Samsung Galaxy Camera - opinia Tomasza Rajtara

Autor: Patrycja Tuszyńska

27 Luty 2013
Artykuł na: 9-16 minut
Przedstawiamy trzecią opinię oraz zdjęcia naszego czytelnika, który wziął udział w konkursie "Przetestuj i wygraj Samsunga Galaxy Camera". Tomasz Rajtar, pasjonat technologii, sprawdził wszechstronne możliwości aparatu.

Pierwsze starcie

Jestem gadżeciarzem, a "ekosystem" technologii informatycznych jest moim środowiskiem naturalnym. Zarówno prywatnie jak i zawodowo. Sprzętowa strona fotografii już dawno temu została wciągnięta właśnie w to środowisko. Z niektórymi faktami nie warto walczyć - mógłbym np. narzekać na erę "cyfry", wspominając mojego pierwszego Zenita ET... Wolę jednak wykorzystywać nowe możliwości, które daje rozwój technologii.

W moje ręce trafił Samsung Galaxy Camera. Nie będę powtarzał informacji, które da się znaleźć w już przeprowadzonych testach tego urządzenia. Mniej więcej wiedziałem czego spodziewać się pod kątem optyki, jakości zdjęć i wykonania tego urządzenia. Aparat jest, delikatnie mówiąc, nietypowy i nie daje się łatwo zaszufladkować. Zainteresowałem się nim z powodu, który jest jego głównym wyróżnikiem: jest on kontrolowany przez system operacyjny Android firmowany przez Google. Ten sam system, który w ostatnich latach zaczął "napędzać" dziesiątki milionów telefonów i tabletów. "Android w aparacie fotograficznym?!"... Jak było do przewidzenia, internetowe wojny na forach i portalach miłośników fotografii zaczęły się już w momencie ukazania się pierwszej informacji prasowej na temat tego Samsunga. Zawsze fascynowało mnie, skąd w ludziach bierze się tyle energii do krytykowaniu sprzętu, którego (teoretycznie) w ogóle nie mają zamiaru dotknąć...

Używam już kilku urządzeń spod znaku zielonego robota, dlatego oswojenie się z Galaxy Camera było dla mnie kwestią paru chwil. Sądzę jednak, że sprzęt nie byłby tak samo intuicyjny dla osoby nieobytej z urządzeniami dotykowymi Androida. Dla bardziej "tradycyjnego" fotografa, przyzwyczajonego do aparatów z klasycznym zestawem pokręteł, przycisków i sposobów kontrolowania urządzenia, Samsung Galaxy Camera będzie raczej irytujący.

W trakcie wstępnej konfiguracji system operacyjny konsekwentnie nazywał urządzenie "telefonem". Powiem szczerze, że nie miałbym nic przeciwko temu, żeby producent faktycznie zostawił w nim możliwość dzwonienia... Wszystko, co jest do tego potrzebne, jest już "na pokładzie". Pod kątem dostępnej mocy obliczeniowej Galaxy Camera jest najsilniejszym urządzeniem z Androidem, z jakim miałem do czynienia. Rzut oka na specyfikację i natychmiastowy wniosek: dawcą wnętrzności do tego aparatu był obecny "flagowy" smartphone Samsunga: Galaxy S III. Wobec tego nie dziwi obecność slotu SIM, modułu Wi-Fi, świetnego ekranu dotykowego. Trochę drażni, że karty microSD nie zastąpiono jednak "pełnowymiarową" SD. Android w wersji 4.1.2 działa bardzo sprawnie i pozwala na wszystko, co można zrobić z każdym dobrej klasy tabletem czy smartphonem (prócz dzwonienia...). Po wyjęciu sprzętu z pudełka szybko skonfigurowałem Wi-Fi, usługi Google, Dropboxa... i sprzęt od strony sieciowej był gotowy do pracy. Ma czterordzeniowy procesor, więc może by tak sprawdzić, czy ruszy jakaś wymagająca sprzętowo gra?... Oczywiście, że ruszyła! Całkiem fajny ten tablet. Moment... jaki tablet?!

