa się na stanowiskach składających się zazwyczaj z jednego lub dwóch pracowników montujących dany element aparatu. Szereg stanowisk wykonujących poszczególne czynności tworzy tak zwane gniazdo, w którym powstaje jedna, bardziej złożona część aparatu lub nawet gotowy produkt. Jak poinformował nas przedstawiciel fabryki średni czas przeszkolenia pracownika do danego stanowiska wynosi trzy tygodnie. Po tym okresie bierze on już udział w produkcji, ale do osiągnięcia pełnej prędkości pracy najczęściej mijają jeszcze następne tygodnie.
Zapytaliśmy o wynagrodzenie przeciętnej osoby pracującej przy produkcji. W pełni wdrożony pracownik zarabia około 120 USD miesięcznie. Ciężko ocenić na ile jest to duża kwota dla mieszkańca chińskiej prowincji, jednak na pewno gdyby taka fabryka powstała w Polsce, cena kompaktów Samsunga była by o wiele, wiele wyższa.
W fabryce istnieje również możliwość wzięcia - płatnych - nadgodzin. Najlepsi pracownicy mogą liczyć na premie i na... otrzymanie czterech gwiazdek na specjalnej planszy z ocenami pracowników. System najwyraźniej jest skuteczny pod każdą szerokością geograficzną, bo podobne tablice widzieliśmy już w fabrykach w Japonii i w Europie. Zawsze miło jest wypaść lepiej od kolegi czy koleżanki, prawda?
Jak już wspominaliśmy, w fabryce w Tianjin powstają również soczewki do obiektywów. Na jednym z pięter odbywa się cały proces - od kształtowania szklanych półproduktów poprzez szlifowanie, a skończywszy na pokrywaniu soczewek powłokami antyodblaskowymi. Produkcja soczewek jest zbyt precyzyjnym procesem, aby mógł być wykonywany ręcznie. Dlatego też prawie cała produkcja jest zautomatyzowana.
Jednym z etapów procesu produkcji obiektywu jest pokrywanie soczewek powłokami antyodblaskowymi. Specjalnie na naszą wizytę personel przygotował specjalną prezentację wagi tego etapu dla jakości obrazu przekazywanego przez obiektyw.
Na zdjęciu powyżej widać wyraźnie, że logo Samsunga pod pokrytymi szkłami jest o wiele wyraźniejsze niż to pod czystymi. Obok stoją również próbki chemikaliów używanych do pokrywania soczewek.
Każdy ze złożonych aparatów musi jeszcze otrzymać oprogramowanie czyli firmware. Każdy czytelnik fotopolis.pl z pewnością wie, że aparat cyfrowy bez oprogramowania jest tylko zbiorem połączonych ze sobą plastiku, szkła i metalu. Jak ważnym dla działania aparatu cyfrowego elementem jest firmware, dowiadujemy podczas każdego kolejnego uaktualnienia, którym zwykli nas raczyć producenci aparatów.
Wreszcie wszystkie aparaty przechodzą proces kalibracji, podczas którego ma miejsce także kontrola poprawności działania. Ten proces jest częściowo zautomatyzowany. Gotowe aparaty trafiają na "karuzelę" gdzie specjalne ramiona testują ich działanie. Jakość obrazu testowana jest na specjalnej tablicy.
Po tych wszystkich zabiegach aparat wraz z ze standardowymi akcesoriami może trafić do pudełka, a potem do magazynu i wreszcie do sklepów na całym świecie. Jednak to nie koniec naszej wizyty w fabryce Samsunga w Tianjin. Do odwiedzenia pozostał jeszcze jeden ciekawy i bardzo ważny dział.
Dział kontroli jakości to oczko w głowie każdego producenta elektroniki. W dobie internetu nawet jeden niezadowolony klient może narobić sporego kłopotu producentowi - warto przypomnieć niedawne kłopoty Canona, Nikona czy Samsunga kilka lat temu. Nic dziwnego więc, że nawet w fabryce amatorskich kompaktów sprawdzanie czy wszystko odpowiada normom jest traktowane niezwykle poważnie.
Pierwszy etap kontroli jakości obejmuje sprawdzenie półproduktów, które trafiają do fabryki od zewnętrznych dostawców. To one w równym stopniu co własne wyroby decydują o niezawodności gotowego produktu. Jak poinformowali nas pracownicy Samsunga każda partia podzespołów która trafia na linię produkcyjną jest wyrywkowo sprawdzana przez dział kontroli.
W fabryce Samsunga zaskoczył nas duży nacisk na jakość obrazu uzyskiwanego z produkowanych aparatów. W odwiedzanych przez nas do tej pory fabrykach większość przestrzeni w dziale kontroli jakości zajmowały automaty testujące mechaniczne części aparatów. Tu oczywiście też były obecne, ale główną rolę grały stanowiska do kontroli aparatów pod względem jakości zdjęć. Na kilku stanowiskach testowane były takie układy aparatu jak autofokus, automatyczny balans bieli czy ostrość i rozdzielczość obiektywu. Czyżby to efekt słabych ocen, które jeszcze do niedawna aparaty Samsunga zbierały w prasie fachowej za jakość zdjęć?
Prawdziwą ciekawostką była jednak zajmująca sporą ścianę tablica, na której znajdowały się zdjęcia tej samej scenki porównujące jakość zdjęć przy różnych wartościach ISO między produktami Samsunga, a innych producentów. Sporą część tablicy zajmowały zdjęcia z produktów Sony i Canona. Od razu widać kogo Samsung bierze na cel.
Czy aby nie mierzy zbyt wysoko? Koreański producent musi sobie zdawać jak ciężko jest dociągnąć jakością zdjęć do dysponującej tak dużą wiedzą czołówki. Jednak to co zobaczyliśmy w fabryce w Tianjin na pewno pokazuje jedno -Samsung ciężko pracuje, żeby znaleźć się nie tylko wśród największych, ale także najlepszych producentów aparatów cyfrowych. Czy to się uda, zobaczymy w ciągu najbliższych lat. Konkurencja z pewnością nie będzie siedzieć z założonymi rękami.
Dziękujemy firmie Samsung Polska za zaproszenie naszej redakcji, a za naszym pośrednictwem czytelników fotopolis.pl do odwiedzenia kwatery głównej i fabryki firmy.