Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Szczegóły konkursu na stronie galaxycamera.fotopolis.pl.
Opinia Rafała Hencla
Z galaktyką w kieszeni
Niedziela wieczór. Przeglądałem wiadomości, robię wszystko, aby tylko się nie pakować - za 24 godziny będę w Londynie. Konkurs na stronie fotopolis.pl? Czemu nie, oby tylko się nie pakować. Następnego dnia rano telefon: "czy Pan Rafał? Mamy dla Pana aparat do testów". W ostatniej chwili odebrałem aparat "na mieście" - małe kartonowe pudełko, które bez problemu zmieściło się do torby. Ostatnie dwie godziny przed wylotem spędziłem na zapoznawaniu się z aparatem - on wesoło przedstawił się swoim logo, ja po włączeniu do domowej sieci wi-fi przedstawiłem mu się swoim adresem email. Operacja była identyczna jak w przypadku nowego telefonu z systemem Android - już po chwili cieszyłem się pełnym dostępem do wielu aplikacji dla Androida 4.1.2. Pierwsze koty za płoty, chyba się polubiliśmy.
Początkowo chciałem zabrać na wyjazd profesjonalny aparat - lustrzankę Canon 5D oraz Olympusa E-P3, jednak bezwzględne przepisy tanich linii lotniczych dotyczące wielkości bagażu podręcznego już w przedbiegach wylały mi kubeł zimnej wody na głowę. Zabrałem więc Olympusa E-P3 oraz Galaxy Camera. Pierwszy plus dla pożyczonego aparatu - zmieścił się bez problemu w kieszeni kurtki i nie był nawet wliczony jako bagaż podręczny. Po wylądowaniu aparat zaliczył pierwszy minus - pierwsze uruchomienie trwa dość długo a mnie uciekał właśnie ciekawy kadr - atrakcyjna, kolorowo ubrana dziewczyna pędząca na rowerze. Nie zdążyłem - zanim aparat się włączył, dziewczę z prędkością światła odjechało w siną dal.
Jeszcze w rodzimym kraju wgrałem do pamięci "aparato-fonu" przewodniki Londynu, dzięki czemu z łatwością mogłem robić zdjęcia i w każdej chwili sprawdzać na mapie czy już błądzę czy dopiero za chwilę. Wbudowany GPS, poza funkcjami mapy zapisuje także informacje o miejscu zrobieniu zdjęcia, a to jest dobry pomysł dla ludzi mających tak zwaną pamięć "dobrą, ale krótką", gdyby przyszło im odpowiedzieć dwa dni później gdzie zrobili takie piękne zdjęcia.
No dobrze, ale aparat to przede wszystkim aparat i choćby wiązał krawaty i pisał wiersze, to przede wszystkim najważniejsze było robienie zdjęć. Na pierwszy ogień poszedł trudny (z punktu widzenia fotografii) temat, a mianowicie zdjęcia z konferencji, na którą przyjechałem. Temat o tyle wymagający, że całość odbywała się w pomieszczeniach przy sztucznym świetle, a prowadzący stojący kilka rzędów dalej machali rękoma pokazując coś na ekranie i nerwowo zerkali w kierunku audytorium czy ktoś to wszystko rozumie. Zawiodłem się trybem automatycznym, ustawiał on zbyt niskie ISO. Zdjęcia były rozmyte. Zdecydowaną poprawę przyniósł tryb zaawansowany i ręczna korekcja ustawień - zdjęcia miały więcej szumu, ale były już wystarczająco ostre. Byłem o przysłowiowy krok - a właściwie o dziesięć kroków przed wszystkimi "komórkowymi fotografami", doceniając korzyści z optycznego zoom-a i własnych ustawień ekspozycji.
Łącząc się z lokalną siecią wi-fi, udało mi się wgrać zdjęcie na stronę Facebooka, poświęconej tejże konferencji. Być może dla niektórych dostęp do sieci w aparacie jest zbędnym gadżetem, ale gdy w grę wchodzi szybkie dostarczenie lub kopia bezpieczeństwa zdjęć, to zastosowanie jest wysoce sensowne. Aparat ten może to być świetnym rozwiązaniem dla firm organizujących różnego rodzaju imprezy - robiąc zdjęcia mogą się one bez żadnej dodatkowej aktywności ze strony fotografa wgrywać na dysk firmowy lub też zamieścić ręcznie w portalu społecznościowym.
Kolejnym etapem testów były plenerowe zdjęcia i film z gigantycznej karuzeli London Eye. Przyznam się że nie zauważyłem wcześniej jakie powiększenie optyczne daje ten aparat - byłem całkowicie zaskoczony, że to maleństwo powiększa obraz aż 21 razy. Efektem całkowicie niemożliwym dla dowolnej lustrzanki było też wykonywanie filmów korzystając z tak szerokiej, płynnej zmiany ogniskowej - daje to możliwość filmowania od ogółu do szczegółu - i to takiego, którego nie powstydził by się wakacyjny podglądacz plaży dla nudystów. Co ciekawe, bardzo dobrze pracuje stabilizacja obrazu - nawet przy maksymalnym powiększeniu film trząsł się dużo mniej niż galopujące konie z westernu. To naprawdę duży plus dla aparatu i dobrze świadczy o zastosowanych mechanizmach stabilizacji. Pewne problemy pojawiły się natomiast przy automatycznym ustawianiu ostrości, szybka zmiana ogniskowej nawet w słoneczny dzień niejednokrotnie powodowała irytującą potrzebę ponownego wyostrzenia obrazu.