Co z nim zrobić?

Skoro to jednak nie tablet, to do czego go użyć? No tak, najlepiej zacząć wreszcie robić zdjęcia! Producent wyraźnie sugeruje, że jest to aparat skierowany do osób udzielających się w świecie "mediów społecznościowych". Rozbudowane możliwości komunikacyjne są przede wszystkim drogą do szybkiego publikowania zdjęć czy nagrań filmowych. Nie miałem jednak zamiaru tego robić. Nie korzystam z Facebooka czy Twittera i nie miałem czasu wnikać w te media. Zwyczajnie chciałem zobaczyć, jak to urządzenie będzie sprawowało się u mnie, "na moich warunkach".

Zdecydowanie odpowiadają mi możliwości sieciowe aparatu. Niemal codziennie korzystam z synchronizacji różnorodnych danych pomiędzy urządzeniami z Androidem i komputerami, na których pracuję. Uwielbiam swobodę, jaką dają zaawansowane możliwości komunikacyjne obecnych urządzeń mobilnych.

Postanowiłem, że aparat będzie mi towarzyszył w ciągu całego mojego dnia. Przede wszystkim w mojej rowerowej drodze do i z pracy - te chwile to dla mnie najlepsza okazja do robienia zdjęć. Samsung miał przez kilka dni spełniać rolę sprzętu, którego od dawna mi brakuje, czyli niewielkiego aparatu, który mogę mieć zawsze przy sobie.

Trochę żałowałem, że nastąpił kolejny atak zimy. Obawiałem się obsługi dotykowego ekranu i ogólnej wytrzymałości aparatu. Z drugiej strony - przeciwko wożeniu w plecaku nie buntuje się nawet delikatniejsza, ze względu na konstrukcję optyczną, lustrzanka. Ciało rowerzysty dostatecznie amortyzuje drgania od pojazdu i aparat kompaktowy nie jest niczym zagrożony. Przynajmniej dopóki rowerzysta gwałtownie nie spotka się z Matką Ziemią...

Samsung Galaxy Camera dzielnie towarzyszył mi w moich codziennych dojazdach. Nie miał łatwo zarówno pod względem warunków pracy na zewnątrz jak i oświetlenia. Połowa lutego nie rozpieszcza ładnym niebem, słońcem ani długim dniem... Z drugiej strony, pozwoliło mi to dość dobrze poznać możliwości aparatu.

Jaki właściwie jest?

Estetyka nie jest pierwszą rzeczą, którą kieruję się w przypadku sprzętu fotograficznego... ale Samsung Galaxy Camera jest ładnym urządzeniem. Do tego, ogólnie solidnie wykonanym - choć w tej dziedzinie istnieją dwa słabe punkty: klapka kryjącą baterię i karty oraz niestety obiektyw. Pokrywę baterii udało mi się kilka razy przypadkowo otworzyć w trakcie manipulowania aparatem. Po wysunięciu obiektyw zdecydowanie nie sprawia wrażenia elementu, który przetrwa w dobrym stanie wiele lat.

W użytkowaniu aparatu pomagają liczne programy tematyczne. Cieszy również obecność trybów PASM z możliwością ręcznego sterowania wszystkimi parametrami ekspozycji. Korzystałem zarówno z automatyki jak i tzw. "trybów zaawansowanych" (PASM). Z racji warunków, w jakich robiłem znaczną część zdjęć, korzystałem sporo z trybu nocnego oraz trybu uwzględniającego śnieg w kadrze.

