Akcesoria
Newell Perseo-33 - nowa strumienica z mocowaniem Bowens
Marcin Grabowiecki: Wiem, że byłeś wcześniej w Warszawie, teraz jesteś w Krakowie. Jak się czujesz w Polsce?
Tom Hunter: Miałem wystawę w Warszawie w zeszłym roku. Pokazywałem także swoje prace w krakowskiej Galerii Pauza. Tak więc jestem teraz po raz trzeci w Polsce. Wasz kraj to wspaniałe miejsce. Kraków jest przepiękny.
Mark Power wydał album o Polsce ("Melodia dwóch pieśni"). Czy nasz kraj stanowi dla Ciebie inspirację?
Większość moich prac wykonałem w swoim sąsiedztwie, w miejscu, w którym mieszkam w Londynie. Lubię pracować lokalnie. Oczywiście pobyt w Polsce jest dla mnie czymś inspirującym, ale jeśli chodzi o fotografowanie to prawdopodobnie pozostanę przy swoim sąsiedztwie. Polacy są znakomitymi fotografami, więc pozwolę Wam fotografować swoje własne rewiry, rzeczy które znacie najlepiej. Natomiast ja skupię się na swoich tematach.
Interesujesz się alternatywnymi sposobami życia. W swoich pracach portretujesz ludzi żyjących na obrzeżach społeczeństwa. Czy możesz powiedzieć coś więcej skąd to zainteresowanie?
Mieszkam w dzielnicy Londynu, która nazywa się Hackney. Ludzie ze zdjęć są moimi sąsiadami, przyjaciółmi, z którymi razem squatowaliśmy. W ten sposób żyłem przez 15 lat. Tak więc chciałem przedstawić swoje sąsiedztwo, społeczność, z którą żyłem. Zależało mi na tym, żeby pokazać ich w dobrym świetle. Bazą dla wszystkich moich fotografii było malarstwo Vermeera. Moja twórczość jest również politycznym manifestem, który ma podkreślić godność ludzi, którzy są przeważnie wykluczani ze społeczeństwa. Chciałem pokazać, że jest to znakomite miejsce do zamieszkania.
Jak pracujesz z ludźmi?
Zawsze rozmawialiśmy o tym co i jak będziemy robić. Jak wykorzystamy zdjęcia. Fotografie rodziły się na zasadzie współpracy.
Podczas pracy nad cyklem "Travellers" podróżowałeś dwa lata busem. Jak to się zaczęło?
Kiedy mieszkałem na squatach w Hackney mnóstwo ludzi organizowało mobilne imprezy na ulicach wykorzystując różne pojazdy. Były inne czasy - mogłeś parkować za darmo. Poznałem wtedy wielu ludzi. Organizowaliśmy też duże imprezy rave w magazynach. Z czasem to wszystko stawało się coraz trudniejsze ze względu na policję.
Wielu ludzi pojechało do Europy. I ja wsiadłem w autobus i razem ze znajomymi zaczęliśmy podróżować. Byliśmy we Francji, Niemczech, Hiszpanii, Portugalii, Czechach, Włoszech. Organizowaliśmy tam darmowe imprezy, festiwale, podróżując z miejsca na miejsce. Mieliśmy ze sobą przenośny system nagłośnieniowy, który zabieraliśmy na pola, żeby zorganizować imprezę. To był znakomity czas. Żyłem ze sprzedaży piwa, kawy i jedzenia. Chodziło nam o promowanie innego sposobu na życie, gdzie nie musieliśmy iść do drogiego, ekskluzywnego klubu, żeby posłuchać muzyki. Mogliśmy grać muzykę jaką chcieliśmy, ubierać się jak chcieliśmy, tańczyć całą noc, brać narkotyki.
Teraz już nie mieszam w squacie, ale ludzie których przedstawiam na zdjęciach są nadal częścią mojego życia. Myślę, że to było naprawdę wartościowe doświadczenie - spróbować innego sposobu na życie, uciec od perspektywy spłaty kredytu i innych bzdur.
Czym się inspirujesz?
Inspirację czerpię głównie z życia. Mieszkanie w autobusie, na squocie w Hackney było fantastycznym doświadczeniem, tak więc chciałem to pokazać na swoich fotografiach. Inspiruje mnie także sztuka (poczynając od filmu, poprzez magazyny, na muzyce kończąc).
Czujesz się bardziej fotografem dokumentalistą czy też kimś kto kreuje rzeczywistość?
Trudno jest to zdefiniować. Lubię poruszać się na granicach gatunków. Moje fotografie są dokumentami. Wszyscy moi bohaterowie są prawdziwymi ludźmi, którzy żyli w samochodach, squatach. Z drugiej strony kadry są aranżowane. Dla mnie to są dokumenty, obrazy tamtych ludzi żyjących w pewien określony sposób w specyficznym czasie.
Jakiego sprzętu używasz w swojej pracy?
Pracuję wielkoformatową kamerą 5x4 cala.
Używasz lampy błyskowej?
Nie lubię światła lampy błyskowej. Lubię pracować przy świetle zastanym. Dla mnie bardzo ważne jest to, żeby uchwycić atmosferę miejsca, które odwiedzam i o którym mogę powiedzieć, że jest piękne. Światło błyskowe niszczy moim zdaniem tą atmosferę.
Co myślisz o kondycji brytyjskiej fotografii, o tym co możemy zobaczyć w Krakowie?
Znam większość prac pokazywanych w Krakowie. Ich autorzy to twórcy o ugruntowanej pozycji. Fotografia jest w Anglii bardzo popularna, jest dużo dobrych fotografów. Cały czas pojawiają się nowe rzeczy.
Czy słyszałeś o zachowaniu Anglików podczas ich wizyt w Krakowie?
Anglicy uwiebiają jeździć do małych miasteczek, żeby się upić.
Kraków nie jest małym miastem....
Kraków ma małe centrum z dużą ilością łatwo dostępnych barów z tanim piwem. Ponadto loty do Polski są bardzo tanie. Możesz tu przyjechać, upić się, a twoja żona i dziewczyna nigdy się o tym nie dowie. To jest dla nas bardzo egzotyczne doświadczenie i pewnie dlatego stało się takie popularne.
Tom Hunter (1965) - jako pierwszy i jak dotąd jedyny fotograf został uhonorowany wystawą w National Gallery w Londynie (Living in Hell and Other Stories, 2006). Jego fotografie nawiązują do malarstwa Dawnych Mistrzów. Bohaterami zdjęć Huntera są głównie młodzi ludzie o artystycznych aspiracjach zamieszkujący Hackney - wschodnią dzielnicę Londynu. Cykl fotografii "Person Uknown Series" z 1997 roku łączy kompozycje rodem z obrazów Vermeera van Delft z ukazaniem codziennych czynności wykonywanych przez mieszkańców londyńskich squatów.
Zachęcamy do odwiedzenia strony autorskiej Toma Huntera: www.tomhunter.org.
{GAL|25819