Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Fotografia jako efekt systematyczności i wiary w siebie
Człowieka w moim wieku trudno czymś zaskoczyć. A jednak zdziwiłem się bardzo, kiedy telewizja publiczna nadała program poświęcony Wisławie Szymborskiej o godzinie drugiej w nocy. Czymże nasza noblista podpadła włodarzom TVP? Program poświęcony Alfriede Jelinek mógłby, a nawet powinien, pójść w środku nocy. Ale żeby Szymborska...
Generalnie rzecz biorąc, obserwacja naszego życia kulturalnego prowadzi do zaskakujących wniosków. Weźmy za przykład rozdanie Fryderyków. W kategorii albumu zagranicznego zwyciężył zespół Foo Fighters. Czy ktoś z Państwa ostatnio w radio słyszał Foo Fighters? Pierwszy singiel z tej płyty chodził kiedyś w Trójce, ale to wszystko. Równie ciekawie jest w księgarniach. Nowy tom opowiadań Murakamiego wszedł na rynek bez żadnej reklamy. I zaraz wskoczył na listy bestsellerów. Zaś "Czysta anarchia" Woody'ego Allena jest teraz na podium listy Merlina, skutecznie walcząc z popowymi gwiazdami pokroju Grocholi i Coelho. A krytycy od paru lat wieszczą kompletny koniec Allena...
Dlaczego podaję te przykłady i jaki ma to związek z fotografią? Myślę bowiem, że doskonale ilustrują szereg zjawisk wpływających również na odbiór fotografii w naszym kraju. Na jednym końcu skali jest kultura wysoka, na drugim - pop. W każdej dziedzinie. Z jednej strony sponsorowane przez duże firmy koncerty Doroty R. czy Michała W. Z drugiej - występy filharmoników na zaproszenie (i koszt]) prezydentów miast. Z jednej strony - "Szklana pułapka 4", z drugiej festiwal Doc. review. Z jednej strony - romantyczno-pornograficzno-psychologiczne powieści dołączane do gazet, z drugiej - Myśliwski et consortes... Na rynku fotograficznym sytuacja wygląda podobnie. Z jednej strony mamy portale pełne wakacyjnych widoczków, dzieci oraz [szczególnie wiosną] kwiatków i robaczków. Z drugiej - masa wystaw artystycznych fotografii, całkowicie oderwanych od rzeczywistości.
Obserwując rynek można pomyśleć, że między tymi biegunami nie ma nic. A przecież jest zupełnie inaczej. Zgodnie z rozkładem normalnym - musi, ale to musi istnieć grupa osób o gustach "średnich". Średnich w najlepszym tego słowa znaczeniu, czyli takich, które opierają się na klasycznie i tradycyjnie rozumianej wrażliwości na piękno i wyczuleniu na kicz. Znam masę osób, które interesuje fotografia a jednocześnie nie są na tyle wykształcone plastycznie, by rozumieć tzw. sztukę współczesną. To właśnie takie osoby stanowią podstawę rynku fotografii w USA, Niemczech, czy Wielkiej Brytanii. Zdjęć nie kupują tam przecież wyłącznie krytycy. Dlaczego więc na naszym rynku nie ma oferty skierowanej do tej kategorii odbiorców. Dlaczego ze świecą trzeba szukać przyzwoicie zrobionej odbitki, bo wszyscy pokazują wydruki? Dlaczego łatwiej kupić zdjęcia pokazujące domową przemoc lub zwyrodniałych kiboli niż prosty krajobraz?
Z drugiej strony - mam masę studentów, którzy robią doskonałe zdjęcia. Perfekcyjne technicznie czarno-białe odbitki, które mogłyby być ozdobą każdego salonu. A jednak nie mogą się nigdzie pokazać. Są za mało artystyczni. Rozumiem oczywiście, że w dzisiejszych czasach wolnego rynku, każdy musi walczyć o swoją pozycję. Chodzi mi raczej o coś w rodzaju ogólnej atmosfery. Która niestety jest taka, że po prostu ładne i przyzwoite zdjęcia nie są trendy.
Popularność Murakamiego wynika właśnie z tego, że doskonale trafia on w gusta inteligentnych i wrażliwych czytelników należących do (co tu dużo ukrywać) klasy średniej. Sporo osób wciąga jego osobista literatura, w inteligentny sposób pokazująca współczesne problemy współczesnego życia. Jego powieści nie są pseudo-psychologicznymi poradnikami ani nie mają na celu zbawiania świata. Są po prostu normalnymi książkami. Tak jak normalna jest muzyka Foo Fighters. Proste i grane bez zadęcia melodyjne piosenki pisane przez inteligentne osoby z poczuciem humoru. Czegóż więcej chcieć?
Przypadki opisywanych artystów dają nadzieję na to, że w końcu przebije się u nas również fotografia środka. Jeśli dziś stanowi ona undergroundową niszę - nic to. Będzie lepiej! Bo osoby ze średnim gustem, przestają się tego wstydzić. I w końcu zwrócą swą uwagę w stronę normalnych zdjęć. Przy okazji warto też zwrócić uwagę na inną kwestię. Aby osiągnąć sukces na rynku sztuki, ważne jest jedno. Przede wszystkim trzeba wierzyć w siebie i być systematycznym. Fotografia, jak mało która dziedzina sztuki opiera się na umiejętnościach stricte rzemieślniczych. Aby wypracować własny styl, nie wystarczy go po prostu wymyślić. Trzeba fotografować, fotografować i fotografować. Potem obrabiać zdjęcia i je drukować/powiększać. Samo teoretyzowanie nie wystarczy. Przełożenie pomysłu na obraz nie uda się, jeśli nie ćwiczymy. Wracając do studentów - wielu z nich wierzy niestety, że wystarczy samo zdobycie dyplomu, by zaistnieć w świecie. Niestety, fotografa ocenia się po zdjęciach, nie po dyplomach. Wykształcenie owszem pomaga, na przykład w kwestii znajomości historii fotografii. Portfolio buduje się jednak pracą a nie rozmyślaniami.
Dzisiejszy felieton ma w sobie z coś z ostatniej wywiadówki w roku szkolnym. Zbliżają się wakacje -niezależnie od zawodu każdy z nas będzie miał trochę więcej czasu na swoje hobby. Zakładając, że jest nim fotografia (w końcu - kto inny zagląda na fotopolis.pl?) zachęcam Państwa do robienia "swoich" zdjęć. Nie warto dostosowywać się do mody lub uwag domorosłych krytyków. Każdy, kto chce wyrobić swój własny niepowtarzalny styl musi nad nim pracować. A kiedy na rynku pojawią się w końcu szczere zdjęcia - na pewno znajdą się na nie chętni. I w ten sposób fotografia w Polsce wskoczy na wyższy poziom. Czego sobie i Państwu życzę