Chodząc po przeplatanych jak paski zebry ulicach Londynu, chciałem oddać klimat okolicy, abym w domu, podczas oglądania zdjęć poczuł się jak bym tam nadal był. Do mojej dyspozycji była fantastyczna funkcja do tworzenia zdjęć panoramicznych. Mimo, że zdjęcia tego typu to nie żadna nowość, to jednak cały efekt pracy można było zobaczyć już po chwili na naprawdę dużym ekranie. Aparat ma bardzo szerokie pole widzenia (od 23mm), a panorama składająca się z kilku zdjęć jest imponująca. Zabrakło mi natomiast robienia panoramy 360 stopni - należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że to już nie kwestia aparatu, a jedynie użytej aplikacji. Na Google Play jest dostępnych wiele programów do robienia zdjęć i nakładania dodatkowych efektów, nie mniej skoncentrowałem się jedynie na zainstalowanych firmowo aplikacjach.
Podczas kilku dni fotografowania nie miałem większych problemów z aparatem. Trochę nerwowo doładowywałem go na każdym kroku, ale na szczęście nie doszło do całkowitego wyczerpania baterii. Oglądanie zrobionych zdjęć na aparacie jest wygodne, a poprzez dotykowy ekran można powiększać i przesuwać zdjęcia. Wbudowane aplikacje pozwalają na stworzenie prostej prezentacji z wykorzystaniem naszych zdjęć i filmów. Być może Oskara za montaż filmu nie dostaniemy, ale ciekawy pokaz możemy stworzyć dosłownie i w przenośni na kolanie.
Ostatnim miejscem testów aparatu była sala treningowa Taekwon-Do. Zawsze byłem ciekaw jak wygląda wyskok rejestrowany przy 120 klatkach na sekundę - a nie zagadnienie - aparat potrafi właśnie tak filmować. Wszystko wygląda płynnie, medytacyjnie, gdyby dołączyć do filmu spokojną muzykę w tle wyglądało by jak teledysk. To zupełnie nowa jakość podczas filmowania, niezwykły efekt dla dynamicznych scen.
Do ojczyzny wróciłem w niedziele wieczorem. Nie miałem siły na włączenie komputera, a dziewczyna od drzwi namawiała mnie na pokazanie zdjęć. Już chciałem pokazać je na aparacie gdy przypomniałem sobie o wbudowanym w aparat system serwerze DLNA. Dziewczyna widząc mnie jak znów coś klikam i przestawiam zamiast pokazywać jej zdjęcia, nagle uśmiechnęła się widząc, że włączam telewizor. Tak jest, aparat umożliwia bezprzewodowe udostępnienie plików multimedialnych wprost do nowoczesnych telewizorów. Bez kabli, bez przenoszenia gigabajtow danych, bez użycia komputera - chwile po zaindeksowanych plików, wyświetlały się one na telewizorze. Zdjęcia się jej spodobały, dopiero sobie uświadomiłem, że na szczęście nie było na nim zdjęć londyńskiej dziewczyny na rowerze - chyba musiał bym spać w kuchni na podłodze.
No dobrze, posłodziłem trochę aparat, ale należy mu się także ziarno pieprzu. Zawiodłem się na baterii, która jest malutka a spokojnie mogła by być nawet dwa razy większa choćby kosztem wagi i rozmiaru aparatu - po prostu przy używaniu wszystkich funkcji aparatu działa on za krótko. Można wykonać nim sporo zdjęć, ale mieć aparat z takimi możliwościami i nie wykorzystywać ich mija się z celem. Z całą pewnością polecam dokupienie drugiej baterii, aby na wakacjach robiąc film wielbłądowi pijącemu znany napój gazowany, nie skończyła nam się równie szybko bateria. Nie spodobała mi się także biała wersja aparatu - nie chodzi tylko o sam kolor (pasował bardziej w damskich dłoniach), ale także to, że obudowa wygląda jak zabawka a gumowy uchwyt bardzo szybko się brudził. Jeśli będziecie fotografować zapasy w błocie, to szybko zapomnijcie o śnieżno-białym, sterylnym wyglądzie aparatu.
Czy warto inwestować ponad 2000 zł w połączenie smartfona z aparatem? Czy jest to śmieszna krzyżówka dżdżownicy z kangurem, czy znak szturmującej nas codziennie drzwiami i oknami nowej technologii? Myślę, że odpowiedzi powinniśmy szukać zadając sobie zupełnie inne pytanie - czy funkcje, które daje nam aparat są tym, czego naprawdę potrzebujemy? Mnie osobiście aparat sprawił dużo radości podczas wyjazdu i spełnił kilka dodatkowych funkcji, które musiał bym szukać używając kilku urządzeń. Oczywiście że aparat nie zastąpi wszystkich gadżetów ale jeśli powyższe argumenty Was przekonują, to warto spróbować - do odważnych świat należy! Pamiętajmy że możliwości aparatu rosną wraz z instalacją dodatkowego oprogramowania, które umożliwi zastosowanie aparatu do zupełnie niecodziennych zastosowań np. zdalnego sterowania, kamery IP, routera, wykrywacza ruchu, time lapse i wiele, wiele innych. To istny Hyde Park, możliwości są olbrzymie.
Na koniec, dla osób, które zamiast czytać wypociny niewyspanego teksciarza na wolą zobaczyć podsumowanie (przyznaję że często sam tak robię) , syntetyczne podsumowanie plusów i minusów aparatu:
Plusy
Wady
Dziękuję Fotopolis i Samsung za wypożyczenie aparatu.
Tekst i zdjęcia: Rafał Hencel /aruan.pl