Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Miałem okazję testować M-kę z dwoma obiektywami: 18-55 mm oraz drugim klasycznym obiektywem EFS 55-250 mm f/4-5.6 IS II, do którego otrzymałem niezbędny adapter. EOS-M od samego wyjęcia z pudełka "kupił" mnie swoim kształtem i prostotą. Wygląda na solidnie zrobiony mały aparat o delikatnie zaokrąglonych kształtach, nie za wiele przycisków oraz dotykowy ekran. Moją pracą i pasją jest głównie podróżowanie z plecakiem pełnym sprzętu fotograficznego za ludźmi, którzy uprawiają sporty ekstremalne lub wyczynowe. Postanowiłem wypróbować aparat na moich dwóch znajomych (Michał Ligocki - snowboard, Paweł Klisz - biegówki), którzy przygotowywują się do przyszłorocznej olimpiady w Sochi.
Nie ukrywam, że było to przyjemne doświadczenie wybrać się na zdjęcia z aparatem, który mieści się w kieszeni. Aparat posiada szybko działającą sekwencję. Używając krótkiego obiektywu 18-55 mm, nie miał problemów z ostrzeniem w kiepskich warunkach pogodowych. Bateria bez problemów wytrzymuje cały dzień na mrozie. Bardzo podoba mi się szybki dostęp do ustawień i łatwość w zmianie ISO, przesłony czy czasu. Moja ciekawość szybko doprowadziła mnie w menu aparatu do bardzo ciekawych funkcji, jedną z nich były "filtry twórcze". Najbardziej do gustu przypadł mi filtr "ziarnista czerń/biel". Nie mogłem oprzeć się tej funkcji. Również bardzo fajnie działa efekt "miniatury", który także nadaje zdjęciom ciekawego klimatu. Każda fotografia wyglądała jak zrobiona analogiem i miała niepowtarzalny klimat. Dla tych, którzy chcą fotografować sport, aparat posiada autofocus śledzący - potrafi sam namierzać naszego sportowca, którego chcemy fotografować. Do tego autofocus z obiektywem 18-55 mm jest szybszy niż się spodziewałem.
M-ka w połączeniu z teleobiektywem również bardzo dobrze sobie radziła. Byłem bardzo zdziwiony, że zdjęcia wychodzą tak ostre, a aparat potrafi zachować głębię ostrości taką, jaką można spotkać w lustrzankach cyfrowych, przez co zdjęcia nie wyglądają na płaskie i zachowują swoją trójwymiarowość.
EOS-M to idealny aparat dla kogoś kto chce podróżować bez dodatkowych "foto-bagaży", a chce utrzymać jakość lustrzanki. Z obiektywem 18-55 mm idealnie mieści się w większej kieszeni kurtki czy bluzy. Można go wrzucić do plecaka razem z teleobiektywem i nie poczujemy zbytniego obciążenia. Jest idealny dla kogoś kto chce czegoś więcej niż zwykły kompakt i chciałby bawić się w fotografowanie swoich własnych projektów, mając na uwadze zdecydowanie lepszą jakość zdjęć.
Aparat posiada kilka ważnych i przydatnych cech - dotykowy ekran z możliwością przybliżania zdjęć. W ekspresowym czasie informuje nas, czy nasze zdjęcie wyszło takie, jakie chcieliśmy. Zdjęcia M-ką wychodzą ostre, a odwzorowanie kolorów jest bardzo dobre. Posiada bardzo przydatne tryby Av (preselekcja przesłony) oraz Sv (preselekcja migawki), które idealnie spisują się podczas podróży czy fotografowania sportu.
Najwięcej problemów EOS-M sprawił mi ze swoim utrzymaniem. Pomimo, że kształtem przypomina klasyczny kompakt, utrzymanie go z większymi obiektywami wymagało ode mnie użycia obu rąk przez co zrobienie spontanicznego zdjęcia jedną ręką stało się bardziej skomplikowane. Zawiodłem się również na autofocusie, który jest trochę opóźniony. Przy fotografowaniu teleobiektywem autofocus poszukiwał celu w całym zakresie od 55 mm do 250 mm, przez co robienie zdjęć było dla mnie dość uciążliwe i zajmowało sporo czasu. W trybie "filtr twórczy" dużo czasu zajmowało aparatowi przeprocesowanie zdjęcia, przez co nie mogłem szybko wykonać kolejnego.
Zdecydowanie jest to aparat który chciałbym posiadać w swoim plecaku. Pomimo tych kilku wad, myślę że z solidnym obiektywem klasy L aparat radziłby sobie idealnie. Zdecydowanie częściej wyciągałbym go do fotografowania lifestyle'u, ludzi, życia w podróży, wszystkich tych zdjęć które wiem, że będą wyglądały świetnie, a ja nie musiałbym wyciągać dużego aparatu i żonglować obiektywami.
Tekst i zdjęcia: Marek Ogień