Energia Nowego Jorku - wywiad z Wojciechem Zagórskim

O magii wielkiego miasta i tajnikach jednego z największych konkursów fotograficznych rozmawiamy ze zdobywcą wyróżnienia w kategorii Professional: Architecture-Cityscapes w International Photography Awards 2019, Wojciechem Zagórskim.

Autor: Jędrzej Franek

13 Listopad 2019
Artykuł na: 17-22 minuty

Jakie były początki Pana przygody z fotografią, motywacje do zajęcia się taką dziedziną kreatywnej działalności i jak ewoluował Pan jako fotograf?

Początki mojej przygody z fotografią sięgają wczesnego dzieciństwa. W wieku kilku lat dostałem od dziadka pierwszy prosty aparat analogowy Olympusa i zacząłem utrwalać otaczającą rzeczywistość – głównie rodzinne imprezy i wakacje. Zawsze uwielbiałem przebywać wśród przyrody, szczególnie obcując z dzikimi zwierzętami. Podczas jednego z wyjazdów nad morze, wracając z przejażdżki rowerowej z mamą, na polanie tuż za lasem napotkaliśmy stado żurawi. “Wystrzelałem” całą kliszę, ale nic z tego nie wyszło przez zbyt dużą odległość i nieodpowiedni sprzęt. To był dobry powód żeby uprosić tatę o pierwszy aparat cyfrowy – czteromegapikselowego Canona A85. Przez kolejne lata bawiłem się bardziej aparatem jako gadżetem niż fotografią, nie rozwijałem szczególnie umiejętności. Zainteresowanie samą dziedziną powróciło spontanicznie po pewnym czasie, ale brakowało mi inspiracji. Moimi wdzięcznymi modelami były wówczas nasze dwa piękne rasowe psy. W czasie studiów zaangażowałem się w działalność zarobkową, uwieczniając śluby i różnego rodzaju wydarzenia.

fot. Wojciech Zagórski

Z czasem uzyskałem możliwość fotografowania pokazów mody, wykonywałem też sesje reklamowe i wizerunkowe, czyli niemal wszystko na raz. Jednocześnie czytałem coraz więcej książek z dziedziny fotografii, które dostarczyły mi licznych cennych wskazówek i coraz skuteczniej wpływały na rozwój warsztatu. Największe zmiany przyniósł wyjazd do Nowego Jorku, gdzie, po pierwsze, odnalazłem nieograniczone pokłady inspiracji, a po drugie – mogłem poświęcić pasji znacznie więcej czasu. Początkowo skoncentrowałem się na utrwalaniu krajobrazu miasta i architektury, ale także na portrecie i szeroko rozumianej modzie. Sporadycznie wykonywałem reportaże, kiedy w mieście działo się coś niezwykłego, na przykład szczyt ONZ połączony z wizytą papieża we wrześniu 2015 roku. Tego dnia miałem okazję uchwycić Donalda Trumpa na balkonie jego biura przy Piątej Alei, kiedy wyczekiwał na przejazd kolumny z Franciszkiem.

fot. Wojciech Zagórski

Przez ostatnie trzy lata fotografowałem gości przybywających na największe wydarzenie modowe na świecie – the Metropolitan Gala, organizowane przez magazyn Vogue, wśród nich – gwiazdy Hollywood, wokalistów, sportowców, projektantów i supermodelki. W 2017 roku miałem z kolei wielką przyjemność zrobienia zdjęć Rogera Federera i Rafaela Nadala podczas meczów sparingowych przed turniejem US Open, co dla mnie jako fana tenisa było niesamowitą atrakcją. Dlatego mogę powiedzieć, że fotografia jest nie tylko celem, ale również środkiem, w tym wypadku – narzędziem szczególnego rodzaju bliskiego obcowania z wielkim światem. Dziś nadal poruszam się w kilku dziedzinach, ale specjalizuję się w krajobrazie miast i architekturze, w których zdobyłem największe doświadczenie i które najbardziej mnie pasjonują, zwłaszcza że Nowy Jork rozwija się ostatnio w zawrotnym tempie.

