Wydarzenia
Polska fotografia na świecie - debata o budowanie kolekcji fotograficznej
Na start zapytam o coś, co mi nie daje spokoju. korbusje, dlaczego zawsze bez wielkich liter?
(na życzenie korbusje nie stosujemy w jego wypowiedziach wielkich liter)
to dość banalne: słowo zapisane w ten sposób zwyczajnie lepiej wygląda. oczywiście: jest to subiektywna opinia i niepoprawna językowo ekscentryczność, ale pozwoliłem sobie na tę egoistyczną zmienną oraz lekkie wymuszanie w mojej przestrzeni internetu takiej pisowni, żeby miło mi się patrzyło na zapisane w ten sposób słowa.
wiem, że brzmi to bezzasadnie, niemniej serio, dla mnie ta różnica zmienia jakość obcowania z tekstem i tak na przykład, gdy nie ma na początku zdań dużych liter to utwór o jakiekolwiek długości, zaczyna przypominać bardzo dynamiczną wypowiedź, którą chce się pochłonąć jednym zamachem, która nie sugeruje przerw na długi wydech, a bardziej przypomina wypowiedź zafascynowanego fantasty, który właśnie był świadkiem czegoś niepowtarzalnego. zdaję sobie sprawę, że często kropki to również projekt tekstowy, jego jedna z istotniejszych części, ale w przestrzeni tekstów internetowych myślę, że mniej tu architektury literackiej, a więcej pisarskiego flow. przynajmniej ja chciałbym to tak odbierać i przez to bardziej pasuje mi ładniejsze i spójniejsze pisanie wszystkiego z tzw. małej.
Jak to się stało, że fotografa i twórcę z Wrocławia tak przyciągnęły nadbałtyckie plaże?
jako dzieciak spędzałem każde wakacje nad morzem w ramach wczasów fwp/pod gruszą, na koloniach/obozach. byłem siedem razy w międzyzdrojach i tamtejsze żubry, kaczą górę, czy automaty do gier atari znałem na pamięć. dzięki temu też - pewnie półświadomie wtedy - widziałem jak taka mała miejscowość ulega rok po roku przeobrażeniom turystycznym, jak likwidowane są stare ośrodki wypoczynkowe, a na ich miejsce stawiane są większe, ale mniej zaawansowane architektonicznie hotele, czy jak przedłuża się na przestrzeni lat betonowe molo.
projekt na książkę jednak narodził się dużo później w trakcie trochę nostalgicznej wycieczki do kołobrzegu w 2021 roku. spacerując na tamtejszej promenadzie w pewnym momencie przystanąłem, bo silnie dotknął mnie widok niepoliczalnej ilości dzianin rozwiniętych na kijkach w krzykliwych kolorach. było to dla mnie niesłychanie świeże spojrzenie na znany krajobraz, bo przecież sam jako mały dzieciak z parawanów korzystałem, ale w tamtej chwili ten obraz i ta masowość dotknęły mnie w sensie estetycznym.
być może chodziło o właśnie to wrażenie, a może o pewnego rodzaju zaobserwowane przełamanie podziałów, nagłe, nieumówione zjednoczenie ludzi w tak przedziwnej sferze, jaką jest plaża i styl plażowania, że w tej przestrzeni ludzie nocujący na dziko w pożyczonych namiotach miksują się z tymi w slipkach balenciagi z pozłacanego hotelu. wyciągnąłem aparat, zrobiłem zdjęcie i po zobaczeniu efektu byłem pewien, że jest to zdecydowanie temat do opowiedzenia obrazem.
Postanowiłeś, że w ramach realizacji projektu Parawany przejedziesz całą polską linię brzegową Bałtyku. To dość duży teren. Czy poszczególne regiony różniły się wyraźnie między sobą pod kątem napotkanego towarzystwa, a może rodzaju parawanów?
w zasadzie na początku, kiedy robiłem plan projektu, zamierzałem odwiedzić tylko miejsca, które kojarzą się z turyzmem i przepychem w sezonie. jednak w trakcie robienia zdjęć po pierwsze temat zaczął mnie coraz mocniej wchłaniać, a po drugie zacząłem zastanawiać się, czy poszczególne plaże nie różnią się od siebie, czy to stylami rozkładania parawanów - tworzeniem przedziwnych form parawanowych, czy po prostu rodzajem parawanów, z jakich korzystają plażowicze. postanowiłem wtedy - nie chcąc zgodzić się na konsensus wypracowany w głowie na starcie - że aby być reportażowo rzetelny muszę przejechać całą polską linię brzegową bałtyku. dopiero po jej przejechaniu i sprawdzeniu każdego kurortu, czyli przejściu ponad 400k kroków plażami, mogłem wysnuć wnioski, że parawaning jest dość spójnym w swoim charakterze zjawiskiem.
jak w każdym zachowaniu znajdują się oczywiście miejsca, gdzie rysują się większe odchyły i tak np. w stegnie widziałem zwiększone natężenie parawanów, mniejsze odległości rozstawiania parawanu od sąsiedniego oraz zero uwzględnienia ewentualnego korytarza dla służb ratunkowych. było to dla mnie tym silniej zauważalne, że zjawiłem się tam niedługo po tragedii spowodowanej właśnie brakiem możliwości dojścia do poszkodowanego przez zasieki parawanowe. z kolei w świnoujściu zaobserwowałem zauważalnie większą przestrzeń, ład i uwzględnianie sfery prywatności sąsiada - tutaj być może odbiór jest podyktowany stosunkowo szeroką plażą lub większą ilością turystów z niemiec.
