Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Zwiedzanie kwatery głównej firmy Carl Zeiss AG zorganizował polski oddział Sony - a wszystko z okazji 10-lecia owocnej współpracy obu firm, która rozpoczęła się w 1996 roku od pewnej kamery wideo. Nie odniosła sukcesu (trafiła na rynek nieco za późno - w momencie rozpoczęcia cyfrowej ofensywy), ale był to dopiero "początek wspaniałej przyjaźni".
W Oberkochen, małym miasteczku o populacji niewiele przekraczającej 8 tys. mieszkańców, produkowane są tylko najbardziej zaawansowane i najdroższe obiektywy Zeissa oraz elementy specjalistycznej aparatury optyczno pomiarowej, którą również zajmuje się ta firma. Optyka do cyfrówek marki Sony Cyber-shot, lustrzankowego systemu oraz telefonów komórkowych Nokii (to ciekawe, że Sony nie udało się dogadać z Zeissem w tej sprawie) powstaje na Dalekim Wschodzie. Zapewniono nas jednak, że wszystkie obiektywy noszące znak Carla Zeissa zostały zaprojektowane przez niemieckiego potentata, a firma ma ogromny wpływ na kontrolę jakości, więc nie mamy do czynienia wyłącznie ze sprzedażą praw do korzystania z logotypu, a raczej zmyślnym odnalezieniem się firmy z tradycjami na trudnym rynku fotografi cyfrowej. Zeiss robi tyle, ile może, żeby nie rozmienić swojej marki na drobne i jednocześnie zachować płynność finansową. Mamy nadzieję, że nie daliśmy się zwieść, ale biorąc pod uwagę zapał kadry kierowniczej i naukowej, pod tym względem firmie raczej nic nie grozi.
Zwiedzanie i prezentacje podzielono na cztery części: produkcję optyki, produkcję obiektywów, prace projektowe oraz wizytę w muzeum. Co ciekawe, jeśli chodzi o ostatnią część programu, już krótka przechadzka po remontowanej właśnie siedzibie firmy (widać na brak finansów nie można narzekać...) wydaje się przekonywać, że wszystkie eksponaty mija się po drodze w korytarzach i w poszczególnych salach. Na każdym kroku spotykaliśmy ślady świetlanej przeszłości. Jak się później okazało, był to jedynie przedsmak tego, co nieco później zobaczyliśmy w Optisches Museum Oberkochen. Ale po kolei...
Pierwszym zaskoczeniem była podstawowa technologia wykorzystywana podczas składania obiektywów, czyli ludzkie ręce. Najwyraźniej do pewnych zastosowań człowiek jest niezbędny i zamiast zautomatyzowanej linii produkcyjnej zastaliśmy sale ze stanowiskami dla pracowników, z których każdy ma inne zadanie. Prawdziwa ręczna robota - nic dziwnego, że obiektywy Zeissa są takie drogie...
Ponieważ serie produkcyjne są bardzo krótkie i ze względu na cenę oraz popyt niektóre modele są produkowane na zamówienie, każdy egzemplarz jest nie tylko pieczołowicie przygotowywany, ale też dokładnie sprawdzany przed opuszczeniem fabryki. Między innymi pod względem odchyleń od wzorcowego dla danego obiektywu wykresu MTF. Pomiary dokonywane są na skonstruowanych przez Zeissa maszynach, z których każda jest warta ok. 150 tys. euro (jedno z takich urządzeń wypożyczono Sony). Jak się można domyślać, poziom zaawansowania i precyzji urządzeń pomiarowych wielokrotnie przekracza możliwości jakiejkolwiek redakcji. Ale pomarzyć zawsze można...
Jak widać, produkcja jest kosztowna nie tylko ze względu na konieczność skorzystania z usług wysoko wykwalifikowanej kadry pracowniczej w kraju z bardzo rozwiniętym systemem świadczeń socjalnych, ale również (a może przede wszystkim) przez klienta docelowego. W wypadku obiektywów produkowanych w Oberkochen jest nim albo zawodowy fotograf stawiający na najwyższą jakość optyczną, albo jeszcze bardziej wymagająca grupa - filmowcy z Hollywood. Zeiss jest bowiem jedną z trzech firm, których optyka filmowa jest brana pod uwagę w "fabryce snów" (warto zaznaczyć, że pozostałe dwie również pochodzą z Europy). Doskonałość kosztuje - nawet 50 tys. euro za jeden obiektyw. Ale studia filmowe raczej nie narzekają na brak pieniędzy, więc ze zbytem nie ma problemu.
Wysoka cena oraz indywidualne podejście do każdego obiektywu wynikają również z ograniczeń technologicznych. Ponieważ w kinematografii nie stosuje się systemów automatycznego ustawiania ostrości, a odpowiednio dobrana płaszczyzna ostrości jest jeszcze bardziej kluczowa niż w fotografii, niezbędne jest precyzyjne wyskalowanie pierścienia ostrości. Każdy obiektyw jest skalowany osobno i ma swoją własną podziałkę, dzięki czemu w trakcie pracy nie będzie mowy o pomyłce. Chyba że wadliwa będzie miarka stosowana do pomiaru odległości, bo nie ma mowy o ostrzeniu na oko.