Urzekło mnie Wi-Fi. Nie rozumiem, dlaczego ten standard nadal jest rzadkością wśród producentów nawet sporo droższych aparatów. Drugiego dnia po otrzymaniu testowego Galaxy Camera, przyjechałem z nim rano do pracy. Miałem za sobą kilka "sesji" w drodze, z zatrzymywaniem się i fotografowaniem. Łącznie ze zdjęciami z poprzedniego wieczora uzbierało się ponad 120 sporych plików. W trzy sekundy włączyłem w urządzeniu sieć Wi-Fi i poszedłem umyć się, przebrać i zrobić sobie kawę (gorącą!). Po powrocie do komputera miałem już na nim zdjęcia. Bez zabaw z kablami czy wyjmowaniem karty pamięci i wkładaniem jej do czytnika. "Czarną robotę" zrobił za mnie Dropbox - oprogramowanie i usługa, dzięki którym automatycznie będę miał te zdjęcia przegrane na każdy z moich komputerów. To bardzo wygodna synchronizacja przez sieć, rzecz od której ciężko już byłoby mi się dziś odzwyczaić w przypadku korzystania z telefonu czy tabletu. Najwyższy czas na aparaty! :)

Zdjęcia

Wiedziałem jaka matryca "drzemie" w tej obudowie. Na optyce znam się na tyle, że nie ucieszyła mnie decyzja producenta o zastosowaniu zooma z tak dużym zakresem ogniskowych. Moim podstawowym aparatem jest całkiem przyzwoita lustrzanka z kilkoma obiektywami, więc nie miałem złudzeń i nadmiernych oczekiwań co do Galaxy Camera.

Z drugiej strony, patrząc na zdjęcia - jest to i tak najlepszy kompakt, jakim pstrykałem. Szczególnie, jeśli będziemy pamiętać, że podstawowym założeniem tego sprzętu jest publikowanie zdjęć w internecie. Wady widoczne przy "pikselowym studiowaniu" zdjęcia w skali 1:1 przestają być uciążliwe po jego zmniejszeniu. A do Facebooka, Twittera czy Instagrama raczej nikt nie będzie wrzucał zdjęć w oryginalnym rozmiarze (a i te serwisy zapewne na to nie pozwolą).

Szeroki kąt widzenia, na najkrótszej ogniskowej, jest bardzo przyjemną właściwością aparatu. Szkoda jednocześnie, że "długi koniec" nie zatrzymał się powiedzmy w okolicach odpowiednika 100 mm dla filmu 35 mm... Wyszedłby z tego zdecydowanie lepszy optycznie, a może i mechanicznie, obiektyw. Samsung kilkoma aparatami i obiektywami udowodnił, że potrafi robić dobrą optykę.

Wysokie ISO jest takie, jakiego można się spodziewać po malutkiej matrycy. Dla mnie jest akceptowalne, jak na ten typ aparatu. Warto też zaznaczyć, że postęp w tej dziedzinie jest widoczny jak na dłoni - nadal mam kompaktowego Canona Powershot A95 sprzed lat, który był dobrym sprzętem w swym czasie. Dziś zdjęciowo nie wytrzymuje nawet porównania z moim telefonem...

Filmy

Właściwie nie używam aparatów w charakterze kamer. Zdarza się to na tyle rzadko, że niemal nie zwracam uwagi na tę stronę funkcjonalności aparatów. Jednak po nakręceniu kilku testowych materiałów wiem, że w tej dziedzinie "biały aparat" był najlepszym sprzętem, z jakiego korzystałem. Z pewnością wystarczającym do kręcenia amatorskich nagrań "bez pretensji do artyzmu".

Po co mi ten system operacyjny?

Prawdziwa siła tego aparatu tkwi w jego systemie operacyjnym. Mamy do dyspozycji coraz większą liczbę pisanych pod Androida aplikacji do obróbki zdjęć. Ich możliwości póki co raczej nie zadowolą osób mających styczność z komputerową obróbką zdjęć. Ale to rynek, który dopiero wystartował i na tym polu będzie coraz lepiej. Dzięki możliwościom sieciowym Samsunga możemy bardzo łatwo przesyłać zdjęcia, filmy. Jeśli zechcemy - również błyskawicznie udostępniać je publicznie. Wszystko to są oczywistości, wynikające z systemu Android i obecności interfejsów Wi-Fi oraz 3G/4G.