Zakochał się Pan w Nowym Jorku od pierwszego wejrzenia? Stąd decyzja o wyprowadzce z Polski?

fot. Wojciech Zagórski

Wbrew pozorom, wcale nie. Faktycznie, Nowy Jork zawsze mnie fascynował i długo marzyłem o tym żeby tu przyjechać, a być może i zamieszkać. To marzenie spełniło się pierwszy raz w 2013 roku, kiedy spędziłem tu dwa miesiące. Doświadczenia z tamtego pobytu były w większości trudne, niektóre wręcz szokujące, ale to opowiadanie na inną rozmowę. W każdym razie, zastałem tu coś zupełnie innego niż się spodziewałem. Opuszczałem miasto w dużej mierze rozczarowany, tym bardziej, że leciałem prosto do Miami, które dla odmiany absolutnie mnie zachwyciło. Żeby jednak nie skupiać się tylko na negatywnych aspektach – faktycznie zarówno energia Nowego Jorku, jego architektura, jak i cały krajobraz wywarły na mnie olbrzymie wrażenie.

fot. Wojciech Zagórski

Kilka miesięcy po powrocie do Polski intensywnie zaczęły wracać miłe wspomnienia i ostatecznie zapadła decyzja o kolejnym wyjeździe, tym razem na pół roku – a przynajmniej takie było pierwotne założenie. Wylądowałem tutaj ponownie na jesieni 2014 roku i mieszkam tu do dziś. Sam wyjazd z Polski był wypadkową wielu różnych czynników, ale całość traktuję jako wielką przygodę, która dostarczyła mi mnóstwa bezcennych doświadczeń, jakich z pewnością nigdy bym nie zdobył zostając w ojczyźnie. Te związane z fotografią to właśnie możliwość stosunkowo wnikliwego poznania Nowego Jorku od różnych stron, zbudowanie okazałego portfolio fotografii miast, czy okazja do poznania oraz uczestniczenia w seminariach i warsztatach znanych fotografów, takich jak na przykład Scott Kelby czy Peter Coulson.

Jakie wyróżnienia fotograficzne ceni Pan najbardziej? - zarówno spośród tych, które Pan otrzymał jak i te, do których Pan dąży.

To dla mnie o tyle trudne pytanie, że nigdy się na tym szczególnie nie koncentrowałem, dlatego dopiero w tym roku zacząłem startować w konkursach. Publikuję natomiast zdjęcia na kilku portalach fotograficznych, między innymi 500px, Your Shot National Geographic (który właśnie przestał istnieć, bo został przeniesiony na Instagram), czy Photo Vogue Italia – gdzie, podobnie jak w konkursach, zdjęcia selekcjonuje jury i podejmuje decyzję o ich ewentualnej publikacji. Każda forma uznania, publikacja, czy wzmożone zainteresowanie (zwłaszcza wewnątrz branży) moimi pracami daje mi naturalnie pewną satysfakcję.

fot. Wojciech Zagórski

Wyróżnieniem jest dla mnie również duża popularność niektórych moich fotografii w bazie agencji Getty Images, z którą współpracuję od kilku lat. Mam tutaj na myśli długotrwałe utrzymywanie pierwszych pozycji spośród kilkunastu tysięcy zdjęć o danej tematyce oraz systematyczne wykupywanie licencji przez największe światowe korporacje. To co prawda komercyjny aspekt działalności, ale tutaj zastosowanie znajduje spora część moich prac. Gdybym jednak miał wybrać najważniejszy rodzaj wyróżnienia, byłoby to zwycięstwo w prestiżowym konkursie międzynarodowym i do tego będę dążył.

Jaki przebieg ma gala konkursu IPA i czego nie widać w doniesieniach prasowych? Na jakie korzyści może liczyć osoba wyróżniona w konkursie?

Organizatorzy i goście gromadzą się w sali koncertowej Carnegie Hall na Manhattanie, jednym z najbardziej ekskluzywnych miejsc tego typu w Nowym Jorku. Jest to wydarzenie zamknięte, ponieważ zaproszenie otrzymują jedynie zwycięzcy, wyróżnieni oraz goście honorowi, czyli “gwiazdy” świata fotografii, wpływowe osoby z branży i dziennikarze. Galę prowadzi profesjonalny konferansjer. Wygląda to ogólnie jak skromniejsza wersja gali rozdania Oscarów w Hollywood – włącznie z wystrojem wnętrza oraz elementem wręczenia statuetek przy akompaniamencie pianiasty i zespołu. Pierwszą część uroczystości stanowiło wyświetlenie zwycięskich prac, wraz z wizerunkami autorów i komentarzem narratora. Ogłoszono też zdobywcę tytułu Fotografa Roku – w kategorii dla profesjonalistów i Odkrycia Roku – wyłonionego spośród fotografów-amatorów, czyli dwóch zwycięzców ponad kategoriami. W drugiej części natomiast statuetki odebrali uznani artyści, tacy jak Annie Leibovitz, Steven Wilkes, Steven Shore, Maggie Steber, Jay Maisel, czy Al Bello – wybitny fotograf sportu. Występ każdego z nich poprzedzała wypowiedź innego przedstawiciela środowiska oraz film z kompilacją komentarzy równie znanych osób, na przykład Anny Wintour – redaktor naczelnej magazynu Vogue, czy Edwarda Nortona. To był zresztą najciekawszy element gali, ponieważ mogliśmy zobaczyć wiele niesamowitych prac, często bardzo mocnych, czy to w formie, czy w treści, o bardzo zróżnicowanej tematyce – od reportażu wojennego (konkretnie dotyczącego wojny w Sudanie), przez krajobraz, architekturę, po portret, modę i genialne kampanie reklamowe, oraz dowiedzieć się więcej o warsztacie i aspektach bardziej osobistych, dotyczących wymienionych ikon fotografii. W każdym razie, ci fotografowie z pewnością otrzymali nagrody z nadania, czyli właściwie w odrębnej kategorii konkursu.