Podczas wykładu i prezentacji związanych z projektowaniem obiektywów oraz sposobami ich testowania dziennikarze usłyszeli chyba najbardziej skomplikowaną definicję wykresów MTF z możliwych. Dr Hubert Nasse, który prowadził spotkanie, jest ogromnym zapaleńcem, co przełożyło się na niezwykle szczegółowe i emocjonalne podejście do tematu. Zeiss przykłada się nie tylko do produkcji - przy odpowiednim budżecie i rynku zbytu teoretycznie każda firma jest w stanie zrobić dobry obiektyw. Zeiss to jednak tradycja i wiele kamieni milowych w rozwoju optyki fotograficznej - wystarczy wspomnieć takie konstrukcje jak tessar, planar i sonnar, wynalezienie powłok przeciwodblaskowych, stosowanie od 1943 roku MTF-ów do oceny jakości systemów optycznych czy komputerów do projektowania obiektywow (już od 1961 roku). Cieszy jednak fakt, że mimo ogromnego zaawansowania technicznego, nawet aukowcy uznają, że nie wszystko da się zmierzyć, a nawet jak już się da, to nie zawsze idealne z punktu widzenia techniki parametry zapewnią dobre zdjęcia. To wszystko jest brane przez Zeissa pod uwagę - odbiorcą zdjęć jest człowiek i to ludzie mają decydujący wpływ na konstrukcję obiektywów. Dopiero gdybyśmy robili zdjęcia dla komputerów, można by się całkowicie zdać na maszyny.
Dr Nasse nie mógł się doczekać, kiedy zaprezentuje dziennikarzom ogromny skok jakościowy, jaki Zeiss wykonał w ostatnich latach. Za pomocą wspomnianego powyżej urządzenia do pomiaru MTF-ów porównaliśmy osiągi obiektywu sprzed kilku lat z najnowszą konstrukcją Zeissa przeznaczoną do systemu Sony . Różnica była kolosalna.
Podczas zwiedzania fabryki i muzeum firmy można było odnieść wrażenie (i słusznie), że produkcja obiektywów - zarówno tych fotograficznych, jak i kinematograficznych - to niewielka część działalności Zeissa. Firma produkuje też przecież układy optyczne i urządzenia znajdujące zastosowanie w medycynie czy metrologii przemysłowej. Ta ostatnia dziedzina to szczególnie ciekawy przykład, ponieważ opiera się na wykorzystaniu technologii i maszyn, które Zeiss i tak musiał wykonać ze względu na wymogi produkcji obiektywów czy soczewek. Dzięki temu może zarabiać na zaawansowanych technologiach stosując je w innych dziedzinach i sprzedając innym firmom - jak na przykład systemy pomiarowe do samochodów czy układy projekcyjne wykorzystywane w planetariach na całym świecie.
Odpowiedź na pytanie o konkurencję z inną znakomitą niemiecką marką - Leicą - była bardzo dyplomatyczna, ale i dość stanowcza. Dyplomatyczna, ponieważ przedstawiciele Zeissa przekonywali o szacunku, jakim darzą konkurenta. Stanowcza ze względu na ogromne różnice w wielkości i wszechstronności obu firm. Właśnie dzięki tej wszechstronności i dużemu zaangażowaniu na różnych polach Zeiss zdecydowanie wygrywa. Dlatego też wykupienie przez Leicę kontrolnego pakietu Sinara, dla którego Zeiss produkuje optykę, nie powinno wpłynąć na współpracę ze szwajcarską firmą. Leica raczej nie zainwestuje w nowe linie produkcyjne z dziedziny, którą nigdy dotąd się nie zajmowała (mowa o formatach powyżej małego obrazka). Jak nam zresztą przypomniano, Zeiss bardzo dba o dobre stosunki ze swoimi patnerami. Pisaliśmy już, że współpraca z Sony trwa od 10 lat, ale to nic w porównaniu z 86-letnią kooperacją z Rolleiem, 69-letnim związkiem z firmą Arri (producent kamer filmowych), 54-letnią przyjaźnią z Hasselbladem czy choćby 34-letnim romansem z Contaksem.
Jak przystało na firmę z ponadstuletnią tradycją, muzeum jest naprawdę imponujące. Poniżej kilka co ciekawszych eksponatów (choć musimy przyznać, że wybór był niesłychanie ciężki). Warto oczywiście zwrócic uwagę na obecność firmy w przestrzeni kosmicznej. Najpierw z lustrzanką małoobrazkową, potem z optyką do średnioformatowych hasselbladów. Najwyższą jakość produktów firmy docenili nie tylko fachowcy z branży fotograficznej, ale też Hollywood, o czym wspominaliśmy już powyżej. Dowodem niech będzie statuetka sprzętowego Oscara. Z kolei ostatecznym dowodem na potencjał technologiczny firmy może być inny obiektyw - jeden z najbardziej precyzyjnych i najdroższych na świecie, a przeznaczony do produkcji półprzewodników.
Jak widać z powyższej krótkiej relacji - atrakcji było co nie miara, a natłok informacji i ciekawostek przyprawiał o zawrót głowy. Niektóre fakty były dla nas nowe, inne tylko potwierdziły nasze przypuszczenia. Najważniejsze jednak, że wizyta w takim miejscu zmienia nieco spojrzenie i daje zupełnie nową perspektywę. Abstrakcję zastępuje konkret i wyobrażenie o skali oraz sposobach realizacji takiego przedsięwzięcia jak fabryka obiektywów. A jeśli doda się do tego tradycje sięgające połowy XIX wieku i ogromny wkład w rozwój optyki... Pozostaje nam jedynie podziękować firmie Sony Polska organizację spotkania i zaproszenie.