Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Kilka tygodni temu informowaliśmy Was o nowym, niekonwencjonalnym aparacie Yongnuo. Dziś poznaliśmy już dokładną specyfikację modułu, który pozwoli na fotografowanie smartfonem przy użyciu szkieł Canona.
Yongnuo YN43 to jeden z najdziwniejszych aparatów fotograficznych, jakie widzieliśmy w ostatnim czasie. Nie dość, że bezkorpusowce, wraz z szybkim rozwojem smartfonów wydawały się umrzeć śmiercią naturalną, to jeszcze otrzymujemy produkt, w którym wymieszano dwa różne systemy.
Tak, jak przewidywaliśmy, moduł YN43 wyposażono w matrycę 4/3 (16 Mp, zakres ISO 100-25600), co z jednej strony było dobrym krokiem, bo pozwoliło zachować nieduże gabaryty urządzenia (76 x 76 mm, 230 g) oferując jednocześnie względnie wysoką jakość obrazu. W ten sposób amatorzy i fotografowie, którym bezwzględnie zależy na mobilności mogliby uczynić z bezkorpusowca alternatywę dla aparatów tego systemu.
Z tym, że… aparat został wyposażony mocowanie Canon EF. W tym miejscu argument kompaktowości upada. W dodatku całość wydaje się średnio użyteczna, biorąc pod uwagę fakt, że podczas fotografowania i filmowania będziemy mieli do czynienia ze współczynnikiem cropa (zawężenie pola widzenia) równym 2x. Oznacza to, że podłączając do modułu np. obiektyw 50 mm otrzymamy ekwiwalent 100 mm. Dość mocno zawęża to pole zastosowań, zwłaszcza jeśli lubimy fotografować szerokim kątem.
Ciekawie natomiast prezentuje się fakt, że niczym w profesjonalnych aparatach otrzymujemy najkrótszy czas otwarcia migawki równy 1/8000 s, a urządzenie oferuje fizyczny spust migawki. Będziemy też mogli kręcić filmy Full HD (niestety tylko z prędkością 30 kl./s) i manualnie sterować parametrami ekspozycji. Ponadto otrzymujemy dedykowaną aplikację mobilną na systemy iOS i Android.
Niestety minusów konstrukcji jest jednak więcej, a chyba największym z nich jest fakt, że aparat będzie pozwalał na fotografowanie wyłącznie w formacie JPEG. Nie powala także zasięg łączności bezprzewodowej, wynoszący około 6 m. Do tego dochodzi krótki czas pracy na jednym ładowaniu - około 2 godziny użytkowania. Wygląda też na to, że nie otrzymujemy wsparcia systemu AF, a przynajmniej słowem nie wspomina o nim specyfikacja.
Wszystko to sprawia, że nowa propozycja Yongnuo bardziej bawi niż ciekawi i wydaje się być pomysłem mało praktycznym, a do tego spóźnionym o przynajmniej kilka lat. Jak zwykle jednak o popularności urządzenia może zadecydować cena. Jeśli aparat będzie oferowany równie tanio, co obiektywy producenta, możemy spodziewać się, że skusi on obietnicą bardziej plastycznych zdjęć niektórych użytkowników smartfonów. Data premiery i cena ciągle jeszcze jednak pozostają nieznane.
Więcej informacji na temat nowego bezkorpusowca znajdziecie pod adresem hkyongnuo.com.