fot. Wojciech Zagórski

Jeśli chodzi o korzyści płynące z wyróżnienia w IPA, pomijając te osobiste, to przede wszystkim dodatkowa, ale istotna i oficjalna walidacja wartości pracy fotografa, która między innymi ułatwia nawiązanie współpracy z galeriami fotografii, magazynami, czy generalnie z klientami. Pojawia się też zainteresowanie mediów, zarówno branżowych jak i tych ogólnych. Natomiast zwycięzcy konkursu, oprócz wystawienia ich prac w kilkunastu państwach na świecie, otrzymują także nagrody pieniężne – wszyscy zwycięzcy kategorii profesjonalnych $1000, a zdobywca tytułu Fotografa Roku - $10000 oraz zwrot kosztów podróży, jeśli zdecydują się przybyć na uroczystość.

Fotografia jest obecna w Pana życiu także od strony aktywności naukowej, czy może Pan powiedzieć parę słów na temat doktoratu?

Prace nad doktoratem z prawa autorskiego rozpocząłem kilka miesięcy temu, ale niestety musiałem tymczasowo przerwać studiowanie źródeł z uwagi na inne obowiązki, które są obecnie ważniejsze. Muszę przyznać, że pierwotnie nie doceniłem tej dziedziny prawa, która okazała się niezwykle złożona, dynamiczna i rozbudowana, choć w Polsce nadal mocno niedopracowana. Planuję skoncentrować się na zagadnieniach związanych z fotografią w prawie autorskim i porównać rozwiązania stosowane w systemie polskim, europejskim i amerykańskim, ale to oczywiście ujęcie zbyt ogólne i będzie jeszcze wymagało skonkretyzowania. Jednak najistotniejsze jest dla mnie to, że udało mi się znaleźć wspólną płaszczyznę dla dwóch zawodów i jednocześnie pasji, które, mam nadzieję, będę mógł pogodzić w przyszłości.

fot. Wojciech Zagórski

Czym Pan fotografuje i jakie ma Pan porady dla osób, które chciałyby rozwijać się jako fotografowie miasta, architektury - pod kątem sprzętu, edukacji, podejścia?

Przede wszystkim, sugeruję aby nie przeceniać istoty sprzętu. Ten błąd popełnia większość początkujących amatorów fotografii, w tym i ja, kiedy jeszcze nie miałem o tym pojęcia. Najważniejsza jest wiedza i doświadczenie, a co za tym idzie – rozumienie tego, co się robi i w jaki sposób uzyskać pożądany efekt, czyli również jak najefektywniej wykorzystać sprzęt. A zatem – czytać książki i magazyny fotograficzne, oglądać wartościowe tutoriale, zadawać pytania doświadczonym fotografom (na przykład przez media społecznościowe) i najlepiej uczestniczyć w warsztatach. Po drugie, zastanowić się jakie aspekty krajobrazu miasta nas interesują i na nich skupić uwagę. Eksperymentować z kompozycją, perspektywą i światłem – przede wszystkim naturalnym, ponieważ oczywiście wraz z położeniem słońca oraz ewentualnym zachmurzeniem, diametralnie zmienia się wygląd miasta i budynków.

fot. Wojciech Zagórski

W kwestii pory fotografowania panoramy miasta ogólnie przyjmuje się, że jest to wschód i zachód oraz do pół godziny po zachodzie słońca. Osobiście wykorzystuję wszystkie te opcje, ale najbardziej preferuję “niebieską godzinę”, czyli czas po zachodzie, kiedy budynki zaczynają się rozświetlać w środku i na zewnątrz, a niebo nabiera głębokiego niebieskiego koloru, najlepiej z odcieniami fioletu, różu i czerwieni, kiedy czasami resztki światła słonecznego dosięgają jeszcze chmur. Takie połączenie daje, w moim przekonaniu, najbardziej spektakularny efekt. Oprócz tego – uważnie patrzeć i “chwytać moment”. Często zdarza się, że mamy dosłownie kilka sekund na wykonanie zdjęcia, bo na przykład przy dużym wietrze akurat idealnie układają się chmury. I jeszcze jeden istotny element – fotografować w formacie RAW. Może nie od razu, bo tego naturalnie konieczna jest znajomość obsługi oprogramowania do edycji, ale jeśli się je opanuje, nawet amatorom dostarczy to dużej rozrywki, a co najważniejsze – potężnie rozwinie ich możliwości. W podejściu do fotografii miasta i architektury, ale też każdego innego typu, należy ponadto zachować cierpliwość i pokorę.