Mniej oczywiste funkcje to na przykład zdalne sterowanie z innego urządzenia z Androidem. W Google Play można znaleźć napisaną przez Samsunga aplikację Remote Viewfinder pozwalającą zdalnie sterować aparatem. Wyobraźmy sobie np., że zainstalujemy zdalnie sterowanego Samsunga w pobliżu karmnika odwiedzanego przez ptaki czy inne zwierzęta. Wspaniała możliwość, dostępna od ręki, właściwie za darmo.

Jako urządzenie z Androidem aparat ten wspiera interfejs programistyczny Google. Niezależni producenci mogą tworzyć własne, specyficzne aplikacje pod konkretne zastosowania. I nie chodzi mi tylko o kolejne programy do obróbki zdjęć czy filmów. Przykład: aparat zamknięty w odpornej na trudne warunki pogodowe obudowie, wraz z zapewnionym zasilaniem, stanie się automatycznie świetnym narzędziem monitoringu. Jakość filmów będzie porównywalna do dużo droższych kamer Full HD, o zdjęciach nie mówiąc. Dla mnie to rewelacyjny zestaw do obserwacji przyrodniczych. W dodatku wyposażony "od ręki" w pełną komunikację sieciową (GSM, Wi-Fi).

Galaxy Camera jest również stosunkowo silnym komputerem. Prócz możliwości uruchamiania różnorodnych aplikacji przeznaczonych do obróbki czy publikacji zdjęć, może również pełnić rolę sterownika instalacji zaprojektowanej do mniej typowych zadań. Przez złącze USB można do niego podłączyć mikrokontrolery zgodne ze standardem ADK (Accessory Development Kit, Google), np. urządzenia z rodziny Arduino. Za ich pośrednictwem można odczytywać wartości z czujników, sterować urządzeniami (silnikami, serwomechanizmami, oświetleniem). Daje to dosłownie ocean potencjalnych możliwości, nie tylko dla zawodowców zajmujących się elektroniką i programowaniem.

Podsumowanie

Po kilku dniach "współpracy" wiem, że Samsung Galaxy Camera to dobry kompakt. Z pewnością stworzony dla konkretnej grupy odbiorców i w efekcie obarczony cechami, które dla wielu fotografujących będą wadami - wliczając do tej grupy również mnie. Jednak ze swoich podstawowych zadań wywiązuje się przyzwoicie, a dodatkowo (czy raczej przede wszystkim) ma ogromne możliwości sieciowe i aplikacyjne. Z mojego punktu widzenia, system operacyjny z otwartym interfejsem programistycznym daje potężne, i chyba póki co niedocenianie możliwości tej klasie urządzeń. Cieszę się, że na rynku istnieją aparaty z takim potencjałem i kibicuję ich rozwojowi.

Tekst i zdjęcia: Tomasz Rajtar

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Branża
SWPA 2025 - Susan Meiselas z nagrodą za wybitny wkład w fotografię
SWPA 2025 - Susan Meiselas z nagrodą za wybitny wkład w fotografię
Jury nadchodzącej edycji Sony World Photography Award zadecydowało o przyznaniu corocznej nagrody honorowej za wybitny wkład w fotografię. Tym razem otrzymuję ją Susan Meiselas, której...
9
"Bezpieczniejsze polskie niebo" - nowe przepisy dla dronów
"Bezpieczniejsze polskie niebo" - nowe przepisy dla dronów
Projekt nowelizacji ustawy Prawo lotnicze został przyjęty przez Radę Ministrów. Polskie przepisy dotyczące dronów będą teraz dostosowane do unijnych - wprowadzają nowy podział operacji i...
1
Nowy dystrybutor FOMEI – Rudy Lis przejmuje oficjalną dystrybucję w Polsce
Nowy dystrybutor FOMEI – Rudy Lis przejmuje oficjalną dystrybucję w Polsce
Marka FOMEI zmienia dystrybutora. Popularny sprzęt oświetleniowy dla fotografów i filmujących oraz rozwiązania do druku przejmuje w Polsce firma Rudy Lis.
1
Powiązane artykuły