A Ty czasem jeszcze chodzisz na plażę z parawanem?
haha - nie, ale nie z powodu niechęci do tego przedmiotu, a z faktu, że po prostu nie jestem typem, który wysiedziałby na plaży opalając się dłużej niż pięć minut.
Ludzie rzadko pojawiają się w Twoich pracach - w Parawanach na zdjęciach też nie są głównym elementem, ale wyobrażam sobie, że przy okazji fotografowania wywiązało się wiele konwersacji. Jak często fotografowałeś tu z oddali, a jak często pytałeś właścicieli... no właśnie, o co? "Dzień dobry, czy mogę zrobić zdjęcie Pana parawanom" ?
najczęściej fotografowałem z oddali, ale wraz z wydawnictwem wymyśliliśmy, że dla przyszłych celów promocyjnych albumu dobrze byłoby obok widea nagrać wypowiedzi kilkunastu właścicieli parawanów i poznać ich opinie o parawaningu. okazało się, że była to najtrudniejsza czynność w trakcie całego procesu tworzenia albumu, ponieważ w czasie, gdy mózg sfokusowany jest na obrazie, na wyłapywaniu chwil, na obserwowaniu, bardzo trudno jest przełączyć się na tryb plażowego zagadywacza. gdy jednak pokonałem tę trudność dowiedziałem się od ludzi bardzo interesujących rzeczy, na przykład poznałem teorie spiskowe dotyczące parawanów, ale też miałem wiele obserwacji dotyczących samego reagowania na pytania lub podchodzenia z gardą do samego tematu parawaningu.
Ponoć ludzie pytani o parawany często odpowiadali z zawstydzeniem lub momentalnie zaczynali się bronić, mimo, że Twoje pytania nie były nacechowane negatywnie. Jak myślisz, dlaczego?
tak, wstyd to faktycznie emocja, która wyraźnie się powtarzała wśród moich rozmówców. było to dla mnie zaskakujące nie tylko przez to, że nie spodziewałem się tego w aż tak dużym natężeniu, ale miałem wrażenie, że rozmówcy, kiedy pojawiało się słowo PARAWANY, czuli się z automatu zawstydzeni, przez co uruchamiali mechanizm obronny/prześmiewczy/atakujący. powtarzam to w wywiadach często, ponieważ jest to dla mnie bardzo ciekawym zagadnieniem, że zjawisko powszechne i masowe jest też krępujące w epicentrum jego występowania.
Dobrze widzę, że niezależnie od projektu, szczególnie bliskie Ci są obiektywy z dłuższą ogniskową?
bardzo dobrze widzisz, tak właśnie jest. przez lata robienia zdjęć to dłuższa ogniskowa okazała się być moim naturalnym trzecim okiem. albo dodatkową parą okularów. w trakcie próby psychologicznej rozkminy tego, dlaczego tak widzę świat wyszło mi, że od zawsze patrzyłem na wybraną część obrazka: wybierałem fragment przestrzeni i tam skupiałem swoją największą uwagę, czyli trochę jakbym w odruchu cropował obrazek, który przesyła oko albo odruchowo zoomował wybrany fragment sceny, jak - powiedzmy - w the office.
Wiem jak to było w przypadku projektu Parawany, a jak jest w przypadku innych zdjęć: wychodzisz na foty, czy powstają przy okazji?
oh, to zdecydowanie skomplikowane oraz bardzo zmienne. czuję, że dwa lata temu zapytany o to samo odpowiedziałbym inaczej niż dziś. robienie zdjęć przy okazji to dla mnie bardziej naturalny i zwyczajnie bliższy sposób, w „drodze do”. czuję, że jest to coś bardziej true, coś niezobowiązującego, nieumówionego, a przez to prawdziwego. forma, która nie fokusuje się na przedmiocie, którym się fotografuje, a na fotografowanej przestrzeni/zdarzeniu w danym momencie. ostatnio jednak coraz mniej mam szans na takie podejście przez brak czasu na szwendanie się, zaczęło ewoluować to do wpisywania w kalendarz przestrzeni i faktycznie umawiania się ze sobą na „wychodzenie na zdjęcia”, a takich miejsc w kalendarzu najwięcej jest na wyjazdach.
okazuje się więc, że jestem obecnie wyjazdowym fotografem, co też bardzo lubię, bo dało mi możliwość wyjścia z jakiegoś self-kieratu, równocześnie dając szansę na podróżnicze flow. wiąże się to jednak z ograniczeniami - robię zwyczajnie mniej zdjęć, co najpewniej już zaraz się zmieni, bo czuję wewnętrzną potrzebę uwieczniania rzeczy, które i tak widzę.
ah, ale oczywiście jest też wersja robienia zdjęć w przypadku, gdy masz z góry narzucony projekt, realizujesz np. wideo lub sesję to wtedy jest się skazanym na rozpisanie tego, co nastąpi z góry, umówienie się na efekt - wtedy pozostaje przestrzeganie z góry zaplanowanych punktów. i potężnej wewnętrznej próbie samodyscypliny przestrzegania tych punktów.
Czy masz jakieś fotograficzne plany na najbliższe miesiące?
tak, mam kilka projektów fotograficznych, ale też filmowych, które będę robić w następnych tygodniach, a które ujrzą światło dopiero za pewien - zapewne dłuższy - czas. jest też masa projektów w trybie PAUZA, które są w tym momencie zawieszone i może kiedyś powrócą.
Dziękuję za rozmowę.
Więcej zdjęć artysty zobaczycie na profilu: @korbusje
Album "Parawany" można nabyć na stronie wydawnictwa Wydałem.