fot. Wojciech Zagórski

Co do sprzętu – choć może to zabrzmieć kontrowersyjnie, nawet na początku dobrze jest się zaopatrzyć w aparat pełnoklatkowy i zoom o standardowym zakresie ogniskowych (24-70mm) lub z ultra-szerokim kątem (od 16-17mm). Nie chodzi mi jednak o najlepszy dostępny sprzęt, na który trzeba wydać majątek. Technologia obecnie rozwija się w takim tempie, że wartość starszych modeli szybko spada i porządny kilkuletni sprzęt można kupić za rozsądne pieniądze. Uważam też, że dobrze jest patrzeć z perspektywą na przyszłość i nie kupować sprzętu, który wkrótce okaże się niewystarczający. Jeśli ktoś podchodzi do fotografii w miarę poważnie, zdecydowanie odradzam “uniwersalne” zoomy, ponieważ z reguły ich użyteczność i tak jest ograniczona do pewnego zakresu ogniskowych, a i w tym zakresie – obarczone są poważnymi wadami optycznymi.

Na pewno ma Pan ulubione miejsca w Nowym Jorku, zakątki, do których większość ludzi nie dociera - możemy je poznać?

fot. Wojciech Zagórski

Tak się składa, że miałem okazję dotrzeć do wielu miejsc powszechnie niedostępnych. Byłem, między innymi, na 71. piętrze Chrysler Building, w budynkach: Metlife, Helmsley, World Trade Center 4 i 7, Hudson Yards – na długo przed otwarciem tego kompleksu, gdzie znajduje się najwyżej położony taras widokowy bez zadaszenia na zachodniej półkuli, a także na wysokich piętrach kilku drapaczy chmur w rejonie Wall Street. Uważam to za najciekawszy element mojej przygody w Stanach, tym bardziej, że oprócz podziwiania fantastycznych widoków, miałem również okazję zobaczyć jak wygląda praca na Manhattanie w największych firmach z niemal każdej branży. Z drugiej strony, cenię sobie długie spacery po obu stronach Central Parku – dzielnicach Upper West i Upper East Side, w dzień i w nocy. Bogactwo i architektura tych miejsc tworzą niepowtarzalny klimat, który ujmuje mnie za każdym razem, kiedy tam przychodzę. Do moich ulubionych budynków w tej okolicy należą: Beresford oraz San Remo i El Dorado, czyli przedstawiciele stylu art deco z podwójnymi wieżami, ale niemal każda kamienica przy Central Park West wzbudza zachwyt.

Więcej informacji na temat Wojciecha Zagórskiego i jego zdjęć znaleźć można tutaj.

Skopiuj link

Autor: Jędrzej Franek

Fotografuje i łowi newsy. Miłośnik brzydkiej architektury i dobrze zaprojektowanych przedmiotów. Nie wstydzi się pasji do fotografii mobilnej.

Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Łukasz Skwiot: „Coś takiego jak nietrafione zdjęcie już nie występuje”
Łukasz Skwiot: „Coś takiego jak nietrafione zdjęcie już nie występuje”
Od lat relacjonuje z linii bocznych najważniejsze wydarzenia futbolu. Nam opowiada o realiach pracy stadionowej i o tym, jak jego pracę zmienił najnowszy flagowy korpus Canon EOS R1,...
31
Tania Franco Klein: kultura to dziś jedyna forma oporu
Tania Franco Klein: kultura to dziś jedyna forma oporu
Mimo młodego wieku, jej prace znajdują się w stałych kolekcjach MoMA w Nowym Jorku oraz The Getty Center w Los Angeles. Meksykańska artystka pochyla się nad skutkami nadmiernej stymulacji...
12
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman: "Zaakceptuj, że czasem będziesz pieprzonym turystą"
Nicolas Demeersman za pomocą jednego prostego gestu kwestionuje nasze postrzeganie turystyki i relacji z lokalnymi społecznościami. Jego twórczość polega na przedstawianiu paradoksów. Fotograf...
17
Powiązane artykuły
zamknij
Partner:
Zagłosuj
Na najlepsze produkty i wydarzenia roku 2024
nie teraz
nie pokazuj tego więcej
Głosuj