Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
To z pewnością jeden z najbardziej niecodziennych projektów fotograficznych, z jakimi mieliśmy styczność. Artysta i filozof Jonathon Keats rozpoczął naświetlanie 1000-letnich ekspozycji amerykańskiego jeziora Tahoe.
Pamiętacie fotograficzną kapsułę czasu, która ostatnio została zakopana w Warszawie? Na pewno będzie nie lada gratką dla osób, które wykopią ją za 100 lat w rocznicę 200-lecia niepodległości Polski. To jednak nic w porównaniu z projektem Jonathana Keatsa, który realizowany będzie na przestrzeni całego millenium.
W ramach przedsięwzięcia artystycznego, Keats umieścił na obrzeżach jednego z najbardziej znanych amerykańskich jezior 4 skonstruowane przez siebie aparaty otworkowe, ochrzczone mianem aparatów milenijnych, których zadaniem będzie naświetlanie pojedynczych ekspozycji przez kolejnych 1000 lat. Nie są to jednak zwykłe aparaty otworkowe. Ich obudowa wykonana została z miedzi, a płytka z otworkiem - z 24 karatowego złota po to, by całość była w stanie oprzeć się korozji.
Aparat otworkowy użyty przez Keatsa do wykonania 1000-letnich ekspozycji
Samo zdjęcie nie jest też naświetlane na papierze fotograficznym. Jak zauważa twórca, raczej nie należy spodziewać się, by jakikolwiek papier wytrzymał w warunkach zewnętrznych choćby kilkadziesiąt lat. Z tego względu pomysł na podłoże Keats zaczerpnął z malarstwa, a dokładnie z blaknięcia obrazów pod wpływem światła. Korzystając z renesansowej techniki polegającego na pokryciu warstwy miedzi pumeksem, czosnkiem i barwnikiem artysta był w stanie obliczyć z jaką intensywnością następować będzie blaknięcie przy danym rozmiarze otworka.
Równie ciekawe, co samo techniczne założenie projektu, jest jego przeznaczenie. Artysta chce, by zdjęcia ukazały zmiany klimatyczne, które zajdą na przestrzeni nadchodzącego millenium. Jak mówi, krótki czas naszego życia uniemożliwia nam percepcję procesów długoterminowych, których jesteśmy częścią. Ma nadzieję, że stworzone przez niego aparaty pomogą naszym potomkom zrozumieć dynamikę zmian klimatycznych i wpływ działalności człowieka na środowisko.
fot. Ryland West, Miejsce umieszczenia jednego z aparatów. Pod spodem zdjęcie otworkowe mające wizualizować to, czego mamy się spodziewać po zdjęciach z aparatu.
Co ciekawe, nie jest to pierwszy tego typu projekt fotografa. Kilka lat temu podobne przedsięwzięcie zorganizował w Berlinie, gdzie sprzedawał aparaty otworkowe, które kupujący mieli umieścić na 100 lat w wybranych przez siebie miejscach miasta i z których zdjęcia mają zostać w przyszłości zaprezentowane na wystawie. Już wcześniej też umieścił dwa aparaty milenijne w stanie Arizona. Z racji umiejscowienia ich na fasadach budynków, powodzenie projektu jest bardzo wątpliwe.
Tutaj, z racji umiejscowienia puszek w naturze, szanse są być może większe, nadal jednak powodzenie stoi pod ogromnym znakiem zapytania. - Zmiany, które nastąpią mogą zniszczyć aparat, może też zniknąć instytucja, która się nimi zajmuje - mówił Keats w rozmowie z magazynem Motherboard - Właśnie podpisałem z koledżem Sierra Nevada kontrakt na wystawę tych 4 fotografii w roku 3018. To oczywiście ryzyko, ale także część tego, o czym ma opowiadać ten projekt.
Czy projekt ma szansę na powodzenie? Tego na pewno nie dowie się żaden z nas. W jego ramach do 16 listopada 2018 roku w Tahoe Gallery w koledżu Sierra Nevada odbywa się wystawa, na której możemy zobaczyć jak w przybliżeniu będą prezentować się 1000-letnie ekspozycje oraz dowiedzieć się więcej o aparatach, jak i całym monumentalnym przedsięwzięciu.
Więcej informacji znajdziecie na stronie projektu spark.adobe.com oraz pod adresem motherboard.vice.com.